45 minut nu-jazzu w bardzo dobrym wydaniu ! Tak najkrócej można opisać zawartość płyty „Impulse”, czyli drugiego albumu w dorobku Jazzpospolitej.
Mazurskie inspiracje
Nagrania te zostały zarejestrowane w Lubię Wąchać Vinyl Studio w Warszawie, pod koniec ubiegłego roku, ale wiele z tych dźwięków jest efektem sesji na Mazurach. „Pogrążyliśmy się w relaksie i pozwoliliśmy, aby czas sobie spokojnie płynął. Pływaliśmy łódką, wylegiwaliśmy się w zieleni i czasem sobie graliśmy” – tak piszą muzycy o procesie powstawania tego materiału. Niewątpliwie jest on bardziej wyluzowany i spontaniczny niż zawartość debiutu Jazzpospolitej. Tym razem kwartet uwolnił się od balastu oczekiwań i zobowiązań, by zrealizować dzieło, które jest finezyjnym zapisem ich aktualnej artystycznej świadomości.
Kontrastujące motywy
Osiem kompozycji, które znajdziemy na „Impulse” to instrumentalne utwory odnoszące się do estetyki jazzu elektrycznego lat 70-ych, ale również bliskie post-rockowej konwencji. Muzycy (Stefan Nowakowski - kontrabas, gitara basowa, Wojtek Oleksiak - perkusja perkusjonalia, Michał Przerwa–Tetmajer - gitara elektryczna, Michał Załęski - instrumenty klawiszowe), nadali im dowcipne tytuły. „Co myślisz o wandalizmie ?” to dobry, dynamiczny wstęp, a „Czerwona flaga (ale ja się kąpię)” urzeka melodyjnym tematem, który został doceniony także przez głosujących na Listę Przebojów Trójki. Całość zamyka „Protest Song ?”
Praktycznie w każdym z utworów słyszymy kontrastujące ze sobą motywy oraz ciekawe, a nawet zaskakujące detale brzmieniowe. Mnie najbardziej zafrapowały dwa z nich – „Pobudzenie” z miłą dla ucha „rozchwianą” gitarową opowieścią, w którą wplata się klawiszowa impresja oraz „Grzyb” – czyli rzecz zdominowana przez spokojne, kontemplacyjne wręcz dźwięki, które podskórnie nabrzmiewają i w końcu wybuchają wręcz gwałtownym frazami.
Futurystyczny obraz
Wyróżniłbym również „Nigdy nie pada na górnym Mokotowie”, w którym elektroniczne tło przywodzi na myśl jakiś futurystyczny obraz filmowy ze statkiem kosmicznym jako głównym bohaterem. Tymczasem jednak Jazzpospolita porusza się w ruchu lądowym i właśnie gra intensywną trasę po naszym kraju. W jej drugiej, kwietniowej części, wystąpią np. we Wrocławiu, Zielonej Górze i Szczecinie. Będzie więc można skonfrontować studyjne dokonania z interpretacjami na żywo i jak sądzę, może to być interesujące doświadczenie.
Miejsca Jazzpospolitej w sieci:
Facebook
Myspace
Radios
Mazurskie inspiracje
Nagrania te zostały zarejestrowane w Lubię Wąchać Vinyl Studio w Warszawie, pod koniec ubiegłego roku, ale wiele z tych dźwięków jest efektem sesji na Mazurach. „Pogrążyliśmy się w relaksie i pozwoliliśmy, aby czas sobie spokojnie płynął. Pływaliśmy łódką, wylegiwaliśmy się w zieleni i czasem sobie graliśmy” – tak piszą muzycy o procesie powstawania tego materiału. Niewątpliwie jest on bardziej wyluzowany i spontaniczny niż zawartość debiutu Jazzpospolitej. Tym razem kwartet uwolnił się od balastu oczekiwań i zobowiązań, by zrealizować dzieło, które jest finezyjnym zapisem ich aktualnej artystycznej świadomości.
Kontrastujące motywy
Osiem kompozycji, które znajdziemy na „Impulse” to instrumentalne utwory odnoszące się do estetyki jazzu elektrycznego lat 70-ych, ale również bliskie post-rockowej konwencji. Muzycy (Stefan Nowakowski - kontrabas, gitara basowa, Wojtek Oleksiak - perkusja perkusjonalia, Michał Przerwa–Tetmajer - gitara elektryczna, Michał Załęski - instrumenty klawiszowe), nadali im dowcipne tytuły. „Co myślisz o wandalizmie ?” to dobry, dynamiczny wstęp, a „Czerwona flaga (ale ja się kąpię)” urzeka melodyjnym tematem, który został doceniony także przez głosujących na Listę Przebojów Trójki. Całość zamyka „Protest Song ?”
Praktycznie w każdym z utworów słyszymy kontrastujące ze sobą motywy oraz ciekawe, a nawet zaskakujące detale brzmieniowe. Mnie najbardziej zafrapowały dwa z nich – „Pobudzenie” z miłą dla ucha „rozchwianą” gitarową opowieścią, w którą wplata się klawiszowa impresja oraz „Grzyb” – czyli rzecz zdominowana przez spokojne, kontemplacyjne wręcz dźwięki, które podskórnie nabrzmiewają i w końcu wybuchają wręcz gwałtownym frazami.
Futurystyczny obraz
Wyróżniłbym również „Nigdy nie pada na górnym Mokotowie”, w którym elektroniczne tło przywodzi na myśl jakiś futurystyczny obraz filmowy ze statkiem kosmicznym jako głównym bohaterem. Tymczasem jednak Jazzpospolita porusza się w ruchu lądowym i właśnie gra intensywną trasę po naszym kraju. W jej drugiej, kwietniowej części, wystąpią np. we Wrocławiu, Zielonej Górze i Szczecinie. Będzie więc można skonfrontować studyjne dokonania z interpretacjami na żywo i jak sądzę, może to być interesujące doświadczenie.
Miejsca Jazzpospolitej w sieci:
Myspace
Radios
komentarze