sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Apteka – „Od pacyfizmu do ludobójstwa”

0 02-04-2012 20:11

Nowy krążek Apteki "Od pacyfizmu do ludobójstwa" zaciera niezbyt ciekawe wrażenie po ostatniej płycie i udowadnia, że Apteka to wciąż czołówka polskiego rockowego grania.

Apteka się radykalizuje

Poprzednia płyta, czyli "Tylko dla..." z 2010 roku, która zasłynęła przede wszystkim kontrowersyjną okładką, z pewnością nie była dziełem wybitnym. Ot po prostu, typowa "aptekowa" płyta, w dodatku ledwie półgodzinna. Tym razem gdynianie wspięli się na wyżyny i prezentują znacznie lepszą formę...


Na płycie "Od pacyfizmu do ludobójstwa" rzucani jesteśmy ze skrajności w skrajność, co dobrze oddaje tytuł. Zresztą zwrot nie jest tutaj jasny, pewny jest tylko kierunek: od pacyfizmu do ludobójstwa i z powrotem. Jest coś na rzeczy, w stwierdzeniu, że Apteka się zradykalizowała - teksty Kodyma są jeszcze ostrzejsze, konkretniejsze, jeszcze silniej bezkompromisowe. Pod tym względem usatysfakcjonowani będą wszyscy, którzy podobnie jak Kodym, dostrzegają tony medialnego gówna, którym jesteśmy permanentnie obrzucani. Spojrzenie Kodymowskie, krytyczne jak zawsze, zradykalizowało się na tyle, że blisko już do "wszystko jest gównem, oprócz moczu". Upust tym emocjom daje choćby w "Traktor Aktor" czy "Opowieści Medialnej". W tym drugim kawałku słyszmy genialny sax Jamesa Mortona, brytyjskiego muzyka młodego pokolenia, który pojawił się gościnnie na płycie. Wśród gości są też Hornsman Coyote, serbski puzonista i Piotr Wolski na perkaszynach.

Apteka - "Od pacyfizmu do ludobójstwa"
Piknikowy sadyzm

Jest na czym zawiesić ucho - ciężkie brzmienie gitar i soczyste riffy, charakterystyczny klimat punk rockowej psychodelii. Właściwie od samego początku krążka, za sprawą "Dnia Szóstego (od ludobójstwa do pacyfizmu") wskakujemy na wysokie obroty. W "Miasto Masa Maszyna" Kodym dostojnie nawiązuje do manifestu "3 M" Tadeusza Pejpera z 1922 roku. Motoryczne brzmienie utworu dobrze oddaje systematyczny rozwój aglomeracji, łamiącej każdy wystający i niepasujący do systemu trybik. Konkretną motorykę mają też "Nie Faworyt!" i "Amfetamina Haszysz Morfina"


Nie mogło zabraknąć znaku firmowego Apteki, czyli transowego psycho-rocka, którego na płycie znajdziemy w sporej ilości, z "Dwoma Paczuanami" i "Rajską Polaną" na czele. Ten drugi kawałek to psychodeliczna opowieść o tym jak majowy piknik przeradza się w istną jatkę. Piękna sadystyczna wisienka na torcie.

Jedna rzecz na tej płycie wydaje się być zbędna - dwa remiksy zamykające krążek, autorstwa Igora Boxxa. Może i potęgują pierwiastek transowości na albumie, ale jakoś specjalnie do całości nie pasują.

Apteka w formie

Kodym i załoga w wielkiej formie. W czasach wszelakiej nijakości głos Kodyma to potrzebna dawka konkretu, którego pozazdrościć mu może wielu starych punk rockersów, babrających się dziś w szołbizie. Zdecydowanie jedna z najlepszych płyt Apteki, która na sklepowych półkach z pewnością parzyć będzie sąsiadujące pudełka, z ofoliowaną miałkością.

Miejsca Apteki w sieci:
Facebook
Myspace

rad
rad


tagi: alternatywa (298)  apteka (2)  polskie (886)  punk_rock (78)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze