Punk spotyka metal, czyli o trzech płytach z pogranicza gatunków.
72DR – „Strzępy”
A co to? A kto to?
Formacja 72DR. Powstała w Grodzisku Mazowieckim w… 1999 roku. Panowie pograli rok i się rozeszli. Po ponad 15 latach powrócili z płytą.
„Strzępy” porywają cierpką mieszanką punkowej żarliwości i metalowej krzepy. Świetne, szurpate brzmienie całej kapeli podbija na jeszcze wyższy poziom natchniony wokal, z polskimi, sprawnie poskładanymi i intrygującymi tekstami. Może też dlatego celniej trafiają w pewne emocje?
Dla mnie „Strzępy” to póki co jedno z ciekawszych polskich nagrań 2017 r. w ciornym graniu. Załapali się awansem, bo album ukazał się 29 grudnia. Ale kto mi zabroni?
KRZTA - "KRZTA"
Debiut ekipy z Olsztyna. Ich pierwsze LP to coś dla fanów zrywnej matematyki i ciężkiego stopu sludge/hardcore/post-metal.
Oczywiście dowolnie możemy żonglować przedrostkiem math-, bo Krzta celuje w łomot wściekły, intensywny, ale i precyzyjny. Echa Meshuggah i Mojej Adernaliny.
Ich muzyka, mimo zawartego minimalizmu, jest zaprzeczeniem nazwy. Ale taka kontrastowa gra skojarzeń dobrze robi całej otoczce wydawnictwa. Jeśliby za to próbować dopasować nazwę do muzyki, to stawiałbym na Bezlik. Wrażeń.
The Throne – „Frail Threads"
Do tej pory wspominając o szczecinianach chętnie przywoływałem „eklektyczność”. Throni na poprzednim albumie łapali się za hardcore, sludge, post-metal i post-rock.
Wraz nowym albumem jakby dookreślili pomysł na siebie. Postawili na bardziej konsekwentne budowanie nastroju i pewną jego spójność. Wyraźnie czuć, że sięgnęli po black metalową obskurę. Wciąż lubią zwolnić i oddać przestrzeń gitarom, ale jeśli nadal jest to post-rock, to ten najciemniejszy i o słusznej wadze.
Warto zwrócić uwagę na to, jak trafnie estetykę tych trzech albumów oddają okładki płyt. Nie będąc znawcą sztuki, łatwo wychwycić, że choć mają wspólny mianownik, mówią innym językami.
72DR – „Strzępy”
A co to? A kto to?
Formacja 72DR. Powstała w Grodzisku Mazowieckim w… 1999 roku. Panowie pograli rok i się rozeszli. Po ponad 15 latach powrócili z płytą.
„Strzępy” porywają cierpką mieszanką punkowej żarliwości i metalowej krzepy. Świetne, szurpate brzmienie całej kapeli podbija na jeszcze wyższy poziom natchniony wokal, z polskimi, sprawnie poskładanymi i intrygującymi tekstami. Może też dlatego celniej trafiają w pewne emocje?
Dla mnie „Strzępy” to póki co jedno z ciekawszych polskich nagrań 2017 r. w ciornym graniu. Załapali się awansem, bo album ukazał się 29 grudnia. Ale kto mi zabroni?
KRZTA - "KRZTA"
Debiut ekipy z Olsztyna. Ich pierwsze LP to coś dla fanów zrywnej matematyki i ciężkiego stopu sludge/hardcore/post-metal.
Oczywiście dowolnie możemy żonglować przedrostkiem math-, bo Krzta celuje w łomot wściekły, intensywny, ale i precyzyjny. Echa Meshuggah i Mojej Adernaliny.
Ich muzyka, mimo zawartego minimalizmu, jest zaprzeczeniem nazwy. Ale taka kontrastowa gra skojarzeń dobrze robi całej otoczce wydawnictwa. Jeśliby za to próbować dopasować nazwę do muzyki, to stawiałbym na Bezlik. Wrażeń.
The Throne – „Frail Threads"
Do tej pory wspominając o szczecinianach chętnie przywoływałem „eklektyczność”. Throni na poprzednim albumie łapali się za hardcore, sludge, post-metal i post-rock.
Wraz nowym albumem jakby dookreślili pomysł na siebie. Postawili na bardziej konsekwentne budowanie nastroju i pewną jego spójność. Wyraźnie czuć, że sięgnęli po black metalową obskurę. Wciąż lubią zwolnić i oddać przestrzeń gitarom, ale jeśli nadal jest to post-rock, to ten najciemniejszy i o słusznej wadze.
Warto zwrócić uwagę na to, jak trafnie estetykę tych trzech albumów oddają okładki płyt. Nie będąc znawcą sztuki, łatwo wychwycić, że choć mają wspólny mianownik, mówią innym językami.
komentarze