Szczeciński absolutny debiutant, jeszcze nierozpoznawalna nawet w skali lokalnej, grupa Insynuacja, zadebiutowała pod koniec kwietnia krążkiem "Insynuacja". Debiut to ciekawy i zaskakujący.
W Insynuacji skupili się młodzi, ale już dosyć doświadczeni szczecińscy muzycy, którzy do tej pory pojawiali się w różnych składach, niekoniecznie w tych najbardziej "topowych" w mieście. Mózgiem zespołu jest Maciek Szakiel, korzeniami tkwiący w punk roku, wcześniej znany z gry w Rzeź Pospolitej i Na Sprzedaż. Jednak debiut Insynuacji to zupełnie inny klimat, przez sam zespół określany jako psycho-funk-rock.
Insynuacja nie idzie drogą sporej części młodych polskich kapel, które zadziwiająco chętnie osadzają się w brytyjskim indie rocku i miałkim gitarowym graniu. Szczecinianie tworzą specyficzny styl, a teksty autorstwa Szakiela są w całości po polsku. Ciekawe, fajnie urozmaicone melodie, przyzwoite aranżacje i rzadko spotykany klimat. Bo jest niby funkująco ("Nieczynny") i rockowo ("Londyn"), ale ograniczenie się do tych dwóch określeń byłoby uproszczeniem.
Domieszkę hippi-rocka serwują niekiedy "hammondujące" klawisze ("Mam smaka", "Lustro", "Śnięty obraz"). Bywa też dosyć mrocznie, dzięki z kolei nowofalowym klawiszom ("Kadilak"), ale przede wszystkim dzięki charakterystycznemu wokalowi i intrygującym tekstom. Szakiel bardziej mówi niż śpiewa, co z jednej strony może kojarzyć się z hip hopem, ale jednak to bardziej styl Świetlickiego, albo Towarów Zastępczych ("Papierosy"!). Charakterystyczne ulokowanie wokalu "z przodu" sprawia, że na słowach spoczywa większa odpowiedzialność i naturalnie uwaga skupia się na ich sensie. Duże uznanie, za bardzo przyzwoity poziom tekstowy, w tej materii płyta broni się bez dwóch zdań ("nasz miłości owoc mógłby zasmucić cały sad").
Ale żeby nie było tylko słodko, to można się też przyczepić. Gdzieniegdzie brakuje wybuchu energii w miejscach, do których zdaje się nas Insynuacja prowadzić. Czasami bywa też trochę "kanciato" w brzmieniu, pojawiają się swego rodzaju "dziury". Ale trzeba mieć świadomość, że nie jest to produkcja full wypas professional. Ważne, że ogólnie krążek prezentuje się ciekawie i świeżo.
Miło słuchać polskiego zespołu dobrze radzącego sobie z ojczystym językiem i prezentującego własny nieszablonowy styl. Miło przeczytać, że na całość dorzuciła się Akademia Sztuki w Szczecinie, co znaczyć może, że tego typu muzyka znajduje tam zrozumienie. Tak trzymać.
Insynuacja w sieci:
Facebook
Strona
rad
W Insynuacji skupili się młodzi, ale już dosyć doświadczeni szczecińscy muzycy, którzy do tej pory pojawiali się w różnych składach, niekoniecznie w tych najbardziej "topowych" w mieście. Mózgiem zespołu jest Maciek Szakiel, korzeniami tkwiący w punk roku, wcześniej znany z gry w Rzeź Pospolitej i Na Sprzedaż. Jednak debiut Insynuacji to zupełnie inny klimat, przez sam zespół określany jako psycho-funk-rock.
Insynuacja nie idzie drogą sporej części młodych polskich kapel, które zadziwiająco chętnie osadzają się w brytyjskim indie rocku i miałkim gitarowym graniu. Szczecinianie tworzą specyficzny styl, a teksty autorstwa Szakiela są w całości po polsku. Ciekawe, fajnie urozmaicone melodie, przyzwoite aranżacje i rzadko spotykany klimat. Bo jest niby funkująco ("Nieczynny") i rockowo ("Londyn"), ale ograniczenie się do tych dwóch określeń byłoby uproszczeniem.
Domieszkę hippi-rocka serwują niekiedy "hammondujące" klawisze ("Mam smaka", "Lustro", "Śnięty obraz"). Bywa też dosyć mrocznie, dzięki z kolei nowofalowym klawiszom ("Kadilak"), ale przede wszystkim dzięki charakterystycznemu wokalowi i intrygującym tekstom. Szakiel bardziej mówi niż śpiewa, co z jednej strony może kojarzyć się z hip hopem, ale jednak to bardziej styl Świetlickiego, albo Towarów Zastępczych ("Papierosy"!). Charakterystyczne ulokowanie wokalu "z przodu" sprawia, że na słowach spoczywa większa odpowiedzialność i naturalnie uwaga skupia się na ich sensie. Duże uznanie, za bardzo przyzwoity poziom tekstowy, w tej materii płyta broni się bez dwóch zdań ("nasz miłości owoc mógłby zasmucić cały sad").
Ale żeby nie było tylko słodko, to można się też przyczepić. Gdzieniegdzie brakuje wybuchu energii w miejscach, do których zdaje się nas Insynuacja prowadzić. Czasami bywa też trochę "kanciato" w brzmieniu, pojawiają się swego rodzaju "dziury". Ale trzeba mieć świadomość, że nie jest to produkcja full wypas professional. Ważne, że ogólnie krążek prezentuje się ciekawie i świeżo.
Miło słuchać polskiego zespołu dobrze radzącego sobie z ojczystym językiem i prezentującego własny nieszablonowy styl. Miło przeczytać, że na całość dorzuciła się Akademia Sztuki w Szczecinie, co znaczyć może, że tego typu muzyka znajduje tam zrozumienie. Tak trzymać.
Insynuacja w sieci:
Strona
rad
komentarze