sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Południce - „Południce/Elektronice”

0 15-04-2013 14:21

W polskiej muzyce zjawisko łączenia ludowych śpiewów i dźwięków z elektroniką nie jest niczym nowym. Jednak Południce do tej mieszanki dodają jeszcze żeński pierwiastek.

Polska elektroniczna scena folkowa od kilkunastu lat nie jest pusta. Sample z folkowych przyśpiewek w połączeniu z nowoczesnymi rytmami zastosował na płycie „OjDADAna”, wydanej w 1996 roku, Grzegorz Ciechowski. Album zdobył uznanie. Zwłaszcza utwór „Piejo kury, piejo” cieszył się sporą popularnością. Artysta eksperymentując z dźwiękami stworzył nowy gatunek w polskiej muzyce. Co kilka lat na scenie alternatywnej pojawiają się kolejne zespoły, łączące z elektroniką najczęściej góralskie motywy, jak Psio Crew (zakończył działalność w 2011 roku), dub-stepowy Gooral, ale też Village Kollektiv (czerpiący z wielu kultur, w tym m.in. z kurpiowskiej) czy „Białe Gołębie” – projekt Roberta Kanaana i zespołu Riabiny (jedynego folklorystycznego staroobrzędowego zespołu z Suwalszczyzny). W muzyce popularnej również próbują zaistnieć zespoły elektroniczno-folkowe.

Na albumie „Południce/Elektronice” Południc, wydanym w grudniu 2012 roku, ludowe utwory zeszły na drugi plan. Zostały podzielone na części - poprzerywano je elektronicznymi wstawkami. Są zapętlane i powtarzane, a ich fragmenty pojawiają się jako sample. Wyszło to im na dobre – tchnięto w nie nowego ducha. Zachowały to, co typowe dla folkowej muzyki: melancholię, rytm i melodyjność. Utraciły natomiast swoją dożynkowość czy charakter pieśni odśpiewywanych przez ludowe zespoły podczas wszelkich etnofestiwali.
  
Każdy z trzynastu utworów na płycie ma inny styl, co jest efektem współpracy Południc z dj’ami białostockiej sceny klubowej. Każda z pieśni to oddzielny gatunek muzyczny. Wspomniane „Mamo, moja mamo” to transowe elektro, tak samo jak „Pokuć”, a „Dolina, dolinuszka” (mój faworyt), „Pozic mamo” czy egzotyczny „Młyn” to dubowe i dupstepowe kompozycje. „W subotu pizneńko” to niemal klimat lat 80-tych, w którym słychać efekty syntezatorów, a w ambientowym „Chodi matulu” tłem są dźwięki przyrody. Mimo tej różnorodności płyta jest jednolita i spójna.


Południce to sześć młodych kobiet z Białegostoku, które wykonują wielogłosowe pieśni folkowe z pogranicza (głównie polskie, ale także ukraińskie i białoruskie) a capella, jak rasowe ludowe śpiewaczki. Występują na festiwalach folklorystycznych. Śpiewają w kobiecym kręgu, co również jest znaczące – przyśpiewy podczas biesiad, uroczystości czy pogrzebów były elementem kultury ludowej. Tę wspólnotę dobrze obrazuje teledysk do singla „Mamo, moja mamo”, który pokazuje wykonawczynie w otoczeniu przyrody i przy iście wiejsko-folkowych czynnościach. Z kolei opakowanie albumu przedstawia siedzące na ławeczce, zwrócone do siebie twarzą, śpiewające kobiety. I do tego w kolorowych, elektrycznych butach.

Nazwa zespołu też jest znacząca dla tradycji i kobiecej mocy. Nawiązuje do wierzeń słowiańskich – południcami nazywano nieprzyjemne demony płci żeńskiej uprzykrzające życie ludziom zwłaszcza latem, przebywającym w rejonach pól uprawnych. Na szczęście nazwa ta w rzeczywistości nijak się ma do odbioru płyty Południc.

poludnice.bandcamp.com/album/po-udnice-elektronice

Południce w sieci

Anna Duda
Anna Duda


tagi: elektronika (161)  folk (192)  polskie (886)  południce (1)  recenzje (806) 
komentarze