Trzecia przelotka po znaleziskach z bandcampa. Najlepsze hc w Polsce i dużo punkowego i rock’n’rollowego słońca z Ameryki i Australii.
Negative Scanner - Nose Picker
Negative Scanner z Chicago to, a jakże, post-punk. Nie żadne smutne gothy na klawiszach, tylko dobrze ujadający punk z nowofalowym i rock'n'roll'owym podbiciem. Zasuwa właściwie z surf-rockową werwą. Świetnie robią mi skandowane, wykrzyczane dziewczęcym wokalem teksty. Proste, szczere, treściwe granie z wkurwem. Naprawdę dużo frajdy może dać ta muzyka. Zobaczcie też sesję live, bo też jest spoko.
Negative Scanner live on PressureDropTv:
Rock - Impertinent Flesh
Słuchanie ROCK to jak odpalanie laski dynamitu w zębach. Niebywale nośny, nieprzekombinowany hardcore punk/noise punk - do bólu głośny, na maksa energetyczny. I myślę, że tak go należy słuchać - tak że gałka oczna podsiąka krwią. Tak wyobrażam sobie ich koncerty. Mam wrażenie, że dawno nie było takiego składu w PL. Jeśli WOGLE.
The Chats - Get This In Ya
Znowu zaglądamy do Australii. The Chats grają oblanego piwem garage rocka. Przykleił się do tego prostacki punk. Wszystko się lepi i pachnie jak Warka wylana na spodnie na drugi dzień. Swoją drogą - czy jest gorsze piwo niż Warka? Chyba tylko Harnaś i Tatra mogą tutaj konkurować. Koniecznie ciepłe.
Otóż chłopaki grają brzydko, drą mordę jeszcze brzydziej. Nieprzypadkowo posługują się zwrotami "drunk rock" i "pub rock". Czy może być coś gorszego? Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć dlaczego przy odsłuchu ich płyty nie czuć jednak prostackiego zażenowania. Naukowcy wciąż spierają się w ustaleniach, jakim cudem ich piosenka "Smoko", tak samo brzydka jak cała płyta ma...3 mln odtworzeń!
Tutaj pragnę was ostrzec. Ta brzydka piosenka robi bardzo źle w głowie - nie wiem co ciężej wyplenić ze łba, czy ten riff z paździerza czy może obleśny "refren". Od kilku miesięcy chodzę po lekarzach i nikt nie wie co z tym zrobić, ciągle siedzi w głowie. Próbowałem też pić na umór, ale nic nie dało. Niestety - po jednym odsłuchu chce się więcej. To gówno uzależnia.
No i znowu zadam trudne pytania: co było pierwsze, kura czy jajko? Gdzie znaleźć odpowiedź na tajemnicę popularności zespołów? Bo to też zdecydowanie najczęściej słuchany zespół w zestawie Chefa LeClama - wspominałem już o tym kanale na yt. Kroplówka z chorymi rzeczami.
Słuchacie The Chats na własną odpowiedzialność. Zanim klikniecie play, umówcie wizytę u lekarza.
Landline - Landline
Zawadiacki synth-punk z Chicago. Jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie ostatnio wpadły mi w łapska. Landline to duet ukrywający się pod pseudonimami Shirley Mistaken i Toyota Avalon. Domyślacie się pewnie, że nic więcej nie idzie w necie znaleźć, poza całkiem nieźle wyglądającym autem klasy E, produkowanym na płycie podłogowej Camry, z napędem na przednią oś i w zabudowie sedan.
"S/t" to przede wszystkim porywający synth-punk, zasuwający na automacie perkusyjnym. Piekielnie przebojowy i wyrywający do parkietowych podrygów. Ale to też spora dawka wierd-popu, z pięknym dreampopowym numerem "Stop It" na czele. Uwaga, uwodzi.
Prettiest Eyes - Pools
Rozgrzany kalifornijskim słońcem psych-kraut-surf-post-punk-rock. Bardzo ciekawa mieszanka, bo plamy powyższych gatunków nachodzą na siebie i dają nieoczywisty, intrygujący koloryt. W dodatku wszystko to wykręca się w kwaśnych wizjach i rozmywa. Trochę jakby zblendować Oh Sees (z nimi zresztą grywali), The Dead Weather i RAKTA.
Nie wiem jak to jest, że jedne zespoły są bardzo znane, a drugie mniej. Nie wiem czemu Prettiest Eyes są tymi mniej znanymi. Być może dlatego, że grają muzykę bardziej rozczochraną od wszystkich wyżej wymienionych. Tak czy siak, "Pools" to znakomita, kopiąca tyłki płyta.
