sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Scoffers – "Special Nothing"

2 23-05-2013 13:09

Czy nadchodzi nowa siła w polskim trip-hopie, muzyce nad Wisłą traktowanej jakby po macoszemu?

Najpierw był singiel, który wbijał w ziemię, w dodatku z ciekawym klipem. Wszystko to jakby niepolskie, bez dziadostwa, fuszerki i półśrodków, i od razu odbiło się echem. Teraz jest już różowa płyta z hipnotyzującym kotem na okładce. Poznajcie wrocławski zespół Scoffers i ich debiutancki album „Special Nothing".

Szczerze byłem w szoku słysząc singla „Boys (Makul Remix)”, bo jest to robota na międzynarodowym poziomie i równie szczerze obawiałem się, że płyta musi być po nim rozczarowaniem. Nic bardziej mylnego. Trochę znikąd we Wrocku wyrosła nam trip-hopowa ekipa, którą możemy pokazywać za granicą. Że styl ewidentnie jest wzorowany na Portishead? No jest, ale nie odtwórczo, nie bezmyślnie i przede wszystkim jest wysokiej jakości.


„Szydercy” grają trip-hop taki jakim być powinien – mglisty, tajemniczy, nerwowy i przy tym zmysłowy. Ostatni epitet to przede wszystkim zasługa wokalistyki „Pony”, obdarzonej magnetycznym głosem o niezwykłej barwie. W kwestii brzmienia udało im się uniknąć przerostu formy nad treścią (w co zapędził się np. Duch). Piosenki poskładane są z zsamplowanej perkusji, licznych skreczy, syntezatorów, gitary elektrycznej i co niezwykle istotne dla brzmienia - również z akustycznych elementów: skrzypiec i saksofonu. Podkreślanie akustycznymi elementami trip-hopowego bitu znakomicie ożywia kompozycje (jak np. ładnie wtórująca gitara w „Joulie” – jednym z najlepszych na płycie). A użycie saksofonu na tej płycie to majstersztyk – nieśmiało przebijający się ze swoją solówką w „Not Satisfied”, cieszący ucho we „Wstępie do Językoznawstwa”, a zwłaszcza rozkładający na łopatki w „Joulie (Sax Version)” (chyba nie muszę dodawać, że wolę tę wersję?). Nad smyczkami też można się tylko rozpływać.

Większość kawałków jest po angielsku, ale są też 3 polskie utwory. Obiektywnie rzecz biorąc, wypadają słabiej – wiadomo jak niewdzięcznym tworzywem jest język polski, tym bardziej w takiej rytmice – ale wielkie brawa dla zespołu za tę próbę, bo to i tak są solidne kompozycje, a udowodnili, że nie boją się zmierzyć z ojczystą mową.


To na koniec szybko – warto wyróżnić jeszcze „Nobody & Nothing”, skąpany w mroku i analogowych szmerach i portisheadowy „You”. I jeszcze o zamykającym krążek singlu „Boys (Makul Remix)” – w remiksie kawałek brzmi zdecydowanie lepiej, utopiony w kosmicznej aurze i odpowiednio podrasowany, brzmi po prostu zjawiskowo.

Dawno nie było u nas tyle achów i ochów, ale Scoffers za taki debiut na nie zasługują. Jasne, że dałoby się do czegoś przyczepić, nawet chciałem, ale czy nie najważniejszym kryterium jest chęć wciśnięcia ponownie „play”? No właśnie... Z wielkim zainteresowaniem będę się przyglądał, w którą stronę pójdzie ten zespół, bo jeśli nie zboczy na manowce, będzie z tego kawał solidnego bandu i kawał konkretnej muzyki.

Scoffers w sieci

rad
rad


tagi: alternatywa (298)  elektronika (161)  polskie (886)  recenzje (806)  scoffers (1) 
komentarze
"Gitary elektrycznej (używanej też jako bas)"? W większości kawałków bas także został wysamplowany z winyli. ;)
DJ Mr. K
24-05-2013 13:29:20
Posypuję głowę popiołem, tak mnie się zdawało:. rad
rad
24-05-2013 17:47:18