Pamiętacie jedną z najbardziej entuzjastycznych naszych recenzji zeszłego roku, płyty Camero Cat? Było to prawie równo rok temu. Zaglądamy do zespołu by wypytać ich o szczegóły związane działalnością grupy i o wiele innych rzeczy. Zapraszamy do pierwszej części rozmowy z członkami zespołu, którą przeprowadził Mateusz Gołąb.
Tegoslucham.pl: Tworzycie muzykę dosyć niespotykaną i niepowtarzalną na polskiej scenie. Opowiedzcie nam o początkach kota Camero i dlaczego zajął się on taką, a nie inną formą muzyczną.
Xawery Renczyński: Ale to się tak nie da! Nie jest tak, że najpierw wymyśliliśmy Kota, a później zaczęliśmy tworzyć muzykę, albo najpierw zaczęliśmy tworzyć muzykę, potem wymyśliliśmy kota. Po prostu gdzieś zaczęło się to tworzyć.
Jakub Dobrowolski: Zaczęliśmy interesować się samą muzyką, na początku słuchając jej. To było bardzo dawno temu. Muzyka od zawsze nam towarzyszyła, a potem nasze losy jakby potoczyły się w tą stronę, bo zawsze najfajniej jest robić to, co się kocha. Słuchać, tudzież tworzyć muzykę, akurat w tym wypadku. No i zaczęło się od takiego nazwijmy to - melodyjnego punk rocka i przekształciło się potem w stronę rzeczy ciekawych.
X: Rzeczy nowych... Bo jak ty to nazwałeś? Muzykę...
Tegoslucham.pl: ...niepowtarzalną...
J: Zawsze chcieliśmy, żeby to było "niepowtarzalne".
Tegoslucham.pl: Kim jest w ogóle wspominany Kot Camero i jaka jest jego rola w historiach, które opowiadacie?
X: Kot Camero to jest Kot Camero. Zagłębianie się w ten sposób w genezę "kim jest", to odzieranie trochę z tajemnic, które można sobie odkrywać grzebiąc w tekstach płyt i już! I tyle! Tak odpowiem na to pytanie. Głupio tak odzierać wszystko z tajemnicy. Póki jesteś tajemnicą, póty jesteś ciekawy.
Tegoslucham.pl: Skąd wzięło się u Was zamiłowanie do typowo teatralno - kabaretowych wstawek? Czy macie jakieś doświadczenie na tym polu?
X: To gdzieś w nas było i to się działo, samo toczyło w tą stronę. Od kiedy ludzie zaczęli zadawać pytania "skąd?", "dlaczego?", zaczęliśmy intensywnie myśleć "dlaczego?", bo większość rzeczy ma swoje przyczyny i doszliśmy do samej genezy w ogóle, czyli do poznania się, kiedy mieliśmy lat... hmm... ja miałem dwa, on miał zero. (śmiech)
Tegoslucham.pl: (śmiech) I już wtedy się poznaliście?
J: Kantor! Myślę, że odpowiedzią jest Tadeusz Kantor, bo nasi rodzice stąd się znają i w ten sposób ten teatr od dziecka nam towarzyszył.
Tegoslucham.pl: Generalnie jako zespół, zamykacie się w takiej specyficznej otoczce, specyficznym klimacie...
J: My się nie zamykamy! Tak naprawdę to, że ta płyta, którą nagraliśmy rok temu - "Mad Tea Party" brzmi tak, jak brzmi, to nic nie znaczy, "nie zamyka", bo podejrzewam, że trzecia płyta będzie inna. "Mad Tea Party" brzmi kompletnie inaczej, niż "Cats and Clocks" a "Cats and Clocks" brzmi inaczej, niż pierwszy "Cats and Clocks", który nie został wydany, a w porównaniu do akustycznej wersji jest mroczny i cięższy w ogóle, bo akustyczna wersja wyłagadza.
Tegoslucham.pl: Jak już wspomniałeś o poprzedniej wersji pierwszej płyty. Czy jest jakaś szansa, żebyśmy kiedykolwiek usłyszeli materiał w jego pierwotnej formie?
X: Oczywiście, że szansa jest. Czekamy tylko na dobry moment, bo to na pewno może być ciekawe. Tylko, moim cichym marzeniem jest spróbować tą pierwszą płytę kiedyś nagrać, tak, jak ona powinna być nagrana - w takim właśnie mrocznym klimacie. Tylko bardziej profesjonalnie, bo kiedy nagrywaliśmy pierwszą płytę, nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia i to były takie "pierwsze koty za płoty" tak naprawdę.