Na fotografii Negative Scanner. Autor: Rob Karlic Photography
Negative Scanner - Nose Picker
Negative Scanner z Chicago to, a jakże, post-punk. Nie żadne smutne gothy na klawiszach, tylko dobrze ujadający punk z nowofalowym i rock'n'roll'owym podbiciem. Zasuwa właściwie z surf-rockową werwą. Świetnie robią mi skandowane, wykrzyczane dziewczęcym wokalem teksty. Proste, szczere, treściwe granie z wkurwem. Naprawdę dużo frajdy może dać ta muzyka. Zobaczcie też sesję live, bo też jest spoko.
Negative Scanner live on PressureDropTv:
Rock - Impertinent Flesh
Słuchanie ROCK to jak odpalanie laski dynamitu w zębach. Niebywale nośny, nieprzekombinowany hardcore punk/noise punk - do bólu głośny, na maksa energetyczny. I myślę, że tak go należy słuchać - tak że gałka oczna podsiąka krwią. Tak wyobrażam sobie ich koncerty. Mam wrażenie, że dawno nie było takiego składu w PL. Jeśli WOGLE.
The Chats - Get This In Ya
Znowu zaglądamy do Australii. The Chats grają oblanego piwem garage rocka. Przykleił się do tego prostacki punk. Wszystko się lepi i pachnie jak Warka wylana na spodnie na drugi dzień. Swoją drogą - czy jest gorsze piwo niż Warka? Chyba tylko Harnaś i Tatra mogą tutaj konkurować. Koniecznie ciepłe.
Otóż chłopaki grają brzydko, drą mordę jeszcze brzydziej. Nieprzypadkowo posługują się zwrotami "drunk rock" i "pub rock". Czy może być coś gorszego? Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć dlaczego przy odsłuchu ich płyty nie czuć jednak prostackiego zażenowania. Naukowcy wciąż spierają się w ustaleniach, jakim cudem ich piosenka "Smoko", tak samo brzydka jak cała płyta ma...3 mln odtworzeń!
Tutaj pragnę was ostrzec. Ta brzydka piosenka robi bardzo źle w głowie - nie wiem co ciężej wyplenić ze łba, czy ten riff z paździerza czy może obleśny "refren". Od kilku miesięcy chodzę po lekarzach i nikt nie wie co z tym zrobić, ciągle siedzi w głowie. Próbowałem też pić na umór, ale nic nie dało. Niestety - po jednym odsłuchu chce się więcej. To gówno uzależnia.
No i znowu zadam trudne pytania: co było pierwsze, kura czy jajko? Gdzie znaleźć odpowiedź na tajemnicę popularności zespołów? Bo to też zdecydowanie najczęściej słuchany zespół w zestawie Chefa LeClama - wspominałem już o tym kanale na yt. Kroplówka z chorymi rzeczami.
Słuchacie The Chats na własną odpowiedzialność. Zanim klikniecie play, umówcie wizytę u lekarza.
Landline - Landline
Zawadiacki synth-punk z Chicago. Jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie ostatnio wpadły mi w łapska. Landline to duet ukrywający się pod pseudonimami Shirley Mistaken i Toyota Avalon. Domyślacie się pewnie, że nic więcej nie idzie w necie znaleźć, poza całkiem nieźle wyglądającym autem klasy E, produkowanym na płycie podłogowej Camry, z napędem na przednią oś i w zabudowie sedan.
"S/t" to przede wszystkim porywający synth-punk, zasuwający na automacie perkusyjnym. Piekielnie przebojowy i wyrywający do parkietowych podrygów. Ale to też spora dawka wierd-popu, z pięknym dreampopowym numerem "Stop It" na czele. Uwaga, uwodzi.
Prettiest Eyes - Pools
Rozgrzany kalifornijskim słońcem psych-kraut-surf-post-punk-rock. Bardzo ciekawa mieszanka, bo plamy powyższych gatunków nachodzą na siebie i dają nieoczywisty, intrygujący koloryt. W dodatku wszystko to wykręca się w kwaśnych wizjach i rozmywa. Trochę jakby zblendować Oh Sees (z nimi zresztą grywali), The Dead Weather i RAKTA.
Nie wiem jak to jest, że jedne zespoły są bardzo znane, a drugie mniej. Nie wiem czemu Prettiest Eyes są tymi mniej znanymi. Być może dlatego, że grają muzykę bardziej rozczochraną od wszystkich wyżej wymienionych. Tak czy siak, "Pools" to znakomita, kopiąca tyłki płyta.
Na fotografii Negative Scanner. Autor: Rob Karlic Photography
tagi: hc (13) hc_punk (3) post_punk (24) punk (172) rock (485) surf (3) surf_rock (4) synth-punk (9) weird_punk (4)
komentarze