W panteonie najlepszych polskich grup lat ’80 obowiązkowo znaleźć powinna się gliwicka Śmierć Kliniczna. Ten znakomity zespół jak wiele ówczesnych składów, nie doczekał się nawet oficjalnej płyty…
Bo to złe czasy były
Lata ’80 to prawdziwy wysyp znakomitych zespołów alternatywnych w Polsce. Wybuchająca świeżością kultura rock, punk i reggae zaowocowała całą masą niezwykle płodnych składów. Część z nich, mimo niepodważalnej klasy, nie dorobiła się nawet żadnego wydawnictwa. Takie to były czasy, zupełnie niesprzyjające nieprawomyślnym szarpidrutom. Ale to pewnie także dzięki temu muzyka i przesłanie ówczesnych kapel są unikatowe – na zasadzie kwiatu przebijającego się przez beton.
Ekipa z Mercedesem
Historia Śmierci Klinicznej jest tego wzorowym przykładem… Trzon zespołu zawiązał się w 1981 roku w Gliwicach. W klubie Gwarek spotykają się Darek Dusza, Wojciech Jaczyszko i Marek Czapelski. Poszukują stylu i swojej drogi grając rockowe standardy. Wkrótce poznają Jurka Mercedesa Mercika, rewelacyjnego wokalistę. Wtedy to zaczyna się właściwie historia Śmierci Klinicznej, jednego z najlepszych i najoryginalniejszych zespołów punk rockowych w Polsce.
Historia ta jest burzliwa, pełna problemów czynionych ze strony władz, przeciwności losu, ale przede wszystkim świetnych występów i ponadczasowych tekstów.
Odwiedziny Jarocina
Niedługo po powstaniu Śmierć Kliniczna otrzymuje zaproszenie do Jarocina ’82, gdzie ma okazję zagrać na dużej scenie. Furory nie robi, jej występ wypadł przeciętnie, przede wszystkim przez trudną do ukrycia tremę. Pozostawili jednak po sobie dobre wrażenie i zaistnieli w filmie dokumentalnym Pawła Karpińskiego „Jarocin ‘82”.
Do zespołu dołączył wkrótce drugi wokalista, znany w światku reggae Jacek Szafir. W roku 1983 Śmierć Kliniczna pojawia się na wielu istotnych festiwalach - na Rockowisku ‘83, w Opolu, FAMIE, Róbrege… Zespół rozwijał się, co miało również odzwierciedlenie w składzie. Pojawiły się dęciaki, saksofon – Paweł Matlak (później Mateo Pospieszalski), trąbka – Antonii „Ziut” Gralak”.
W 1983 ich występ na jarocińskiej scenie był już jednym z głównych wydarzeń obok Dezertera. Wspomniany wyżej reżyser tym razem nakręcił dokument w całości poświęcony zespołowi, pod tytułem „Śmierć Kliniczna”.
Cenzura czuwa
W 1983 pojawiają się też pierwsze nagrania Śmierci. Singiel „Nienormalny świat” pomieścił utwory „Edukacja – kopulacja”, „Nienormalny świat”. Wkrótce odchodzi Mercedes i na wokalu zostaje sam Szafir. Singiel „Jestem ziarnkiem piasku” z 1984 roku mieści tym razem kawałki: „Jestem ziarnkiem piasku” oraz nagrany rok wcześniej „ASP”. Cenzura nie odpuściła do wydania utworu „Psychopata”. Padają tam kwestie: „samochody po ulicach rozbestwione gonią mnie”, „zamki w drzwiach mam takie słabe, ktoś mnie chyba zabić chce”, „jestem sam, pozabijam was”.
Ku zmierzchowi
Z resztą intrygujące, niezwykle inteligentne i trafne teksty autorstwa Duszy i Wojciecha Kurdziela, wyróżniają Śmierć Kliniczną na tle polskich punkowych kapel. Muzycznie również było niezwykle. Zadziorna, punkowa muzyka nie była jedynie „napierdalanką”. Ostry rytm wzbogacony był elementami jazzu, szczególnie poprzez zastosowanie dęciaków. Sporo jest też naleciałości reggae’owych. Dodać należy, że muzycy Śmierci pod względem technicznym to poziom nieosiągalny dla większości punkowych składów.
Wkrótce zespół opuszcza założyciel Darek Dusza. Zespół gra jeszcze przez jakiś czas w zmienionym składzie, m,in. na Jarocinie ’85. Później odchodzi perkusista Czapelski i właściwie to koniec zespołu.
