Po awanturze wokół singla, przepychankach z Eską Rock, możemy się skupić wyłącznie na muzyce. Nowa płyta KNŻ miała być wielkim powrotem do wielkiej formy. Czy rzeczywiście jest?
Z ciężarem
Wokół twórczości Kazika narosła swego rodzaju specyficzna otoczka oczekiwań. Duża część wczesnych jego dokonań jest traktowana niemalże jak dobro kulturowe Polski, na którym wychowały się młodsze pokolenia. Dla nich Kazik jest kimś więcej niż muzykiem i tekściarzem. Każda kolejna płyta z jego udziałem, czy to w Kulcie czy z KNŻ, dźwigać musi ten ciężar. Poprzednia "Hurra" z 2009 roku, zapowiadana jako nawiązanie do dawnej twórczości nie udźwignęła go. "Bar La Curva/Plamy na słońcu" zapowiadana była równie entuzjastycznie...
KN lżej
Nagrań dokonano w studiu RecPublika w Lubży, uznawane za jedno z najlepszych w Polsce. Pod względem produkcji z pewnością płyta prezentuje wysoki poziom. Pod względem klimatu można zaobserwować zmianę. KNŻ nieco złagodniał. Nie ma takiego energetycznego, brudnego i rap core' owego uderzenia jak choćby w "Porozumieniu między podziałami", o debiutanckim "Na żywo ale w studio" nie wspominając. Co oczywiście nie oznacza, że na "Barze.../Plamach" nie odnajdziemy punk rockowych i metalowych momentów. Jest czadowy "Marzenia swoje miej", z przygrywką Litzy rodem z jego Luxtorpedy, okraszony bardziej melodyjnym refrenem. Jest też ‘motoryczny' kawałek "Czemu, ah czemu" oraz chyba najbardziej pachnący starym KNŻ utwór "Nie ma boga". Ciekawie wypada utwór "Polska jest ważna", gdzie słychać głos dziecka, wyśpiewującego słowa "Polska jest ważna...". Do mocnych chwil krążka można z pewnością zaliczyć "Przecięty na pół".
Można niekiedy odnieść wrażenie, że niektóre kawałki jakoś dziwnie przypominają niektóre starsze kompozycje Kazika... Miejscami KNŻ brzmi podobnie do Kultu - "Mój synku", "Jak zło się rodzi" (jedyny utwór z tekstem innego autora niż Kazik, Michała Kwiatkowskiego) czy zapowiadające płytę "Plamy na słońcu" to kompozycje, które spokojnie mogłyby się znaleźć na nowej płycie Kultu i nie wzbudziłyby bynajmniej dyskusji o zmianie stylu.
Hanna Gronkowiec bez poparcia
Tekstów Kazika jak zawsze słucha się dobrze. Ale próżno szukać następców "Taty dilera", "Wszystkich artystów..." czy drugiej "Prawdy" (ten akurat Litzy). Nie można jednak zarzucić braku celnych fraz, w charakterystyczny dla Kazika sposób opisujących naszą polską rzeczywistość.
Przekrój tekstów Kazika jest zazwyczaj podobny - kwestie osobowości, naszego wewnętrznego ja, ludzkich wad, polityki ("Hanna Gronkowiec walczy"). Tak też jest na najnowszym krążku KNŻ. Tradycyjnie nie brakuje też osobistych wątków i przytyków - to do polityków, którzy próbowali przypiąć sobie Kazika do klap partyjnych marynar - o tym jest utwór "Nikomu nie cofam poparcia". Przez cały utwór Kazik deklamuje to zdanie. Dobrze, że na końcu dodaje krótkie "no czasem", bo przecież zdarzyło mu się to czynić. Kazik odpowiada też krytykom w utworze, o wiele mówiącym tytule "Skończyłem się".
