Zapraszamy do poczytnia rozmowy z Robertem Jaworskim,założycielem takich grup jak ich troLe, Żywiołak, ostatnio rDiK. Dowiecie się co to jest gęśla gdańska i kogo poezję łatwiej aranżować...Zapraszam!
Skąd pomysł na zespół roberto DELIRA & Kompany? Grasz na co dzień w Żywiołaku, jeden zespół to za mało?
Żywiołak jest dla mnie priorytetowym składem. Między innymi właśnie dlatego gramy z rD&K tak naprawdę jeszcze niewiele koncertów. Mam jednak mnóstwo pomysłów i nie wiem czy zdążyłbym je zrealizować z jednym składem. Wynika to też z faktu, że jestem zafascynowany puryzmem grania akustycznego, od czego już w Żywiołaku powoli odchodzimy, ze względu na nieco inny profil kolejnego albumu. Poza tym jest u mnie też pewien dualizm. Z jednej strony lubię muzykę rockową i współczesną, którą mogę realizować dzięki Żywiołakowi, a z drugiej strony fascynuję się muzyką folkową i tej oddaję się w ramach rD&K. I tak spełniony jestem w stu procentach, choć nie ukrywam, że mam jeszcze pomysły na inne składy.
W rD&K grasz wspomnianą muzykę ludową na instrumencie zwany gęślą gdańską. Opowiesz więcej o tym tajemniczym instrumencie?
To instrument, który ma w sobie pewne cechy budowy harf smyczkowych a jednocześnie ma kształt typowej gęśli bałtyckiej na której gra się do dziś techniką szarpaną. Stwierdziłem, że wykorzystam ten instrument na smyczkowo, bo u nas tego jeszcze nikt nie robił. Zaprojektowałem więc go tak, by się do tego nadawał, przez co jest większy niż oryginał z Gdańska. Projektowałem ten instrument okrągły rok i został on w końcu wykonany. Muszę przyznać, że był to totalny "strzał w dziesiątkę". Wszystko "hula" dokładnie tak jak to sobie wyobrażałem.
Podobno dzięki rD&K chcesz się też realizować wokalnie...
No tak, to się zaczęło od opanowania podstawowych technik śpiewu gardłowego. Nie ukrywam, że cały czas pracuję sam nad głosem i już niedługo pewnie oddam się pod dozór jakiegoś dobrego nauczyciela.. To ma z resztą głębsze podłoże. Kiedyś jako chłopiec uczęszczając do szkoły muzycznej miałem jeden z najlepszych głosów w kilkudziesięciu osobowym chórze. Byłem nieprzeciętnie chętny do śpiewania co od razu dostrzegł nasz dyrygent. Jednak jak powiedział mi nie dawno zawodowiec od nauki śpiewu, kiedy przychodzi mutacja, to praktycznie nauka zaczyna się od początku. No i niestety ma rację. Ale będę dążył do tego, żeby mój głos brzmiał coraz lepiej.. Nie oznacza to też, że jak już się nauczę śpiewać, to dziewczyny przestaną być ważne... Mam tyle pomysłów, że i chór bym nimi "opędził".
Jak oceniasz polską scenę folkową? Wydaje się, że przechodzi ona prawdziwy boom, o czym świadczyć może chociażby sukces i medialność projektu R.U.T.A.
Kiedy porównuje stan obecnej sceny folkowej z momentem, kiedy zakładałem zespół ich troLe, to napawa mnie ta sytuacja optymizmem i widać, że zaczyna coś się dziać ciekawego w tym temacie. Moja wokalistka Ewa Łukaszewicz bierze udział oprócz w rD&K w co najmniej dwóch innych projektach muzycznych. Fajnie, że wśród młodych ludzi nie są to już tylko fascynacje obcymi kulturami, ale także coraz bardziej muzycy interesują się kulturą polską. Poprzeczka się podnosi. A ja uwielbiam wyzwania i nowe przestrzenie w muzyce i mam coraz to kolejne fajne pomysły.
Wspominałeś ostatnio, że szykujesz opracowanie jakiejś "pieśni buntu". Zdradzisz więcej szczegółów?
W moje ręce wpadła kiedyś płyta któregoś z zespołów, który wykonał pieśń typową dla okresu kiedy to werbowano na wojnę ludność chłopską. Chyba bardzo ładnie wpisuje się ona w konwencję tego co Maciek Szajkowski określił mianem "pieśni buntu". Zwał jak zwał.. Mnie się to pojęcie bardzo podoba, kojarzy mi się trochę z niektórymi dokonaniami The Pogues, na punkcie którego miałem kiedyś totalnego bzika. Kupiłem tą ideę od razu. Mój kawałek obrósł dodatkowo komentarzami, nawiązującymi do historii Polski. Będzie to jeden utwór, który znajdzie się na długogrającym albumie rD&K. Natomiast nie mam tu zamiaru gonić Maćka. Jego R.U.T.A jest absolutnie niepowtarzalna, a ja cieszę się, że mogę się jakoś przyczynić w popularyzacji tego tematu, szykując jednocześnie niespodzianki nieco innego kalibru naszej "mrocznej polskiej rzeczywistości"...