Jaczyszko, Szafir i Mercik założyli później R.A.P – jeden z najwspanialszych polskich zespołów reggae. Warto pamiętać, że zanim powstał, była Śmierć Kliniczna…
PS: Po latach w 2001 roku Jimmy Jazz Records wydało archiwalne nagrania Śmierci Klinicznej na płycie „Śmierć Kliniczna 1982-1984”
Miejsca Śmierci Klinicznej w sieci:
Myspace
rad
Bo to złe czasy były
Lata ’80 to prawdziwy wysyp znakomitych zespołów alternatywnych w Polsce. Wybuchająca świeżością kultura rock, punk i reggae zaowocowała całą masą niezwykle płodnych składów. Część z nich, mimo niepodważalnej klasy, nie dorobiła się nawet żadnego wydawnictwa. Takie to były czasy, zupełnie niesprzyjające nieprawomyślnym szarpidrutom. Ale to pewnie także dzięki temu muzyka i przesłanie ówczesnych kapel są unikatowe – na zasadzie kwiatu przebijającego się przez beton.
Ekipa z Mercedesem
Historia Śmierci Klinicznej jest tego wzorowym przykładem… Trzon zespołu zawiązał się w 1981 roku w Gliwicach. W klubie Gwarek spotykają się Darek Dusza, Wojciech Jaczyszko i Marek Czapelski. Poszukują stylu i swojej drogi grając rockowe standardy. Wkrótce poznają Jurka Mercedesa Mercika, rewelacyjnego wokalistę. Wtedy to zaczyna się właściwie historia Śmierci Klinicznej, jednego z najlepszych i najoryginalniejszych zespołów punk rockowych w Polsce.
Historia ta jest burzliwa, pełna problemów czynionych ze strony władz, przeciwności losu, ale przede wszystkim świetnych występów i ponadczasowych tekstów.
Odwiedziny Jarocina
Niedługo po powstaniu Śmierć Kliniczna otrzymuje zaproszenie do Jarocina ’82, gdzie ma okazję zagrać na dużej scenie. Furory nie robi, jej występ wypadł przeciętnie, przede wszystkim przez trudną do ukrycia tremę. Pozostawili jednak po sobie dobre wrażenie i zaistnieli w filmie dokumentalnym Pawła Karpińskiego „Jarocin ‘82”.
Do zespołu dołączył wkrótce drugi wokalista, znany w światku reggae Jacek Szafir. W roku 1983 Śmierć Kliniczna pojawia się na wielu istotnych festiwalach - na Rockowisku ‘83, w Opolu, FAMIE, Róbrege… Zespół rozwijał się, co miało również odzwierciedlenie w składzie. Pojawiły się dęciaki, saksofon – Paweł Matlak (później Mateo Pospieszalski), trąbka – Antonii „Ziut” Gralak”.
W 1983 ich występ na jarocińskiej scenie był już jednym z głównych wydarzeń obok Dezertera. Wspomniany wyżej reżyser tym razem nakręcił dokument w całości poświęcony zespołowi, pod tytułem „Śmierć Kliniczna”.
Cenzura czuwa
W 1983 pojawiają się też pierwsze nagrania Śmierci. Singiel „Nienormalny świat” pomieścił utwory „Edukacja – kopulacja”, „Nienormalny świat”. Wkrótce odchodzi Mercedes i na wokalu zostaje sam Szafir. Singiel „Jestem ziarnkiem piasku” z 1984 roku mieści tym razem kawałki: „Jestem ziarnkiem piasku” oraz nagrany rok wcześniej „ASP”. Cenzura nie odpuściła do wydania utworu „Psychopata”. Padają tam kwestie: „samochody po ulicach rozbestwione gonią mnie”, „zamki w drzwiach mam takie słabe, ktoś mnie chyba zabić chce”, „jestem sam, pozabijam was”.
Ku zmierzchowi
Z resztą intrygujące, niezwykle inteligentne i trafne teksty autorstwa Duszy i Wojciecha Kurdziela, wyróżniają Śmierć Kliniczną na tle polskich punkowych kapel. Muzycznie również było niezwykle. Zadziorna, punkowa muzyka nie była jedynie „napierdalanką”. Ostry rytm wzbogacony był elementami jazzu, szczególnie poprzez zastosowanie dęciaków. Sporo jest też naleciałości reggae’owych. Dodać należy, że muzycy Śmierci pod względem technicznym to poziom nieosiągalny dla większości punkowych składów.
Wkrótce zespół opuszcza założyciel Darek Dusza. Zespół gra jeszcze przez jakiś czas w zmienionym składzie, m,in. na Jarocinie ’85. Później odchodzi perkusista Czapelski i właściwie to koniec zespołu.
Jaczyszko, Szafir i Mercik założyli później R.A.P – jeden z najwspanialszych polskich zespołów reggae. Warto pamiętać, że zanim powstał, była Śmierć Kliniczna…
PS: Po latach w 2001 roku Jimmy Jazz Records wydało archiwalne nagrania Śmierci Klinicznej na płycie „Śmierć Kliniczna 1982-1984”
Miejsca Śmierci Klinicznej w sieci:
Myspace
rad
komentarze