"Bar La Curva/Plamy na słońcu" to powrót fonograficzny KNŻ po ponad dekadzie. Nie niesie może ze sobą takiej dawki przekazu, nie tylko muzycznego, jak wcześniejsze płyty KNŻ, ale to wciąż zespół, którego słucha się dobrze i którego słuchać warto. A rozpatrywanie każdej płyty, każdego utworu pod kątem czy Kazik to się skończył, czy może jednak ciągle nie, może popsuć całą zabawę.
rad
Z ciężarem
Wokół twórczości Kazika narosła swego rodzaju specyficzna otoczka oczekiwań. Duża część wczesnych jego dokonań jest traktowana niemalże jak dobro kulturowe Polski, na którym wychowały się młodsze pokolenia. Dla nich Kazik jest kimś więcej niż muzykiem i tekściarzem. Każda kolejna płyta z jego udziałem, czy to w Kulcie czy z KNŻ, dźwigać musi ten ciężar. Poprzednia "Hurra" z 2009 roku, zapowiadana jako nawiązanie do dawnej twórczości nie udźwignęła go. "Bar La Curva/Plamy na słońcu" zapowiadana była równie entuzjastycznie...
KN lżej
Nagrań dokonano w studiu RecPublika w Lubży, uznawane za jedno z najlepszych w Polsce. Pod względem produkcji z pewnością płyta prezentuje wysoki poziom. Pod względem klimatu można zaobserwować zmianę. KNŻ nieco złagodniał. Nie ma takiego energetycznego, brudnego i rap core' owego uderzenia jak choćby w "Porozumieniu między podziałami", o debiutanckim "Na żywo ale w studio" nie wspominając. Co oczywiście nie oznacza, że na "Barze.../Plamach" nie odnajdziemy punk rockowych i metalowych momentów. Jest czadowy "Marzenia swoje miej", z przygrywką Litzy rodem z jego Luxtorpedy, okraszony bardziej melodyjnym refrenem. Jest też ‘motoryczny' kawałek "Czemu, ah czemu" oraz chyba najbardziej pachnący starym KNŻ utwór "Nie ma boga". Ciekawie wypada utwór "Polska jest ważna", gdzie słychać głos dziecka, wyśpiewującego słowa "Polska jest ważna...". Do mocnych chwil krążka można z pewnością zaliczyć "Przecięty na pół".
Można niekiedy odnieść wrażenie, że niektóre kawałki jakoś dziwnie przypominają niektóre starsze kompozycje Kazika... Miejscami KNŻ brzmi podobnie do Kultu - "Mój synku", "Jak zło się rodzi" (jedyny utwór z tekstem innego autora niż Kazik, Michała Kwiatkowskiego) czy zapowiadające płytę "Plamy na słońcu" to kompozycje, które spokojnie mogłyby się znaleźć na nowej płycie Kultu i nie wzbudziłyby bynajmniej dyskusji o zmianie stylu.
Hanna Gronkowiec bez poparcia
Tekstów Kazika jak zawsze słucha się dobrze. Ale próżno szukać następców "Taty dilera", "Wszystkich artystów..." czy drugiej "Prawdy" (ten akurat Litzy). Nie można jednak zarzucić braku celnych fraz, w charakterystyczny dla Kazika sposób opisujących naszą polską rzeczywistość.
Przekrój tekstów Kazika jest zazwyczaj podobny - kwestie osobowości, naszego wewnętrznego ja, ludzkich wad, polityki ("Hanna Gronkowiec walczy"). Tak też jest na najnowszym krążku KNŻ. Tradycyjnie nie brakuje też osobistych wątków i przytyków - to do polityków, którzy próbowali przypiąć sobie Kazika do klap partyjnych marynar - o tym jest utwór "Nikomu nie cofam poparcia". Przez cały utwór Kazik deklamuje to zdanie. Dobrze, że na końcu dodaje krótkie "no czasem", bo przecież zdarzyło mu się to czynić. Kazik odpowiada też krytykom w utworze, o wiele mówiącym tytule "Skończyłem się".
"Bar La Curva/Plamy na słońcu" to powrót fonograficzny KNŻ po ponad dekadzie. Nie niesie może ze sobą takiej dawki przekazu, nie tylko muzycznego, jak wcześniejsze płyty KNŻ, ale to wciąż zespół, którego słucha się dobrze i którego słuchać warto. A rozpatrywanie każdej płyty, każdego utworu pod kątem czy Kazik to się skończył, czy może jednak ciągle nie, może popsuć całą zabawę.
rad
komentarze