sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Pure Phase Ensemble - Live at SpaceFest!

4 06-08-2012 09:02

Jednym z namacalnych śladów po pierwszej edycji SpaceFestu! jest wydana właśnie przez Nasiono Records płyta supergrupy Pure Phase Ensemble, stworzonej spontanicznie na tym festiwalu.

"Live at SpaceFest!" ukazała się 3 sierpnia, pół roku po pierwszym SpaceFescie! To festiwal muzyki shoegaze, space rock i alternative, na który składają się koncerty, warsztaty dla muzyków z Polski i zagranicy, spotkania z legendarnymi wykonawcami alternatywnymi, konkurs dla młodych zespołów, wydawnictwa płytowe. Jednym z punktów Festu był koncert supergrupy, złożonej z polskich i brytyjskich muzyków. Skład zawiązał się podczas warsztatów prowadzonych w CSW Łaźnia przez Raya Dickaty (ex-Spiritualized, to on był również mózgiem całego projektu). W koncercie PPE wzięło udział uwaga 13! muzyków z Jaime Harding'em, ze słynnego Marion na czele.


Nasiono zaczyna się specjalizować w takich inicjatywach łączenia, przeplatania i mieszania zespołów, by wspomnieć tylko ostatnie wydawnictwo "Nasiono Swap Singers" czy okazjonalne występy Nasiono All Stars. Tym razem również trójmiejscy muzycy utworzyli trzon Pure Phase Ensemble - w szczególności polecam zwrócić uwagę na wyrastającą na czołowy damski wokal nad Wisłą, Asię Kuźmę (Asia i Koty/Folder).

Już w pierwszym "Electra Glide" jej dialog z trąbką wywołuje ciarki. A w kawałku "Frost" stawia wszystkie włosy na ciele. Magiczny utwór i krystaliczny głos. To właśnie Asia jest dla mnie odkryciem tego krążka, mimo, że nie jest wszak kimś nowym na scenie. A przecież główny wokal należy do Hardinga!


W występie PPE sporo jest transowości, elektronicznie generowanych zabrudzeń, trzasków i trzeszczenia. Ale przede wszystkim jest kapitalne, soczyste brzmienie z potężnym, odpowiednio uwydatnionym basem. Jest też masa przestrzeni, w której pełen pogłosu wokal Jaime'go odnajduje się znakomicie. A w formie jest znakomitej - 14 minut alternatywnego odjazdu w postaci zamykającego krążek "Darkest Sun" pokazuje, że chłop już chyba na dobre stanął na nogi. Podobnie świetnie wypada bardziej dynamiczny "No Movement", gdzie swoją moc pokazuje jakże bogata sekcja dęta. Chcący, doszuka się skojarzeń z wyspiarskim graniem spod znaku U2, Kaizer Chiefs czy Kula Shaker.

Improwizatorskie zapędy kolektywu dają o sobie znać w "Crucifixion", lecz zostają szybko złagodzone kojącym, kosmicznym "Bowie". Najbardziej przebojowy, obok wspomnianego "No Movement" jest udostępniony powyżej do odsłuchu "High Flats" - przyjemnie rytmiczny, jednocześnie fajnie "przybrudzony".

Pozostaje zapytać - drogie "Nasieniaki", kiedyś przestaniecie zaskakiwać? Bo Pure Phase Ensemble "Live at SpaceFest!", to przecież wydawnictwo jednorazowego projektu, a dostarcza tyle wrażeń muzycznych, co od dawna wyczekiwana płyta europejskiej gwiazdy.

rad
rad


tagi: alternatywa (298)  nasiono_records (6)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze
Proponuję sprawdzić znaczenie określenia "Nasieniak"

pl.wikipedia.org/wiki/Nasieniak
jachi
07-08-2012 10:47:41
Specjalnie dla Ciebie dodamy cudzysłów:)pzdr
tegoslucham.pl
07-08-2012 12:45:34
Wymyślając nazwę "nasiono" miałem bardziej na myśli nasienie niż raka jąder ;)
jachi
07-08-2012 15:28:18
Ani my do raka jąder nawiązywać nie mieliśmy zamiaru, od tak ułatwiliśmy sobie na skróty małym słowo(od)twórstwem:)
tegoslucham.pl
07-08-2012 19:01:30