No właśnie, kiedy długogrająca płyta rD&K?
Do końca 2011 planujemy zakończyć materiał. Zostało nam jeszcze kilka numerów do zrobienia, a teraz w lato ciężko jest nam się zebrać. Chcemy je zamknąć i trochę ograć na koncertach, natomiast nagrywanie, to w naszym przypadku proces nieco dłuższy. Chcemy żeby materiał był dopracowany co do szczegółów, do których przyzwyczaiłem już swoją publikę i nie będziemy się z tym spieszyć. Tym bardziej, że do studia właśnie wszedł Żywiołak.
Zapytam jeszcze o Żywiołaka. Wasz kawałek "Oj ty, Petre Petre" pojawił się na ścieżce drugiej części kultowej już gry "Wiedźmin". Jak to się stało?
To dla nas duża nobilitacja. Niesamowicie jakoś poczułem się ostatnio, kiedy to siedząc w busie z Hedningarną stwierdziliśmy jednocześnie, że nasze utwory są wykorzystane do tej samej gry. Z resztą "Wiedźmin" jest polską grą i przyznam szczerze, że trochę przeczuwałem, że coś takiego może mieć miejsce, a muzyka Żywiołaka aż się prosi, żeby ją do takich sytuacji wykorzystać. Zespół roztoczył swoje macki po całym kraju i widocznie przypadł do gustu również twórcom gry.
Wróćmy do rD&K. W swoich utworach zawarliście dużo poezji Leśmiana. Skąd taka inspiracja?
Rzeczywiście. I będzie jej więcej. Jego wiersze to najbardziej ludyczno-psychodeliczna i zarazem mroczna poezja jaką znam. W dodatku Leśmian jako jeden z nielicznych poetów bardzo poważnie potraktował folklor i żywo interesował się demonologią ludową. Jego "przymrużenie oka" jest dokładnie moją estetyką. Moje wykorzystania jego wierszy to niejako hołd jemu złożony. A jak do niego dotarłem? Zaatakowały mnie kiedyś niezależnie dwa artystyczne umysły, z jednej strony o Leśmianie opowiedziała mi świetna wykonawczyni poezji śpiewanej, moja serdeczna koleżanka i niezwykła wokalistka Milena Chypś oraz mniej więcej w tym samym czasie Rafał Kołaciński, menager Lao Che. Przekonywał mnie kiedyś, że warto sięgnąć po Leśmiana. Przeczytałem jeden wiersz, drugi wiersz i stwierdziłem, że mam co robić na następne kilka lat...
A jak wygląda aranżowanie poezji Leśmiana przy poezji Gajcego, z którą zmierzyłeś się w ramach projektu "Gajcy!" wydanego przez Muzeum Powstania Warszawskiego?
Jak zobaczyłem wiersze Gajcego, to się złapałem za głowę. Natomiast teksty Leśmiana się niemalże same aranżują. Są bardzo rytmiczne, bardzo łatwo do nich napisać melodię. "Świdryga i Midryga" Żywiołaka to była dosłownie kwestia minut. Z Gajcym miałem nieco większy problem. Ciężko mi się było przebić do estetyki poezji czasów wojny. Gajcy to formy bardzo nieregularne. Natomiast "Moja Mała" wydała mi się bardzo emocjonalnym tekstem i jakoś podziałała na mnie swoją prostotą tych emocji. A co do mojej pracy, to myślę, że to był duży przypadek, że udało mi się dosyć fajnie wytworzyć tę właśnie aranżację. Gdybym miał zajmować się Gajcym na dłuższą metę, to pewnie nie szło by to tak "taśmowo" jak z Leśmianem. Niemniej jednak jestem nadal bardzo otwarty na kolejne jakości, co zresztą usłyszysz już niedługo na nowej płycie Żywiołaka.
Jak wyglądają Wasze najbliższe plany?
Wkrótce mamy okres wakacyjny. Ja wyjeżdżam na Kaszuby, którymi jestem zafascynowany, poopalać się na plaży i odsapnąć od warszawskiego powietrza. Ale chciałbym też zajrzeć do paru domów kaszubskich i pozytywnie "naelektryzować" się energią gockich kurhanów.
rad
Skąd pomysł na zespół roberto DELIRA & Kompany? Grasz na co dzień w Żywiołaku, jeden zespół to za mało?
