Co kryje w sobie tajemnicza okładka debiutanckiego albumu kapeli Echoe z Wrocławia?
Ciężar funkowej krainy
Muzyka Echoe to bardzo oryginalna mieszanka, którą nie sposób jednoznacznie określić gatunkowo. Chłopaki grają muzykę, którą można próbować określić jako ciężki hard rockowy Queen, posypany w dodatku szczyptą funku i bluesa. I w taki dosyć funkowy sposób rozpoczyna się krążek, utworem Kornishawn", aby na samym jego końcu, wprowadzić przesterowane riffy, która zapowiadają kolejne, już znacznie mocniejsze utwory. Uderzające, jak ogromne pokłady fantastycznego, wręcz magicznego klimatu prezentuje sobą ten materiał. Od "Illusions" - rockowej balladki z uroczymi klawiszami w tle i mocnym, ciepłym wokalem, przez ocierający się o brzmienia metalowe "Undefined Blood" i przepięknie płynące "... The Statue Burns". Gatunkowe nieokreślenie i bezkompromisowe mieszanie gatunków z pozoru znajdujących się na przeciwległych biegunach świata muzycznego, dało niespodziewanie dobry wynik - powstał materiał spójny i jednocześnie zróżnicowany. Echoe udowadniają, że muzyka tak naprawdę nie zna granic. Zarówno lekki, bardziej imprezowo brzmiący "Indiana Jones" jak i tajemniczy i zagadkowy "Feats Devine", mogą wynikać jeden z drugiego, będąc konsekwencją opowiadanej historii, nie drażniąc przy tym uszu słuchacza.
Tam i z powrotem
W tym zespole jest coś zupełnie wyjątkowego, coś co chwyta za serce i wykrada je ze środka, do momentu, aż krążek nie przestanie kręcić się w odtwarzaczu. Chłopaki z Wrocławia nie rewolucjonizują muzyki, próbując stworzyć coś nowego od samych podstaw, lecz wprowadzają zamęt w obrębie już mocno ugruntowanych gatunków, i celują bardziej w świeżą jakość, o łatwo dostrzegalnych fundamentach, znanych i lubianych. Powoduje to, że nie tylko utworów słucha się dobrze, bo przywodzą one na myśl klasyczne zespoły, ale także ma się poczucie innowacji i odkrywania nieznanych lądów.
Debiut Echoe jest albumem, który można bardzo łatwo pominąć, przeglądając płyty na półce w sklepie muzycznym. Jeśli jednak spotkacie się z tą nazwą, choćby przypadkowo, nie wahajcie dać się ponieść i pozwolić skraść swoje serce. Nie boję się zaryzykować: debiut roku.
Całość do odsłuchu i pobrania/kupna na zasadach "fair play":
Echoe w sieci:
Facebook
Strona
Hato
Ciężar funkowej krainy
Muzyka Echoe to bardzo oryginalna mieszanka, którą nie sposób jednoznacznie określić gatunkowo. Chłopaki grają muzykę, którą można próbować określić jako ciężki hard rockowy Queen, posypany w dodatku szczyptą funku i bluesa. I w taki dosyć funkowy sposób rozpoczyna się krążek, utworem Kornishawn", aby na samym jego końcu, wprowadzić przesterowane riffy, która zapowiadają kolejne, już znacznie mocniejsze utwory. Uderzające, jak ogromne pokłady fantastycznego, wręcz magicznego klimatu prezentuje sobą ten materiał. Od "Illusions" - rockowej balladki z uroczymi klawiszami w tle i mocnym, ciepłym wokalem, przez ocierający się o brzmienia metalowe "Undefined Blood" i przepięknie płynące "... The Statue Burns". Gatunkowe nieokreślenie i bezkompromisowe mieszanie gatunków z pozoru znajdujących się na przeciwległych biegunach świata muzycznego, dało niespodziewanie dobry wynik - powstał materiał spójny i jednocześnie zróżnicowany. Echoe udowadniają, że muzyka tak naprawdę nie zna granic. Zarówno lekki, bardziej imprezowo brzmiący "Indiana Jones" jak i tajemniczy i zagadkowy "Feats Devine", mogą wynikać jeden z drugiego, będąc konsekwencją opowiadanej historii, nie drażniąc przy tym uszu słuchacza.



Tam i z powrotem
W tym zespole jest coś zupełnie wyjątkowego, coś co chwyta za serce i wykrada je ze środka, do momentu, aż krążek nie przestanie kręcić się w odtwarzaczu. Chłopaki z Wrocławia nie rewolucjonizują muzyki, próbując stworzyć coś nowego od samych podstaw, lecz wprowadzają zamęt w obrębie już mocno ugruntowanych gatunków, i celują bardziej w świeżą jakość, o łatwo dostrzegalnych fundamentach, znanych i lubianych. Powoduje to, że nie tylko utworów słucha się dobrze, bo przywodzą one na myśl klasyczne zespoły, ale także ma się poczucie innowacji i odkrywania nieznanych lądów.
Debiut Echoe jest albumem, który można bardzo łatwo pominąć, przeglądając płyty na półce w sklepie muzycznym. Jeśli jednak spotkacie się z tą nazwą, choćby przypadkowo, nie wahajcie dać się ponieść i pozwolić skraść swoje serce. Nie boję się zaryzykować: debiut roku.
Całość do odsłuchu i pobrania/kupna na zasadach "fair play":
Echoe w sieci:
Strona
Hato
komentarze