J: Takie raczkowanie na karcie Sound Blaster, więc to brzmi powiedzmy garażowo, albo nieprofesjonalnie. Nie było szans na wydanie tamtej wersji absolutnie, więc zabraliśmy się za akustyczną, która była dużo prostsza też do nagrania, bo akustyczne instrumenty i taki okrojony zestaw jest dużo łatwiejszy do tego. Nagraliśmy to w takiej formie w jakiej mogliśmy to w danym momencie grać.
X: Ponieważ byliśmy we trójkę (Julia nieobecna).
Tegoslucham.pl: Prostota była głównym powodem przejścia z ciężkich do akustycznych klimatów?
X: Trochę tak. To było ograniczenie też pod względem zasobów ludzkich - tak to nazwijmy. Tam się nie ograniczaliśmy, a tu się nagle okazało, że jesteśmy w trzy osoby no i co zrobić? Więc gitara akustyczna, druga gitara akustyczna, gitara basowa... następnie dołączył Mati z wiolonczelą, co było bardzo fajne. Później "Mad Tea Party", gdzie pojawiła się Ala z Grzesiem. Mój główny zarzut do "Mad Tea Party" jest taki, że trochę zapomnieliśmy o elektrycznej gitarze, a strasznie szkoda, bo w pierwszej wersji, tej pierwszej-pierwszej, gitara elektryczna była właściwie głównym instrumentem, a akustyk pojawiał się raptem w dwóch, trzech numerach.
J: No, ale to też właśnie przez to, że to były takie fale, gdzie - punk rock, gitara elektryczna i przester i później może mieliśmy trochę przesyt podświadomy tej gitary elektrycznej i przeszliśmy na akustyki, bo zaczęliśmy robić coś, nazwijmy to - "ambitnego" w końcu. I trochę się zachłysnęliśmy akustycznymi gitarami tak, że cała płyta "Mad Tea Party" wyszła akustyczna i chyba trochę aż za bardzo.
Tegoslucham.pl: Czyli tak jak kilkukrotnie wspominacie, Kot generalnie wywodzi się z punk rocka?
X: Jeśli pytać o genezę Kota, to Kot wywodzi się mocno z lat 80'. Najpierw The Cure, później się pojawił Waits, potem Gorillaz, a następnie kolejne rzeczy zaczęły dochodzić. A później przestało się to pojawiać, bo zaczęliśmy robić swoje.
Tegoslucham.pl: - Wszystkie wasze piosenki śpiewacie po angielsku. Czy nie korciło was nigdy, żeby zaśpiewać coś po polsku?
J: Nigdy nie mów nigdy.
X: Pytanie "czy nas korciło?" jest pytaniem bez sensu, bo oczywiście, że nas korciło. Tylko założenie jest takie, że język nadaje pewną melodyjność, oraz pewne specyficzne cechy i to wszystko musi bardzo ładnie grać ze sobą, bo inaczej jest kaszana - tyle. Kiedyś na pewno!
J: No i Camero Cat jest w języku angielskim.
X: Tak, Camero jest zdecydowanie w języku angielskim i tak pozostanie prawdopodobnie.
Tegoslucham.pl: Zdarzyło wam się jednak zaśpiewać już raz po polsku, kiedy jakiś czas temu udostępniliście w sieci dwa słuchowiska dla dzieci. Skąd wziął się pomysł takiego przedsięwzięcia?
J: Geneza ich jest bardzo prosta. Niestety ze słuchowiskami nic wielkiego się nie stało. Pomysł był taki, że dzieci ze szkół w Nowej Hucie napiszą bajki, do których powstanie muzyka stworzona przez różnych artystów. No i my zrobiliśmy te dwa słuchowiska, ale niestety cały projekt padł w trakcie. W związku z tym nigdy nie ujrzały one światła dziennego w ten docelowy sposób, ponieważ wszystkie utwory miały być wydane na płycie i znaleźć się w sklepach do kupienia. Niestety, nigdy to nie powstało. Bajki były po polsku i stąd słuchowiska również jak najbardziej po polsku, co nie zmienia faktu, że nie traktowałbym ich jako tego, co potrafimy zrobić po polsku, ponieważ było to zupełnie co innego. Jesteśmy elastyczni i lubimy wchodzić w różne fajne projekty. Staramy się nie zamykać, że zawsze wszystko w jednym miejscu, po angielsku i tylko teatralnie.
Tegoslucham.pl: Mimo wszystko te słuchowiska miały w sobie dużo teatralności, co ciekawe.
X: Bo to o to chodzi, żeby było ciekawe. Słuchowisko jest formą sztuki, która musi być ciekawa, bo jest to pewna opowieść. Teatralność słuchowisk wydaje mi się naturalna. Nie jest tak, że my się jakoś specjalnie zastanawiamy, czy będzie teatralnie, czy nie będzie teatralnie, po prostu tak wychodzi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
....a recenzję ostatniej płyty Camero Cat oraz jej próbkę dźwiękową znajdziecie TUTAJ.
