sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Babadag – „Babadag”

0 23-12-2012 18:53

Pisząc o zespole w kwietniu tego roku, spodziewaliśmy się, że ich debiut może być jednym z odkryć 2012 roku. Czy tak rzeczywiście jest?

Rytm rosnących roślin - tak wówczas zatytułowaliśmy artykuł o zespole Babadag. I jak się okazuje to określenie idealnie pasuje również do opisania debiutanckiej płyty, zatytułowanej "Babadag". Skojarzenie "alter-folk" także. Lekka, efemeryczna, enigmatyczna, zwiewna, eteryczna, subtelna, wrażliwa (trochę trudnych wyrazów powinno zrobić wrażenie) - wszystkie te przymiotniki jak najbardziej oddają charakter płyty. Ola Bilińska wychuchała wraz z zespołem prawdziwą choinkową bombkę - śliczną, delikatną, kruchą i mieniącą się różnymi kolorami.

W mglistej, nieco baśniowej atmosferze (cudowny "Long Long") rozbrzmiewają oszczędne dźwięki przeróżnych instrumentów, od glockenspielu po steel drum czy banjo, będąc niekiedy jedynym akompaniamentem dla Oli (wyjątkowo oszczędne "Hold Me! Fire" oraz początek "Clay"). Wraz z jej pięknym, bardzo dźwięcznym głosem oraz całymi zastępami dzwoneczków i przeszkadzajek, tworzy to wyjątkowy klimat. W dodatku zespół świetnie dogaduje się z ciszą, idąc z nią często na bardzo udane kompromisy.


Stworzone przez Babadag piosenki mają dosyć pokrętne struktury. Czasami bardzo oszczędne, gdy słyszymy tylko banjo i głos Oli, a w tle jakby pobrzmiewały echa nadchodzącej burzy ("(Not) Taller Than Trees"). Wyjątkowej atmosfery nie psują nawet małe potknięcia czy niedociśnięte struny, które pojawiają się tu i tam (całość nagrana na setkę). Jeśli mówimy o "żywej muzyce", takiej, jaką tworzy Babadag, to jej częścią są również niedoskonałości. Mnogość pozytywnych wrażeń, wynikających z nagrywania na żywo, przykrywa je grubym płaszczem.

Z jednej strony jest swojsko, mocno pachnie rodzimym folkiem w bardziej żwawym "Futrze" oraz po części w ślicznym, singlowym, bardzo różnorodnym "Moon". Z drugiej strony jeszcze częściej Babadag sięga po folk amerykański i robi to urzekająco, jak w "Water O'Wide" i "Bare Feet Dirt Road". Niesamowite wrażenie robią dźwięki steel drumu, głębokie, metaliczne, w sporym stopniu wpływając na kształt tego krążka.


Bardziej dynamiczne elementy - choć właściwie ciężko o nich mówić w przypadku Babadag - znajdziemy w "Feather", gdzie swobodnie pobrzmiewa gitara (na niej Maciej Cieślak, również współproducent płyty) oraz w "O Mother". Ten ostatni, choć zaczyna się subtelnie i tak samo kończy, to w środkowej partii ma trochę rzadko spotykanego na tej płycie hałasu. Na koniec jeden z najpiękniejszych fragmentów krążka, czyli tętniący ziemią "(Not) Taller Than Trees".

Debiut Babadag to rzecz niezwykła i w swej niezwykłości na pewno nie dla wszystkich. Ale jak chcesz poczuć rytm rosnących roślin, to po nią sięgnij. I daj jej trochę czasu...



Babadag w sieci:
Facebook

rad
rad


tagi: alternatywa (298)  babadag (4)  folk (192)  polskie (886)  recenzje (806) 
komentarze