sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Nagrobki – „Granit”

0 24-04-2017 12:14

Zespół z najgorszą nazwą do wyszukania w guglu powraca. Wkrótce w filharmonii albo domu kultury w Twoim mieście. Sprawdź!

Druga płyta Nagrobków powstałych na zgliszczach Gówna. Niby nic się nie zmieniło – wciąż o śmierci, wciąż duet niezbyt umie grać i zupełnie śpiewać. A jednak „Granit” różni się od poprzedniczki wyraźnie.

W towarzystwie rzeszy dęciaków punk pobladł i jakby zawstydzony wartkim dżezem zszedł na drugi plan. Nic dziwnego, skoro w nagraniach brał udział niemal pełny skład Łoskotu, jednej z najważniejszych grup drugiej fali polskiego yassu.

Melodyjny art punk yass? Coś w tym rodzaju.

Tak pisałem o „Granicie” w gościnnej notce. Syntetyczne przedstawianie muzyki to naprawdę trudna sprawa, na szczęście tutaj mogę sobie pozwolić na jeszcze kilka zdań.

Na pewno droga, jaką duet przemierzył od punkowego kumpelskiego grania do solidnie rozrośniętego i wyrafinowanego konceptu artystycznego robi wrażenie. Wystarczy rzucić okiem na fotę z premiery „Granitu”, żeby dostrzec, że to już całkiem daleko od punka. Naturalnie narzucające się pytanie to: kiedy trasa po filharmoniach? (wiem, że na zdjęciu sprzęt Mitch & Mitch, ale i tak bawi, zwłaszcza, że ten tam siedzi z gitarą jak na wieczorku poezji śpiewanej).

Nie ma wątpliwości - w ich muzyce teraz jest znacznie więcej gałgańskiego jazzu, skwaszonego psych-rocka i nowej fali. Ale rdzeń tych niezwykle strojnych aranżacyjnie numerów pozostał w prostym, melodyjnym punku. Przecież jakoś oni to potem muszą zagrać na trasie. I ciekaw w sumie jestem, jak im to wyjdzie, bo mam wrażenie, że kawałki obrane z jakże licznych dęciaków (saksofony, klarnet, trąbka, puzon!) i basu będą wiały golizną. Nagrobki w swej nieprzewidywalności nie oszczędzają słuchaczy. Kto znał ich początki, na pewno zdziwił się eklektycznością debiutanckiej „Stan Prac”. Kto pozna „Granit”, może być zaskoczony na koncercie.

Szanuję, że Nagrobki nie próbują w żaden sposób pudrować swoich braków. Wokale na tej płycie naprawdę potrafią zabrzmieć okropnie. Ale nawet nie idzie się do nich doczepić. Przecież to Nagrobki, nekropolo, jak tu może być ładnie?

Możliwe, że to właśnie bezpretensjonalność i nieprzewidywalność sprawiają, że Nagrobki można uznać za jeden z najważniejszych projektów trójmiejskiej sceny ostatnich lat. Zabijają ćwieka. Nie dają się wprost zinterpretować. Patrząc przez pryzmat nie tylko muzyki, ale i tekstów oraz okołozespołowej twórczości graficznej właściwie wciąż nie wiadomo, czy to żart, czarny humor, czy może sprawa zupełnie serio.



rad


tagi: nagrobki (3)  polskie (886)  post_punk (24)  punk (172)  recenzje (806)  rock (485)  yass (7) 
komentarze