Rozmawiał: Hato.
Tegoslucham.pl: Tworzycie muzykę dosyć niespotykaną i niepowtarzalną na polskiej scenie. Opowiedzcie nam o początkach kota Camero i dlaczego zajął się on taką, a nie inną formą muzyczną.
Xawery Renczyński: Ale to się tak nie da! Nie jest tak, że najpierw wymyśliliśmy Kota, a później zaczęliśmy tworzyć muzykę, albo najpierw zaczęliśmy tworzyć muzykę, potem wymyśliliśmy kota. Po prostu gdzieś zaczęło się to tworzyć.
Jakub Dobrowolski: Zaczęliśmy interesować się samą muzyką, na początku słuchając jej. To było bardzo dawno temu. Muzyka od zawsze nam towarzyszyła, a potem nasze losy jakby potoczyły się w tą stronę, bo zawsze najfajniej jest robić to, co się kocha. Słuchać, tudzież tworzyć muzykę, akurat w tym wypadku. No i zaczęło się od takiego nazwijmy to - melodyjnego punk rocka i przekształciło się potem w stronę rzeczy ciekawych.
X: Rzeczy nowych... Bo jak ty to nazwałeś? Muzykę...
Tegoslucham.pl: ...niepowtarzalną...
J: Zawsze chcieliśmy, żeby to było "niepowtarzalne".
Tegoslucham.pl: Kim jest w ogóle wspominany Kot Camero i jaka jest jego rola w historiach, które opowiadacie?
X: Kot Camero to jest Kot Camero. Zagłębianie się w ten sposób w genezę "kim jest", to odzieranie trochę z tajemnic, które można sobie odkrywać grzebiąc w tekstach płyt i już! I tyle! Tak odpowiem na to pytanie. Głupio tak odzierać wszystko z tajemnicy. Póki jesteś tajemnicą, póty jesteś ciekawy.
Tegoslucham.pl: Skąd wzięło się u Was zamiłowanie do typowo teatralno - kabaretowych wstawek? Czy macie jakieś doświadczenie na tym polu?
X: To gdzieś w nas było i to się działo, samo toczyło w tą stronę. Od kiedy ludzie zaczęli zadawać pytania "skąd?", "dlaczego?", zaczęliśmy intensywnie myśleć "dlaczego?", bo większość rzeczy ma swoje przyczyny i doszliśmy do samej genezy w ogóle, czyli do poznania się, kiedy mieliśmy lat... hmm... ja miałem dwa, on miał zero. (śmiech)
Tegoslucham.pl: (śmiech) I już wtedy się poznaliście?
J: Kantor! Myślę, że odpowiedzią jest Tadeusz Kantor, bo nasi rodzice stąd się znają i w ten sposób ten teatr od dziecka nam towarzyszył.
Tegoslucham.pl: Generalnie jako zespół, zamykacie się w takiej specyficznej otoczce, specyficznym klimacie...
J: My się nie zamykamy! Tak naprawdę to, że ta płyta, którą nagraliśmy rok temu - "Mad Tea Party" brzmi tak, jak brzmi, to nic nie znaczy, "nie zamyka", bo podejrzewam, że trzecia płyta będzie inna. "Mad Tea Party" brzmi kompletnie inaczej, niż "Cats and Clocks" a "Cats and Clocks" brzmi inaczej, niż pierwszy "Cats and Clocks", który nie został wydany, a w porównaniu do akustycznej wersji jest mroczny i cięższy w ogóle, bo akustyczna wersja wyłagadza.
Tegoslucham.pl: Jak już wspomniałeś o poprzedniej wersji pierwszej płyty. Czy jest jakaś szansa, żebyśmy kiedykolwiek usłyszeli materiał w jego pierwotnej formie?
X: Oczywiście, że szansa jest. Czekamy tylko na dobry moment, bo to na pewno może być ciekawe. Tylko, moim cichym marzeniem jest spróbować tą pierwszą płytę kiedyś nagrać, tak, jak ona powinna być nagrana - w takim właśnie mrocznym klimacie. Tylko bardziej profesjonalnie, bo kiedy nagrywaliśmy pierwszą płytę, nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia i to były takie "pierwsze koty za płoty" tak naprawdę.
J: Takie raczkowanie na karcie Sound Blaster, więc to brzmi powiedzmy garażowo, albo nieprofesjonalnie. Nie było szans na wydanie tamtej wersji absolutnie, więc zabraliśmy się za akustyczną, która była dużo prostsza też do nagrania, bo akustyczne instrumenty i taki okrojony zestaw jest dużo łatwiejszy do tego. Nagraliśmy to w takiej formie w jakiej mogliśmy to w danym momencie grać.
