sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie
by milion wires by milion wires
Jak na razie to nasz jedyny materiał o by milion wires

By Million Wires – "Letters to the Absent"

0 18-08-2012 13:33

„Letters to the Absent” to pierwszy, poważny krążek By Milion Wires. Co prawda zespół ma na swoim koncie krótką EP-kę, ale możecie o niej spokojnie zapomnieć. Prawdziwe granie zaczęło się dopiero na długogrającym albumie tarnowskiej grupy.

By Million Wires powstał w 2007 roku z inicjatywy basisty Mateusza Ostafila oraz gitarzysty Mirka Skroka. Oprócz nich, w skład zespołu weszli także wokalistka Anna Ostafil oraz dwóch Dawidów – Moździerz (drugi gitarzysta) i Remian (perkusja). W takim właśnie składzie nagrana została ich najnowsza płyta, wydaną nakładem założonej przez grupę wytwórni – „40 miles records”. Materiał, który znalazł się „Letter to the Absent” powstał w latach 2010–2012. Nad produkcją czuwał Bartek Magdoń, znany ze współpracy między innymi z Czesławem Mozilem.

W 2011 zespół zaprezentował swój dotychczasowy dorobek w trakcie Przeglądu Kapel Studenckich. Wtedy to właśnie po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć i usłyszeć tarnowski kolektyw. Już podczas tamtego koncertu można było dostrzec potencjał jaki drzemie w formacji. Niemniej w trakcie krakowskiego festiwalu czegoś we wszystkich kompozycjach ewidentnie brakowało. Wiele można było zrzucić na karb fatalnego nagłośnienia Rotundy, które przykładowo całkowicie zniekształciło głos wokalistki. Mieszane uczucia wzbudziła u mnie także krótka, trzy-piosenkowa EP-ka. Po jej przesłuchaniu miałem jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi na temat stylu By Million Wires. Na całe szczęście wiele kwestii wyjaśnił album „Letters to the Absent”.


Tarnowscy artyści postawili na post-rockowe kompozycje, które jednak nie są obdarte z chwytliwych dla ucha melodii. Nierzadko zespoły mają problem aby połączyć te dwa akcenty, ale w przypadku materiału tej młodej formacji udało się to całkiem zgrabnie. Muzycy postanowili nie tworzyć długich, kilkunastominutowych, kompozycji, tak dobrze znanych fanom post- rocka. Postawili na krótsze, łatwiejsze w odbiorze, utwory. Efektem ich kilkuletniej pracy jest krążek, trwający niecałe pół godziny. Grupie w tak niewielkim wymiarze czasowym udało się zmieścić właściwie wszystko co najlepsze w tego typu muzyce. Zabrudzone gitary, tworzące klimat każdej kompozycji zostały postawione na pierwszym miejscu. To do nich dopasowuje się zarówno perkusja, bas jak i Anna Ostafil ze swoim, niezwykle przenikliwym, charakterystycznym głosem. Mimo iż jest on najbardziej rozpoznawalnym znakiem zespołu, nie dajmy się zmylić - to gitary tworzą prawdziwą, post-rockową atmosferę. Przykładem potwierdzającym moją teorię jest „Ketonall”, jedyny całkowicie instrumentalny utwór na płycie, według mnie, najlepszy na całym krążku. Równie nieźle pod względem popisów gitarzystów prezentuje się otwierający numer „Minutes”. Interesująco prezentuje się spokojniejszy „Letters”, który w swoim brzmieniu przypomina bardziej ambientowe kapele takie jak Hammock. Warto dodać, że wokal, mimo gitarowego trzonu, jest nie tylko dodatkiem, ale i ważnym elementem kompozycji. Świetnie słychać to w „Soon” oraz promującym płytę „Red”. Szkoda więc, że Anna Ostafil rozstała się z swoimi kolegami z zespołu zaraz po wydaniu płyty. Swoje miejsce na „Letters to the Absent” znalazły także utwory z wcześniejszej EP-ki. Zremasterowane brzmią o niebo lepiej.

By Million Wires przez ostatnie dwa lata zaliczył ogromny postęp. Formacja wypracowała swój styl i dopracowała wiele szczegółów, które składają się na całkiem dobrą, post-rockową całość. Po odejściu Anny Ostafil z grupy, reszta składu po raz kolejny musi zrewidować pogląd na swoją muzykę. Z tym większą niecierpliwością można oczekiwać co wymyślą tarnowianie, już w zmienionym składzie.

„Letters to the Absent” do odsłuchu i zakupu:


Daniel Kiełbasa

tagi: alternatywa (298)  by_milion_wires (1)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze