Trzecia płyta w dorobku grupy Tabu to, jak zdradza tytuł, potężna dawka pozytywnej energii.
Tabu to zespół doskonale znany fanom polskiego reggae, działający od blisko dekady. Podążając swoim własnym rytmem wydawania płyty co trzy lata (2006 "Jednosłowo", 2009 "Salut"), przyszedł czas na nowy krążek. Dokładnie 8 sierpnia nakładem Lou & Rocked Boys, ukazała się "Endorfina".
Wcześniej poznaliśmy singiel "Jak dobrze Cię widzieć". To prawdziwy przebój i mocny punkt płyty. Wyczuwa się w nim typowo bałkańską nutę (akordeon i "bałkańskie" dęte!), co wraz z beztroskim tekstem daje efekt szalonej zabawy. Ten duch przewija się przez cały album i choć pojawiają się też teksty życiowe, nieco gorzkie, to głównym motywem jest jednak radość, czysta endorfina. Wracając do brzmienia, to Tabu zrobiło krok w stronę eklektyzmu - zostawiono dużo miejsca dla solówek dęciaków i czuć wspomniany bałkański sznyt, rodem z Shantela czy Balkan Beat Box. Nowością są także eksperymenty z elektronicznymi brzmieniami, jak choćby w "Kończy się dzień", gdzie Tabu miesza roots reggae, dancehall i dubstep. Elektroniczne muśnięcia czuć też w innych kawałkach.
Sporo jest hitów, które zapewne zawładną konsoletami i głośnikami imprez reggae. Skoczne i ociekające energią "Nie chcę umierać" i "Naga Prawda" to prawdziwe petardy. Podobnie jak utwory w stylu, do którego zespół przyzwyczaił na poprzednich dwóch krążkach - "Nie bój się" i "Mam to", to wzorcowe przykłady przebojów w wykonaniu Tabu. Standardowo to wulkan energii, pozytywnego przesłania i siła jakże miłego dla ucha wokalu Rafała Karwota.
Zdecydowanie mniej trafia do mnie dancehallowa twarz Tabu w postaci "Chodź ze mną", pojawiająca się również we wstawkach w kilku innych utworach. A zupełnie nie przyjmuję pop-reggaeowych kawałków: przesłodzone "Marzenia" i niby-balladka "Ona to wie" - to nie Tabu, które lubię. Zdecydowanie bardziej wolę przyjemne rootsowe spowolnienie na sam koniec płyty, za sprawą utworu "Tysiące mil".
Trzy lata fani Tabu musieli czekać na nową płytę. Dostają za to dopracowany materiał, na którym słychać wyraźnie, że zespół nie stoi w miejscu. Muzyczne poszukiwania dają o sobie znać w wielu miejscach "Endorfiny". Wciąż znakiem rozpoznawczym Tabu pozostaje jednak radosny przekaz i niezwykle żywiołowe, szybkie, taneczne reggae. "Endorfina" to zaproszenie do zabawy, które naprawdę ciężko odrzucić.
Ps: bądźcie czujni, wkrótce konkurs z "Endorfinami" do wygarnia!
Tabu w sieci:
Facebook
Strona
rad
Tabu to zespół doskonale znany fanom polskiego reggae, działający od blisko dekady. Podążając swoim własnym rytmem wydawania płyty co trzy lata (2006 "Jednosłowo", 2009 "Salut"), przyszedł czas na nowy krążek. Dokładnie 8 sierpnia nakładem Lou & Rocked Boys, ukazała się "Endorfina".
Wcześniej poznaliśmy singiel "Jak dobrze Cię widzieć". To prawdziwy przebój i mocny punkt płyty. Wyczuwa się w nim typowo bałkańską nutę (akordeon i "bałkańskie" dęte!), co wraz z beztroskim tekstem daje efekt szalonej zabawy. Ten duch przewija się przez cały album i choć pojawiają się też teksty życiowe, nieco gorzkie, to głównym motywem jest jednak radość, czysta endorfina. Wracając do brzmienia, to Tabu zrobiło krok w stronę eklektyzmu - zostawiono dużo miejsca dla solówek dęciaków i czuć wspomniany bałkański sznyt, rodem z Shantela czy Balkan Beat Box. Nowością są także eksperymenty z elektronicznymi brzmieniami, jak choćby w "Kończy się dzień", gdzie Tabu miesza roots reggae, dancehall i dubstep. Elektroniczne muśnięcia czuć też w innych kawałkach.



Sporo jest hitów, które zapewne zawładną konsoletami i głośnikami imprez reggae. Skoczne i ociekające energią "Nie chcę umierać" i "Naga Prawda" to prawdziwe petardy. Podobnie jak utwory w stylu, do którego zespół przyzwyczaił na poprzednich dwóch krążkach - "Nie bój się" i "Mam to", to wzorcowe przykłady przebojów w wykonaniu Tabu. Standardowo to wulkan energii, pozytywnego przesłania i siła jakże miłego dla ucha wokalu Rafała Karwota.



Zdecydowanie mniej trafia do mnie dancehallowa twarz Tabu w postaci "Chodź ze mną", pojawiająca się również we wstawkach w kilku innych utworach. A zupełnie nie przyjmuję pop-reggaeowych kawałków: przesłodzone "Marzenia" i niby-balladka "Ona to wie" - to nie Tabu, które lubię. Zdecydowanie bardziej wolę przyjemne rootsowe spowolnienie na sam koniec płyty, za sprawą utworu "Tysiące mil".
Trzy lata fani Tabu musieli czekać na nową płytę. Dostają za to dopracowany materiał, na którym słychać wyraźnie, że zespół nie stoi w miejscu. Muzyczne poszukiwania dają o sobie znać w wielu miejscach "Endorfiny". Wciąż znakiem rozpoznawczym Tabu pozostaje jednak radosny przekaz i niezwykle żywiołowe, szybkie, taneczne reggae. "Endorfina" to zaproszenie do zabawy, które naprawdę ciężko odrzucić.
Ps: bądźcie czujni, wkrótce konkurs z "Endorfinami" do wygarnia!
Tabu w sieci:
Strona
rad
komentarze