X: Ponieważ byliśmy we trójkę (Julia nieobecna).
Tegoslucham.pl: Prostota była głównym powodem przejścia z ciężkich do akustycznych klimatów?
X: Trochę tak. To było ograniczenie też pod względem zasobów ludzkich - tak to nazwijmy. Tam się nie ograniczaliśmy, a tu się nagle okazało, że jesteśmy w trzy osoby no i co zrobić? Więc gitara akustyczna, druga gitara akustyczna, gitara basowa... następnie dołączył Mati z wiolonczelą, co było bardzo fajne. Później "Mad Tea Party", gdzie pojawiła się Ala z Grzesiem. Mój główny zarzut do "Mad Tea Party" jest taki, że trochę zapomnieliśmy o elektrycznej gitarze, a strasznie szkoda, bo w pierwszej wersji, tej pierwszej-pierwszej, gitara elektryczna była właściwie głównym instrumentem, a akustyk pojawiał się raptem w dwóch, trzech numerach.
J: No, ale to też właśnie przez to, że to były takie fale, gdzie - punk rock, gitara elektryczna i przester i później może mieliśmy trochę przesyt podświadomy tej gitary elektrycznej i przeszliśmy na akustyki, bo zaczęliśmy robić coś, nazwijmy to - "ambitnego" w końcu. I trochę się zachłysnęliśmy akustycznymi gitarami tak, że cała płyta "Mad Tea Party" wyszła akustyczna i chyba trochę aż za bardzo.
Tegoslucham.pl: Czyli tak jak kilkukrotnie wspominacie, Kot generalnie wywodzi się z punk rocka?
X: Jeśli pytać o genezę Kota, to Kot wywodzi się mocno z lat 80'. Najpierw The Cure, później się pojawił Waits, potem Gorillaz, a następnie kolejne rzeczy zaczęły dochodzić. A później przestało się to pojawiać, bo zaczęliśmy robić swoje.
Tegoslucham.pl: - Wszystkie wasze piosenki śpiewacie po angielsku. Czy nie korciło was nigdy, żeby zaśpiewać coś po polsku?
J: Nigdy nie mów nigdy.
X: Pytanie "czy nas korciło?" jest pytaniem bez sensu, bo oczywiście, że nas korciło. Tylko założenie jest takie, że język nadaje pewną melodyjność, oraz pewne specyficzne cechy i to wszystko musi bardzo ładnie grać ze sobą, bo inaczej jest kaszana - tyle. Kiedyś na pewno!
J: No i Camero Cat jest w języku angielskim.
X: Tak, Camero jest zdecydowanie w języku angielskim i tak pozostanie prawdopodobnie.
Tegoslucham.pl: Zdarzyło wam się jednak zaśpiewać już raz po polsku, kiedy jakiś czas temu udostępniliście w sieci dwa słuchowiska dla dzieci. Skąd wziął się pomysł takiego przedsięwzięcia?
J: Geneza ich jest bardzo prosta. Niestety ze słuchowiskami nic wielkiego się nie stało. Pomysł był taki, że dzieci ze szkół w Nowej Hucie napiszą bajki, do których powstanie muzyka stworzona przez różnych artystów. No i my zrobiliśmy te dwa słuchowiska, ale niestety cały projekt padł w trakcie. W związku z tym nigdy nie ujrzały one światła dziennego w ten docelowy sposób, ponieważ wszystkie utwory miały być wydane na płycie i znaleźć się w sklepach do kupienia. Niestety, nigdy to nie powstało. Bajki były po polsku i stąd słuchowiska również jak najbardziej po polsku, co nie zmienia faktu, że nie traktowałbym ich jako tego, co potrafimy zrobić po polsku, ponieważ było to zupełnie co innego. Jesteśmy elastyczni i lubimy wchodzić w różne fajne projekty. Staramy się nie zamykać, że zawsze wszystko w jednym miejscu, po angielsku i tylko teatralnie.
Tegoslucham.pl: Mimo wszystko te słuchowiska miały w sobie dużo teatralności, co ciekawe.
X: Bo to o to chodzi, żeby było ciekawe. Słuchowisko jest formą sztuki, która musi być ciekawa, bo jest to pewna opowieść. Teatralność słuchowisk wydaje mi się naturalna. Nie jest tak, że my się jakoś specjalnie zastanawiamy, czy będzie teatralnie, czy nie będzie teatralnie, po prostu tak wychodzi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
....a recenzję ostatniej płyty Camero Cat oraz jej próbkę dźwiękową znajdziecie TUTAJ.
Rozmawiał: Hato.
tagi: alternative_pop (68) alternatywa (298) camero_cat (5) polskie (886) przybliżamy (144) wywiad (24)
komentarze