Zagęszcza się na naszym podwórku muzyki improwizowanej. Na czoło tej grupy wybija się Niechęć, która właśnie wydała swój debiutancki album "Śmierć w miękkim futerku".
Nu-jazzowe towarzystwo improwizatorów ma już całkiem silną reprezentację, jest Jazzpospolita, Pink Freud, Daktari, Kirk... No i oczywiście Niechęć, którzy markę wyrabiają sobie już od dłuższego czasu świetnymi występami na żywo oraz znakomicie przyjętą EPką z 2009 roku. Teraz nakładem Wytwórni Krajowej wkraczają na salony długogrającym albumem. A niedawno pisaliśmy, że na salony wejdą nie ściągając butów...
Jazzowa niesubordynacja
Niechęć jest w najwyższym stopniu nieprzewidywalna. I nie chodzi tutaj tylko o zachowanie - wspomnieć wdarcie się ekipy na scenę podczas zamknięcia legendarnego klubu Akwarium. Przede wszystkim muzycznie są nie do wytropienia, notorycznie zmieniają oblicze i kluczą między jazzem, rockiem, psychodelą i muzyką filmową. Nawet saksofony potrafią tu być raz surfin'owe, swingujące, piekielnie wariacyjne i nastrojowe.
Nieregularnie porwane utwory poskładane są z fragmentów płynnych melodii, poprzecinanych gęsto improwizowanymi partiami. W gąszczu dźwięków z przyjemnością można wychwycić uderzające jak krople deszczu klawisze Tomka Witkowskiego, które są prawdziwą ozdobą tego albumu ("After You", "Mojry", "Prozak").
Na przestrzeni całej płyty, ale i w poszczególnych utworach pojawiają się prawdziwe tąpnięcia klimatu. Rytmiczny i szalony "Taksówkarz" sąsiaduje z pozornie chilloutowym kawałkiem "Mojry", w którym trąbka osiąga najwyższy poziom uniesienia. Pojawia się nawet dub w utworze "Relaks Dub" i oto niekonwencjonalni jazzmani nie boją się sięgnąć po inspiracje jamajskie, serwując odskocznię od jazzowych wariacji do świata pulsacji i basu. Więcej ukojenia niesie chyba najbardziej "piosenkowy" utwór na płycie "Fecaliano" oraz zamykająca album "Śmierć w miękkim futerku" - tutaj ukojenie zakłóca intrygujący niepokój.
Niechęć pokazuje to co ma najlepsze - swobodne podejście do jazzu i kunszt techniczny. Świetnie skrojone utwory, cały przekrój nastrojów od melancholii po noise'owy hałas. Do tego nieodzowna nutka szaleństwa, muzycznej awangardy i jazzowej niesubordynacji. Debiut na piątkę.
Niechęć w sieci:
Facebook
Myspace
Tu możesz pobrać lub kupić płytę
rad
Nu-jazzowe towarzystwo improwizatorów ma już całkiem silną reprezentację, jest Jazzpospolita, Pink Freud, Daktari, Kirk... No i oczywiście Niechęć, którzy markę wyrabiają sobie już od dłuższego czasu świetnymi występami na żywo oraz znakomicie przyjętą EPką z 2009 roku. Teraz nakładem Wytwórni Krajowej wkraczają na salony długogrającym albumem. A niedawno pisaliśmy, że na salony wejdą nie ściągając butów...
Jazzowa niesubordynacja
Niechęć jest w najwyższym stopniu nieprzewidywalna. I nie chodzi tutaj tylko o zachowanie - wspomnieć wdarcie się ekipy na scenę podczas zamknięcia legendarnego klubu Akwarium. Przede wszystkim muzycznie są nie do wytropienia, notorycznie zmieniają oblicze i kluczą między jazzem, rockiem, psychodelą i muzyką filmową. Nawet saksofony potrafią tu być raz surfin'owe, swingujące, piekielnie wariacyjne i nastrojowe.
Nieregularnie porwane utwory poskładane są z fragmentów płynnych melodii, poprzecinanych gęsto improwizowanymi partiami. W gąszczu dźwięków z przyjemnością można wychwycić uderzające jak krople deszczu klawisze Tomka Witkowskiego, które są prawdziwą ozdobą tego albumu ("After You", "Mojry", "Prozak").
Na przestrzeni całej płyty, ale i w poszczególnych utworach pojawiają się prawdziwe tąpnięcia klimatu. Rytmiczny i szalony "Taksówkarz" sąsiaduje z pozornie chilloutowym kawałkiem "Mojry", w którym trąbka osiąga najwyższy poziom uniesienia. Pojawia się nawet dub w utworze "Relaks Dub" i oto niekonwencjonalni jazzmani nie boją się sięgnąć po inspiracje jamajskie, serwując odskocznię od jazzowych wariacji do świata pulsacji i basu. Więcej ukojenia niesie chyba najbardziej "piosenkowy" utwór na płycie "Fecaliano" oraz zamykająca album "Śmierć w miękkim futerku" - tutaj ukojenie zakłóca intrygujący niepokój.
Niechęć pokazuje to co ma najlepsze - swobodne podejście do jazzu i kunszt techniczny. Świetnie skrojone utwory, cały przekrój nastrojów od melancholii po noise'owy hałas. Do tego nieodzowna nutka szaleństwa, muzycznej awangardy i jazzowej niesubordynacji. Debiut na piątkę.
Niechęć w sieci:
Myspace
Tu możesz pobrać lub kupić płytę
rad
komentarze
Przecież na płycie nie ma trąbki ,,,brawo recenzenci
mej28-04-2012 00:03:49
Racja, to saksofony. Nasz błąd, który poprawiamy.
tegoslucham.pl28-04-2012 11:42:34