Żywiołak jest dla mnie priorytetowym składem. Między innymi właśnie dlatego gramy z rD&K tak naprawdę jeszcze niewiele koncertów. Mam jednak mnóstwo pomysłów i nie wiem czy zdążyłbym je zrealizować z jednym składem. Wynika to też z faktu, że jestem zafascynowany puryzmem grania akustycznego, od czego już w Żywiołaku powoli odchodzimy, ze względu na nieco inny profil kolejnego albumu. Poza tym jest u mnie też pewien dualizm. Z jednej strony lubię muzykę rockową i współczesną, którą mogę realizować dzięki Żywiołakowi, a z drugiej strony fascynuję się muzyką folkową i tej oddaję się w ramach rD&K. I tak spełniony jestem w stu procentach, choć nie ukrywam, że mam jeszcze pomysły na inne składy.
W rD&K grasz wspomnianą muzykę ludową na instrumencie zwany gęślą gdańską. Opowiesz więcej o tym tajemniczym instrumencie?
To instrument, który ma w sobie pewne cechy budowy harf smyczkowych a jednocześnie ma kształt typowej gęśli bałtyckiej na której gra się do dziś techniką szarpaną. Stwierdziłem, że wykorzystam ten instrument na smyczkowo, bo u nas tego jeszcze nikt nie robił. Zaprojektowałem więc go tak, by się do tego nadawał, przez co jest większy niż oryginał z Gdańska. Projektowałem ten instrument okrągły rok i został on w końcu wykonany. Muszę przyznać, że był to totalny "strzał w dziesiątkę". Wszystko "hula" dokładnie tak jak to sobie wyobrażałem.
Podobno dzięki rD&K chcesz się też realizować wokalnie...
No tak, to się zaczęło od opanowania podstawowych technik śpiewu gardłowego. Nie ukrywam, że cały czas pracuję sam nad głosem i już niedługo pewnie oddam się pod dozór jakiegoś dobrego nauczyciela.. To ma z resztą głębsze podłoże. Kiedyś jako chłopiec uczęszczając do szkoły muzycznej miałem jeden z najlepszych głosów w kilkudziesięciu osobowym chórze. Byłem nieprzeciętnie chętny do śpiewania co od razu dostrzegł nasz dyrygent. Jednak jak powiedział mi nie dawno zawodowiec od nauki śpiewu, kiedy przychodzi mutacja, to praktycznie nauka zaczyna się od początku. No i niestety ma rację. Ale będę dążył do tego, żeby mój głos brzmiał coraz lepiej.. Nie oznacza to też, że jak już się nauczę śpiewać, to dziewczyny przestaną być ważne... Mam tyle pomysłów, że i chór bym nimi "opędził".
Jak oceniasz polską scenę folkową? Wydaje się, że przechodzi ona prawdziwy boom, o czym świadczyć może chociażby sukces i medialność projektu R.U.T.A.
Kiedy porównuje stan obecnej sceny folkowej z momentem, kiedy zakładałem zespół ich troLe, to napawa mnie ta sytuacja optymizmem i widać, że zaczyna coś się dziać ciekawego w tym temacie. Moja wokalistka Ewa Łukaszewicz bierze udział oprócz w rD&K w co najmniej dwóch innych projektach muzycznych. Fajnie, że wśród młodych ludzi nie są to już tylko fascynacje obcymi kulturami, ale także coraz bardziej muzycy interesują się kulturą polską. Poprzeczka się podnosi. A ja uwielbiam wyzwania i nowe przestrzenie w muzyce i mam coraz to kolejne fajne pomysły.
Wspominałeś ostatnio, że szykujesz opracowanie jakiejś "pieśni buntu". Zdradzisz więcej szczegółów?
W moje ręce wpadła kiedyś płyta któregoś z zespołów, który wykonał pieśń typową dla okresu kiedy to werbowano na wojnę ludność chłopską. Chyba bardzo ładnie wpisuje się ona w konwencję tego co Maciek Szajkowski określił mianem "pieśni buntu". Zwał jak zwał.. Mnie się to pojęcie bardzo podoba, kojarzy mi się trochę z niektórymi dokonaniami The Pogues, na punkcie którego miałem kiedyś totalnego bzika. Kupiłem tą ideę od razu. Mój kawałek obrósł dodatkowo komentarzami, nawiązującymi do historii Polski. Będzie to jeden utwór, który znajdzie się na długogrającym albumie rD&K. Natomiast nie mam tu zamiaru gonić Maćka. Jego R.U.T.A jest absolutnie niepowtarzalna, a ja cieszę się, że mogę się jakoś przyczynić w popularyzacji tego tematu, szykując jednocześnie niespodzianki nieco innego kalibru naszej "mrocznej polskiej rzeczywistości"...
No właśnie, kiedy długogrająca płyta rD&K?
Do końca 2011 planujemy zakończyć materiał. Zostało nam jeszcze kilka numerów do zrobienia, a teraz w lato ciężko jest nam się zebrać. Chcemy je zamknąć i trochę ograć na koncertach, natomiast nagrywanie, to w naszym przypadku proces nieco dłuższy. Chcemy żeby materiał był dopracowany co do szczegółów, do których przyzwyczaiłem już swoją publikę i nie będziemy się z tym spieszyć. Tym bardziej, że do studia właśnie wszedł Żywiołak.
Zapytam jeszcze o Żywiołaka. Wasz kawałek "Oj ty, Petre Petre" pojawił się na ścieżce drugiej części kultowej już gry "Wiedźmin". Jak to się stało?
To dla nas duża nobilitacja. Niesamowicie jakoś poczułem się ostatnio, kiedy to siedząc w busie z Hedningarną stwierdziliśmy jednocześnie, że nasze utwory są wykorzystane do tej samej gry. Z resztą "Wiedźmin" jest polską grą i przyznam szczerze, że trochę przeczuwałem, że coś takiego może mieć miejsce, a muzyka Żywiołaka aż się prosi, żeby ją do takich sytuacji wykorzystać. Zespół roztoczył swoje macki po całym kraju i widocznie przypadł do gustu również twórcom gry.
Wróćmy do rD&K. W swoich utworach zawarliście dużo poezji Leśmiana. Skąd taka inspiracja?
Rzeczywiście. I będzie jej więcej. Jego wiersze to najbardziej ludyczno-psychodeliczna i zarazem mroczna poezja jaką znam. W dodatku Leśmian jako jeden z nielicznych poetów bardzo poważnie potraktował folklor i żywo interesował się demonologią ludową. Jego "przymrużenie oka" jest dokładnie moją estetyką. Moje wykorzystania jego wierszy to niejako hołd jemu złożony. A jak do niego dotarłem? Zaatakowały mnie kiedyś niezależnie dwa artystyczne umysły, z jednej strony o Leśmianie opowiedziała mi świetna wykonawczyni poezji śpiewanej, moja serdeczna koleżanka i niezwykła wokalistka Milena Chypś oraz mniej więcej w tym samym czasie Rafał Kołaciński, menager Lao Che. Przekonywał mnie kiedyś, że warto sięgnąć po Leśmiana. Przeczytałem jeden wiersz, drugi wiersz i stwierdziłem, że mam co robić na następne kilka lat...
A jak wygląda aranżowanie poezji Leśmiana przy poezji Gajcego, z którą zmierzyłeś się w ramach projektu "Gajcy!" wydanego przez Muzeum Powstania Warszawskiego?
Jak zobaczyłem wiersze Gajcego, to się złapałem za głowę. Natomiast teksty Leśmiana się niemalże same aranżują. Są bardzo rytmiczne, bardzo łatwo do nich napisać melodię. "Świdryga i Midryga" Żywiołaka to była dosłownie kwestia minut. Z Gajcym miałem nieco większy problem. Ciężko mi się było przebić do estetyki poezji czasów wojny. Gajcy to formy bardzo nieregularne. Natomiast "Moja Mała" wydała mi się bardzo emocjonalnym tekstem i jakoś podziałała na mnie swoją prostotą tych emocji. A co do mojej pracy, to myślę, że to był duży przypadek, że udało mi się dosyć fajnie wytworzyć tę właśnie aranżację. Gdybym miał zajmować się Gajcym na dłuższą metę, to pewnie nie szło by to tak "taśmowo" jak z Leśmianem. Niemniej jednak jestem nadal bardzo otwarty na kolejne jakości, co zresztą usłyszysz już niedługo na nowej płycie Żywiołaka.
Jak wyglądają Wasze najbliższe plany?
Wkrótce mamy okres wakacyjny. Ja wyjeżdżam na Kaszuby, którymi jestem zafascynowany, poopalać się na plaży i odsapnąć od warszawskiego powietrza. Ale chciałbym też zajrzeć do paru domów kaszubskich i pozytywnie "naelektryzować" się energią gockich kurhanów.
rad
tagi: folk (192) heavy_folk (5) neofolk (13) przybliżamy (144) robert_jaworski (5) roberto_delira (1) roberto_delira_&_kompany (5) wywiad (24) żywiołak (9)
komentarze