Folk eksperymentalny w wykonaniu Pchełek powraca. Tylko czy to jeszcze jest folk?
Od ostatniej ich płyty, debiutanckiego „Pana Hop Siup”, minęły już trzy lata. Ekipa z Aleksandrowa Kujawskiego nie porzuciła całkowicie przedstawionego tam konceptu muzycznego, ale teraz prezentuje się w nowej odsłonie.
Wciąż stoją na gruncie folklorystycznych odniesień, choć niekoniecznie oczywistych. Motywem przewodnim w tekstach jest natura, podejmowana w stylu pieśni dawnych, przyśpiewek i przypowieści.
Pierwiastek ten silnie kontrastuje z muzyką, wypełnioną całą masą zupełnie współczesnych, odważnych pomysłów - od folku, przez rege (POLSKIE REGE UWAGA ! ! !), punk i wielopostaciową elektronikę. Nie wiem, czy to nie zbyt radykalny eklektyzm; trochę brakuje mi tutaj „złotego środka”. Ale na pewno Pchełki ze „Słonka” to już zupełnie inny zespół.
„Ludowe” tytuły utworów mogą sugerować twórczość w klimacie „oj dana dana”, tymczasem Pchełki mają w sobie więcej z post-punkowego składu, niż z grupy folkowej. To właśnie wyrazista post-punkowa sekcja rytmiczna dominuje i przynosi tak dobre, nośne motywy jak w „Piołunie”. Jeszcze odważniej sięgnięto po dęte, w bogatej reprezentacji: puzon, trąbka, flugelhorn.
Odnoszę wrażenie, że pchełkowe postrzeganie, wciąż wyczulone na to, co naturalne, nabrało jednak ciemniejszych barw. Tak przynajmniej jest z ich muzyką, w której lekkie piosenki zmieniły się w transowe, psychodeliczne improwizacje.
To „Słonko” to wcale radosne i milusie nie jest. Nie dajcie się zwieść.
Od ostatniej ich płyty, debiutanckiego „Pana Hop Siup”, minęły już trzy lata. Ekipa z Aleksandrowa Kujawskiego nie porzuciła całkowicie przedstawionego tam konceptu muzycznego, ale teraz prezentuje się w nowej odsłonie.
Wciąż stoją na gruncie folklorystycznych odniesień, choć niekoniecznie oczywistych. Motywem przewodnim w tekstach jest natura, podejmowana w stylu pieśni dawnych, przyśpiewek i przypowieści.
Pierwiastek ten silnie kontrastuje z muzyką, wypełnioną całą masą zupełnie współczesnych, odważnych pomysłów - od folku, przez rege (POLSKIE REGE UWAGA ! ! !), punk i wielopostaciową elektronikę. Nie wiem, czy to nie zbyt radykalny eklektyzm; trochę brakuje mi tutaj „złotego środka”. Ale na pewno Pchełki ze „Słonka” to już zupełnie inny zespół.
„Ludowe” tytuły utworów mogą sugerować twórczość w klimacie „oj dana dana”, tymczasem Pchełki mają w sobie więcej z post-punkowego składu, niż z grupy folkowej. To właśnie wyrazista post-punkowa sekcja rytmiczna dominuje i przynosi tak dobre, nośne motywy jak w „Piołunie”. Jeszcze odważniej sięgnięto po dęte, w bogatej reprezentacji: puzon, trąbka, flugelhorn.
Odnoszę wrażenie, że pchełkowe postrzeganie, wciąż wyczulone na to, co naturalne, nabrało jednak ciemniejszych barw. Tak przynajmniej jest z ich muzyką, w której lekkie piosenki zmieniły się w transowe, psychodeliczne improwizacje.
To „Słonko” to wcale radosne i milusie nie jest. Nie dajcie się zwieść.
komentarze