sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

3moonboys – „Skakankan”

0 09-01-2013 09:40

Bydgoszczanie jeszcze pod koniec roku 2012 zaprezentowali swój nowy koncept album, który kolejny raz wykracza poza ramy zwykłej płyty cd.

I nie jest tak wyłącznie z powodu kosmicznego, trójkątnego opakowania. W tym koncept-wydawnictwie powiązane jest wszystko. Nazwa nawiązuje do "Gier w klasy" Cortazara, a natłok skojarzeń z liczbą 3 to: 3 narracje, 3 kąty (trójkątnego digipacku), 33 minuty (trwania płyty). To nie koniec specyfiki tego albumu....

Dziewięć utworów mieszczących się na "Skakankan" to przeplecione na zmianę kawałki anglojęzyczne i utwory instrumentalne, które w założeniu miały być po polsku. Jednak zespół nie doszedł do porozumienia w kwestii ostatecznego kształtu tych utworów i zostawił takie ogołocone szkice. W dodatku utwory poprzecinane są fragmentami dyskusji z prób, w których czuć narastający spór, rozmijające się kierunki. Bo ten krążek ma być w założeniu także pamiętnikiem zespołu z okresu 2010-2012, kiedy już nie wszystko układało się idealnie...

Anglojęzyczne kawałki z wokalem Wojtka Kotwickiego to granie wyraźnie pachnące Radiohead, choć może bardziej psychodeliczne. Właściwie nie ma tu słabych punktów, począwszy od rewelacyjnego, singlowego "a knee", a na bardziej tęsknym i melancholijnym "lamer" kończąc. Rytmiczny "at one" to brud, gitarowe plamy i jeszcze bardziej wyrazisty, przepuszczony przez efekt wokal. W świetnie zbasowanym, nieco połamanym "rags" odnajdziemy podobny klimat, spotęgowany jeszcze zimnym jak lód klawiszem, który w pewnym momencie przykrywa całość. Najlepszy na płycie "baptist" wprowadza nerwową atmosferę, szczególnie za sprawą niespokojnie chodzącego klawisza.

Tutaj zatrzymajmy się na chwilę, by zastanowić się, ile straciły wspomniane utwory bez wokalu. Jak brzmiałby "baptist"? Wsłuchajcie się w samą muzykę... byłby intrygującym kawałkiem, ale wyraźnie niedokończonym, niepełnym. I tak jest z utworami, które miały być polskojęzyczne. To ciekawie skonstruowane kompozycje, mające w sobie zalążek napięcia, ale pozbawione ostatniego magicznego składnika raczej wypadają monotonnie. Idę o zakład, że ze słowami poety i perkusisty Marcina Karnowskiego, byłyby to prawdziwe szlagiery (ślady tekstów można odnaleźć na opakowaniu).

Czuć w tej płycie wielki potencjał zespołu. Być może powinien już dawno być czołową kapelą naszej alternatywy, ale widocznie czegoś zabrakło. Tej płycie też czegoś zabrakło by być bardzo dobrą. Czyżby porozumienia i zjednoczenia wokół jednego pomysłu?



3moonboys w sieci:
Facebook

rad
rad


tagi: 3moonboys (3)  alternatywa (298)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze