Zupełnie karkołomne połączenie muzyki klezmerskiej i surf rocka, które prezentuje nowy projekt o nazwie Alte Zachen, to eksperyment podwyższonego ryzyka. Debiutancka płyta „Total Gimel” już ujrzała światło dzienne…
Choć Alte Zachen w języku jidysz oznacza „stare rzeczy”, to jest to świeży projekt, tworzony przez rozpoznawalnych już muzyków polskiej sceny alternatywnej: Raphaela Rogińskiego (Shofar, Wovoka, Cukunft), Olę Rzepka (Drekoty, Wovoka), Bartka Tycińskiego i Macia Morettiego (Mitch and Mitch, Baaba, Paristetris). Hasło „stare rzeczy” – jak tłumaczą muzycy – odnosi się do ich twórczości: gramy muzykę dziś, która brzmi jak z lat 60', obecna w kulturze była 150 lat temu, a jej źródła mają 5000 lat.
Pomysł tyle odważny, co karkołomny. Łączyć tradycyjna muzykę klezmerską z surf rockiem lat ‘60? Czysta abstrakcja. Jednak Rogiński to muzyk szukający głębiej niż większość i jak się okazuje, znowu trafił w dychę.
„Total Gimel” to 43 minuty dynamicznego surf rocka, surowego, z przesterami i brudami. Do tego ostra jak brzytwa gitara, wycinająca klezmerskie nuty, które wyobraźnia z łatwością dekoduje do standardowych żydowskich brzmień. Lecz tutaj tradycyjne melodie zostały przekonwertowane do szalonego surf rocka, wyraźnie zapomnianego poprzednika rock&rolla. „Gimel 222” – chyba najlepszy kawałek na płycie, trafnie wybrany do jej promocji, to najlepszy z możliwych wstępów. Pełne przestrzeni dźwięki perkusji Oli Rzepki, zadziorność, falowanie tempa i prawdziwe spoliczkowanie mocą na koniec. Czad.
Nie ma standardowych tytułów, są tylko tajemniczo ponumerowane Gimele (trzecia litera alfabetu hebrajskiego, odpowiadająca też liczbie 3 – za wiki, a jakże). Może dlatego, że całość brzmi bardzo jednorodnie, a utwory wynikają z siebie, gubiąc granice kawałków. Wszystkie łączy charakterystycznie dla surfu pędząca gitara, choć zdarza się, że Alte Zachen robi ukłon w stronę subtelności Cukunft, jak w spokojnym „Gimel 91” czy częściowo też w „82”. Chwilami surf przybiera bardziej taneczną formę („111”, „99”), choć ekipa nie stroni od hałaśliwych, noise’owych wstawek. Surf przecina cały materiał na wskroś - może tylko w „65” zestaw klezmersurfujący nie jest tak oczywisty i jest bardziej rockowo. Całość zamyka przyjemnie, szorstko bujający „64”.
Niekonwencjonalne podejście do muzyki klezmerskiej w wykonaniu Rogińskiego to nie nowość, ale scalenie klezmreki i surf’u, to prawdziwe szaleństwo, które chyba nie miało do tej pory miejsca. We współpracy z jakże utalentowanymi muzykami, Rogińskiemu udaje się ten zwariowany eksperyment. Efekty zdecydowanie ponadprzeciętne. Choć całość jest jednorodna i ciężko połapać się w kawałkach, to …kupuję to! Szacun za ideę i wykonanie – klezmersurfrock, kto by pomyślał.
Alte Zachen w sieci:
Facebook
rad
Choć Alte Zachen w języku jidysz oznacza „stare rzeczy”, to jest to świeży projekt, tworzony przez rozpoznawalnych już muzyków polskiej sceny alternatywnej: Raphaela Rogińskiego (Shofar, Wovoka, Cukunft), Olę Rzepka (Drekoty, Wovoka), Bartka Tycińskiego i Macia Morettiego (Mitch and Mitch, Baaba, Paristetris). Hasło „stare rzeczy” – jak tłumaczą muzycy – odnosi się do ich twórczości: gramy muzykę dziś, która brzmi jak z lat 60', obecna w kulturze była 150 lat temu, a jej źródła mają 5000 lat.
Pomysł tyle odważny, co karkołomny. Łączyć tradycyjna muzykę klezmerską z surf rockiem lat ‘60? Czysta abstrakcja. Jednak Rogiński to muzyk szukający głębiej niż większość i jak się okazuje, znowu trafił w dychę.
„Total Gimel” to 43 minuty dynamicznego surf rocka, surowego, z przesterami i brudami. Do tego ostra jak brzytwa gitara, wycinająca klezmerskie nuty, które wyobraźnia z łatwością dekoduje do standardowych żydowskich brzmień. Lecz tutaj tradycyjne melodie zostały przekonwertowane do szalonego surf rocka, wyraźnie zapomnianego poprzednika rock&rolla. „Gimel 222” – chyba najlepszy kawałek na płycie, trafnie wybrany do jej promocji, to najlepszy z możliwych wstępów. Pełne przestrzeni dźwięki perkusji Oli Rzepki, zadziorność, falowanie tempa i prawdziwe spoliczkowanie mocą na koniec. Czad.



Nie ma standardowych tytułów, są tylko tajemniczo ponumerowane Gimele (trzecia litera alfabetu hebrajskiego, odpowiadająca też liczbie 3 – za wiki, a jakże). Może dlatego, że całość brzmi bardzo jednorodnie, a utwory wynikają z siebie, gubiąc granice kawałków. Wszystkie łączy charakterystycznie dla surfu pędząca gitara, choć zdarza się, że Alte Zachen robi ukłon w stronę subtelności Cukunft, jak w spokojnym „Gimel 91” czy częściowo też w „82”. Chwilami surf przybiera bardziej taneczną formę („111”, „99”), choć ekipa nie stroni od hałaśliwych, noise’owych wstawek. Surf przecina cały materiał na wskroś - może tylko w „65” zestaw klezmersurfujący nie jest tak oczywisty i jest bardziej rockowo. Całość zamyka przyjemnie, szorstko bujający „64”.



Niekonwencjonalne podejście do muzyki klezmerskiej w wykonaniu Rogińskiego to nie nowość, ale scalenie klezmreki i surf’u, to prawdziwe szaleństwo, które chyba nie miało do tej pory miejsca. We współpracy z jakże utalentowanymi muzykami, Rogińskiemu udaje się ten zwariowany eksperyment. Efekty zdecydowanie ponadprzeciętne. Choć całość jest jednorodna i ciężko połapać się w kawałkach, to …kupuję to! Szacun za ideę i wykonanie – klezmersurfrock, kto by pomyślał.
Alte Zachen w sieci:
rad
komentarze