
Kryzys w Babilonie – Brylewski o sobie
0
27-06-2012 12:12
Autobiografia Roberta Brylewskiego „Kryzys w Babilonie” odbiła się bardzo szerokim echem w kraju. Co ciekawe pisze się o niej z dużą dozą patosu…
Robert Brylewski to chyba ostatni, z „wielkich” polskiej muzyki, który nie miał swojej biografii. Owszem, ukazały się dziesiątki wywiadów (w tym nasz), powstało kilka filmów i audycji, ale było to porozrzucane, w żaden sposób nieporządkowane. „Kryzys w Babilonie” zbiera dużą część muzycznego życia Bryla do kupy. Rafał Księżyk, który rozmawiał z artystą, nie przegapił chyba żadnego istotnego pytania, za co brawa. Brylewski na większość odpowiada szczegółowo, choć trochę chaotycznie.
Jeszcze większe brawa za dosłownie szczątkową ilość pierdół - bo nie oszukujmy się, mało kogo interesuje czy nasz guru sceny, chciał być w dzieciństwie strażakiem, czy może kosmonautą. Solą autobiografii zawsze jest świat muzyki. No i niektórych, tych co nie mają swojego życia, interesuje życie prywatne. W „Kryzysie w Babilonie” Brylewski co prawda mówi o relacjach z bliskimi (akcja z kupą na klamkach auta mistrz!), szczerze wywleka problemy z dragami, ale czyni to raczej na poziomie wrażeń, niż konkretnych sytuacji intymnych, pozostawiając swój świat nie rozbebeszonym.
Choć książka nie ma zadęcia kronikarskiego, to jednak sporą taką wartość ma – opowieść Bryla przebiega poprzez najbardziej istotne zespoły i wydarzenia polskiego undergroundu. Od pierwszych podrygów punkowej rewolty Kryzysu i Brygady Kryzys, przez słowiańskie reggae Izraela i wyjątkową działalność Armii czy Falarka. Znalazło się sporo miejsca dla smaczków związanych z personami polskiego showbizu, opowiedzianych z typowym dla Bryla poczuciem humoru i dystansem.
Dla młodych to też nietypowa lekcja historii. Bo przecież dziś nie ma godziny policyjnej, piosenki cenzuruje jedynie rynek, a władza w teorii nie jest wrogiem, w teorii nie ma podziału na my-oni. Można więc zobaczyć Polskę zatrzaśniętą za żelazną kurtyną oczami młodego zbuntowanego punkowca. Ale Brylewski odcina się od jakże popularnego kombatanctwa, stawiając sprawę jasno, że do grania tak samo jak bunt przeciwko Babilonowi, motywowały go spojrzenia urodziwych koleżanek. Walka z systemem pojawiała się naturalnie, tak jak pojawia się u młodych wkurwienie, gdy ktoś coś każe i mówi jak żyć, a nie daj boże czegoś zabrania.
No i najważniejsze – jest duuużo o muzyce, o powstawaniu konkretnych kawałków, o tekstach, inspiracjach, tarciach w zespołach i twórczych wieczorach przy joincie. Tu kolejne brawa dla Księżyka, że wycisnął z rozmówcy tyle szczegółów i wrażeń. Tym razem Brylewski nie wywinął się typowym dla siebie „a to takie tam piosenki”.
Dla fanów polskiego rocka, punk rocka i reggae rzecz piękna. Fascynaci pochłoną ją w oka mgnieniu, mimo aż 600 stron.
rad
Robert Brylewski to chyba ostatni, z „wielkich” polskiej muzyki, który nie miał swojej biografii. Owszem, ukazały się dziesiątki wywiadów (w tym nasz), powstało kilka filmów i audycji, ale było to porozrzucane, w żaden sposób nieporządkowane. „Kryzys w Babilonie” zbiera dużą część muzycznego życia Bryla do kupy. Rafał Księżyk, który rozmawiał z artystą, nie przegapił chyba żadnego istotnego pytania, za co brawa. Brylewski na większość odpowiada szczegółowo, choć trochę chaotycznie.
Jeszcze większe brawa za dosłownie szczątkową ilość pierdół - bo nie oszukujmy się, mało kogo interesuje czy nasz guru sceny, chciał być w dzieciństwie strażakiem, czy może kosmonautą. Solą autobiografii zawsze jest świat muzyki. No i niektórych, tych co nie mają swojego życia, interesuje życie prywatne. W „Kryzysie w Babilonie” Brylewski co prawda mówi o relacjach z bliskimi (akcja z kupą na klamkach auta mistrz!), szczerze wywleka problemy z dragami, ale czyni to raczej na poziomie wrażeń, niż konkretnych sytuacji intymnych, pozostawiając swój świat nie rozbebeszonym.
Choć książka nie ma zadęcia kronikarskiego, to jednak sporą taką wartość ma – opowieść Bryla przebiega poprzez najbardziej istotne zespoły i wydarzenia polskiego undergroundu. Od pierwszych podrygów punkowej rewolty Kryzysu i Brygady Kryzys, przez słowiańskie reggae Izraela i wyjątkową działalność Armii czy Falarka. Znalazło się sporo miejsca dla smaczków związanych z personami polskiego showbizu, opowiedzianych z typowym dla Bryla poczuciem humoru i dystansem.
Dla młodych to też nietypowa lekcja historii. Bo przecież dziś nie ma godziny policyjnej, piosenki cenzuruje jedynie rynek, a władza w teorii nie jest wrogiem, w teorii nie ma podziału na my-oni. Można więc zobaczyć Polskę zatrzaśniętą za żelazną kurtyną oczami młodego zbuntowanego punkowca. Ale Brylewski odcina się od jakże popularnego kombatanctwa, stawiając sprawę jasno, że do grania tak samo jak bunt przeciwko Babilonowi, motywowały go spojrzenia urodziwych koleżanek. Walka z systemem pojawiała się naturalnie, tak jak pojawia się u młodych wkurwienie, gdy ktoś coś każe i mówi jak żyć, a nie daj boże czegoś zabrania.
No i najważniejsze – jest duuużo o muzyce, o powstawaniu konkretnych kawałków, o tekstach, inspiracjach, tarciach w zespołach i twórczych wieczorach przy joincie. Tu kolejne brawa dla Księżyka, że wycisnął z rozmówcy tyle szczegółów i wrażeń. Tym razem Brylewski nie wywinął się typowym dla siebie „a to takie tam piosenki”.
Dla fanów polskiego rocka, punk rocka i reggae rzecz piękna. Fascynaci pochłoną ją w oka mgnieniu, mimo aż 600 stron.
rad
tagi: armia (3) brygada_kryzys (3) falarek_band (3) izrael (5) kryzys (3) przybliżamy (144) robert_brylewski (5)
komentarze