Historia tego zespołu jest niezwykła jak i klimat, który wokół siebie tworzą. Przy okazji lutowych koncertów grupy Masturbator przedstawiamy ich jedyną płytę "Czy jest tu piekło", która została wydana ponad 20 lat od utworzenia zespołu.
Powrót po latach
Choć grupa powstała w 1989 roku, to tak naprawdę głośno zrobiło się o niej w 2010 roku, kiedy to podbili (a raczej wyrwali) serca jarocińskiej publiczności stając się rewelacją festiwalu. Ich tekst a zarazem nazwa płyty "Czy jest tu piekło" samoistnie stał się mottem festiwalu i główną przyśpiewką pola namiotowego.
Od początku istnienia zespół cechowała ultra brutalna i doprowadzająca do obłędu muzyka a teksty wokalisty Vithora (także te pisane w wieku lat 13) zawsze wzbudzały obrzydzenie. Jednak Masturbator nie załapał się na falę popularności metalowego grania, która wyniosła wówczas choćby Vedera i Behemota.
Kilka lat temu doszło do reaktywacji Masturbatora i nagrania albumu opartego na ich starych, surowych nagraniach z początków działalności - tak powstała płyta "Czy jest tu piekło?", wydana przez Fonografikę w kwietniu 2010 roku.
To co z tym piekłem?
Od razu zaznaczyć trzeba, że płyta "Czy jest tu piekło" to wytwór raczej niezwykły, który zmasakruje każdego, kto omija metalowe klimaty, a z pewnością tych, którym brakuje dystansu. Masturbatorowi udało się na krążku zmieścić chyba wszystkie możliwe piekielne i obrazoburcze odniesienia. W oparach siarki i smoły Masturbator prezentuje brutalną, dziką wersję metalu i trash metalu, tworząc zawalającą się na łeb ścianę hałasu. Ostre gitary i piorunujące bębny prześcigają się z demonicznym wokalem Vithora o palmę pierwszeństwa w dziele zniszczenia.
Ultra ciężkie i szybkie, typowo trashowe kawałki wypełniają większość materiału. Teksty w większości są w języku angielskim, ale często mieszane są z polskimi, oczywiście odnoszącymi się do królestwa piekielnego - tytułowe, legendarne "Czy jest tu piekło", "Ofiara" oraz "Piętno" to esencja płyty. Prawdziwa demolka to utwór o wiele mówiącym tytule "Ratzinger" oraz najszybszy na płycie "Masturbator". Ciekawie wypada "Temple of Pain" w punkowym rytmie, w całości po polsku, z hard rockowymi przejściami. Urozmaicenia znajdziemy też w "Suicide", gdzie trashowy młot na chwilę ustępuje miejsca przerywnikom w stylu psychodelicznego rocka.
Słyszymy też odlschoolowy metal, do którego odwołuje się Masturbator - kawałki "Dead" czy "I Wish You Die", to dobre przykłady takiego nieprzekombinowanego grania. Całość zamyka "Outro", oczywiście mroczne i tajemnicze, niczym z filmu grozy - odgłosy burzy, padającego deszczu, wiatru i piorunów dopełnia klimatu i pozostawia upiorne wrażenie po całej płycie.
Co można powiedzieć na zakończenie o płycie "Czy jest tu piekło"? Na pewno to wariackie podejście do muzyki i jak już napisałem, nie każdy to doceni, czy nawet zrozumie. Część oburzy, innych rozbawi. Tym, którym przypadła do gustu, z pewnością spodobają się występy na żywo - rzyganie krwią i takie tam...
Miejsca Masturbatora w sieci:
Facebook
Myspace
rad
Powrót po latach
Choć grupa powstała w 1989 roku, to tak naprawdę głośno zrobiło się o niej w 2010 roku, kiedy to podbili (a raczej wyrwali) serca jarocińskiej publiczności stając się rewelacją festiwalu. Ich tekst a zarazem nazwa płyty "Czy jest tu piekło" samoistnie stał się mottem festiwalu i główną przyśpiewką pola namiotowego.
Od początku istnienia zespół cechowała ultra brutalna i doprowadzająca do obłędu muzyka a teksty wokalisty Vithora (także te pisane w wieku lat 13) zawsze wzbudzały obrzydzenie. Jednak Masturbator nie załapał się na falę popularności metalowego grania, która wyniosła wówczas choćby Vedera i Behemota.
Kilka lat temu doszło do reaktywacji Masturbatora i nagrania albumu opartego na ich starych, surowych nagraniach z początków działalności - tak powstała płyta "Czy jest tu piekło?", wydana przez Fonografikę w kwietniu 2010 roku.



To co z tym piekłem?
Od razu zaznaczyć trzeba, że płyta "Czy jest tu piekło" to wytwór raczej niezwykły, który zmasakruje każdego, kto omija metalowe klimaty, a z pewnością tych, którym brakuje dystansu. Masturbatorowi udało się na krążku zmieścić chyba wszystkie możliwe piekielne i obrazoburcze odniesienia. W oparach siarki i smoły Masturbator prezentuje brutalną, dziką wersję metalu i trash metalu, tworząc zawalającą się na łeb ścianę hałasu. Ostre gitary i piorunujące bębny prześcigają się z demonicznym wokalem Vithora o palmę pierwszeństwa w dziele zniszczenia.



Ultra ciężkie i szybkie, typowo trashowe kawałki wypełniają większość materiału. Teksty w większości są w języku angielskim, ale często mieszane są z polskimi, oczywiście odnoszącymi się do królestwa piekielnego - tytułowe, legendarne "Czy jest tu piekło", "Ofiara" oraz "Piętno" to esencja płyty. Prawdziwa demolka to utwór o wiele mówiącym tytule "Ratzinger" oraz najszybszy na płycie "Masturbator". Ciekawie wypada "Temple of Pain" w punkowym rytmie, w całości po polsku, z hard rockowymi przejściami. Urozmaicenia znajdziemy też w "Suicide", gdzie trashowy młot na chwilę ustępuje miejsca przerywnikom w stylu psychodelicznego rocka.



Słyszymy też odlschoolowy metal, do którego odwołuje się Masturbator - kawałki "Dead" czy "I Wish You Die", to dobre przykłady takiego nieprzekombinowanego grania. Całość zamyka "Outro", oczywiście mroczne i tajemnicze, niczym z filmu grozy - odgłosy burzy, padającego deszczu, wiatru i piorunów dopełnia klimatu i pozostawia upiorne wrażenie po całej płycie.
Co można powiedzieć na zakończenie o płycie "Czy jest tu piekło"? Na pewno to wariackie podejście do muzyki i jak już napisałem, nie każdy to doceni, czy nawet zrozumie. Część oburzy, innych rozbawi. Tym, którym przypadła do gustu, z pewnością spodobają się występy na żywo - rzyganie krwią i takie tam...
Miejsca Masturbatora w sieci:
Myspace
rad
komentarze