Muzyczni ekscentrycy ze Stalowej Woli przypominają się EP-ką "Romanian Beach", która zapowiada ich drugą długogrającą płytę.
Muzyczni "szaleńcy" ze Stalowej Woli
Można śmiało powiedzieć, że Orange The Juice to grupa bezpośrednio nawiązująca do szalonych klimatów Mike Pattona. Posiadająca nad wyraz eklektyczne brzmienie, prawdziwa awangarda muzyczna. Już swoim debiutem "pomarańcze" udowodnili, że łamią wszelkie muzyczne konwencje. Na "You name it" (cóż za wiele mówiący tytuł) z 2008 roku połączyli chyba większość istniejących współczesnych gatunków muzycznych. Rock progresywny wita się ze ska, hard core z jazzem, pop z trashmetalem. Absolutne zderzenie ognia z wodą, w wyniku którego powstało coś niezwykłego i szalonego. Po 3 latach zapowiadają epką swój drugi długogrający album -"The Messiah Is Back"... Zapowiada się nie mniej ciekawie.
Eksperymentów c.d
"Romanian Beach" to kolejne zabawy stylami. EPka zawiera co prawda sześć ścieżek, ale tak naprawdę to jest jeden pełny utwór. Przez co czuję się trochę oszukany...
Płytę otwiera tytułowy utwór pt. "Romanian Beach". Typowy dla "pomarańczy" - kompletnie nieprzewidywalny i przewrotny. Zaczyna się potężnym progresywnym uderzeniem, by po paru sekundach ulokować się w jakichś funkujących klimatach. Za chwilę robi się jazzująco, troszkę nawet hip hopowo. Spokój jednak jest przerywany kolejnym łoskotem gitar, perkusji i krzyku. Wbrew zdrowemu rozsądkowi brzmi to dobrze i "ma ręce i nogi". Poza tym utworem otrzymujemy trzy jego remiksy, różniące się między sobą spojrzeniem na ten kawałek. Jest w wersji bardziej klubowej, chilloutowej i jednej zakrawającej niemal na słuchowisko.
Poza tym są jeszcze dwa mini utwory, bo tak chyba należy je nazwać. Numer dwa na płycie to niespełna minutowy psychodeliczny przerywnik. Trwający kilka sekund dłużej "Something Youre Not Meant To Know" zaskakuje głosem chłopięcego chóru wymieszanym z dźwiękami charakterystycznymi dla progresywnego rocka.
"Romanian Beach" intryguje i pozostawia uczucie niedosytu. Więc jako materiał zapowiadający kolejną płytę, niestety spełnia swoją funkcję znakomicie. Zapowiada się na to, że na "Messiah Is Back" usłyszymy kolejną potężną dawkę zwariowanych dźwięków ze wszystkich muzycznych stron świata...
Zapraszając do zapoznania się z doprawdy niezwykłą twórczością Orange The Juice, zamieszczamy poniżej ich pierwszą płytę "You Name It" z 2008 roku do słuchania:
Miejsca Orange The Juice w sieci:
Myspace
Strona
Orange The Juice
rad
Muzyczni "szaleńcy" ze Stalowej Woli
Można śmiało powiedzieć, że Orange The Juice to grupa bezpośrednio nawiązująca do szalonych klimatów Mike Pattona. Posiadająca nad wyraz eklektyczne brzmienie, prawdziwa awangarda muzyczna. Już swoim debiutem "pomarańcze" udowodnili, że łamią wszelkie muzyczne konwencje. Na "You name it" (cóż za wiele mówiący tytuł) z 2008 roku połączyli chyba większość istniejących współczesnych gatunków muzycznych. Rock progresywny wita się ze ska, hard core z jazzem, pop z trashmetalem. Absolutne zderzenie ognia z wodą, w wyniku którego powstało coś niezwykłego i szalonego. Po 3 latach zapowiadają epką swój drugi długogrający album -"The Messiah Is Back"... Zapowiada się nie mniej ciekawie.
Eksperymentów c.d
"Romanian Beach" to kolejne zabawy stylami. EPka zawiera co prawda sześć ścieżek, ale tak naprawdę to jest jeden pełny utwór. Przez co czuję się trochę oszukany...
Płytę otwiera tytułowy utwór pt. "Romanian Beach". Typowy dla "pomarańczy" - kompletnie nieprzewidywalny i przewrotny. Zaczyna się potężnym progresywnym uderzeniem, by po paru sekundach ulokować się w jakichś funkujących klimatach. Za chwilę robi się jazzująco, troszkę nawet hip hopowo. Spokój jednak jest przerywany kolejnym łoskotem gitar, perkusji i krzyku. Wbrew zdrowemu rozsądkowi brzmi to dobrze i "ma ręce i nogi". Poza tym utworem otrzymujemy trzy jego remiksy, różniące się między sobą spojrzeniem na ten kawałek. Jest w wersji bardziej klubowej, chilloutowej i jednej zakrawającej niemal na słuchowisko.
Poza tym są jeszcze dwa mini utwory, bo tak chyba należy je nazwać. Numer dwa na płycie to niespełna minutowy psychodeliczny przerywnik. Trwający kilka sekund dłużej "Something Youre Not Meant To Know" zaskakuje głosem chłopięcego chóru wymieszanym z dźwiękami charakterystycznymi dla progresywnego rocka.
"Romanian Beach" intryguje i pozostawia uczucie niedosytu. Więc jako materiał zapowiadający kolejną płytę, niestety spełnia swoją funkcję znakomicie. Zapowiada się na to, że na "Messiah Is Back" usłyszymy kolejną potężną dawkę zwariowanych dźwięków ze wszystkich muzycznych stron świata...
Zapraszając do zapoznania się z doprawdy niezwykłą twórczością Orange The Juice, zamieszczamy poniżej ich pierwszą płytę "You Name It" z 2008 roku do słuchania:
Miejsca Orange The Juice w sieci:
Myspace
Strona
Orange The Juice
rad
komentarze