sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Big Fat Mama – „Music For Your GrandMa”

0 01-06-2013 17:30

Ten krążek to jeden z tych debiutów, które debiutami są tylko z racji spełnienia wymogów formalnych - „Music For Your GrandMa” to pierwsza oficjalna płyta szczecińskiej Grubej Mamy… po dekadzie istnienia.

Skąd taki tytuł? To utwory, które powstawały tak długo, że nasze pierwsze fanki stały się w międzyczasie babciami – żartuje zespół. Była już jedna nieoficjałka - parę lat temu w sieci można było znaleźć płytę BFM, które jednak nie zachwycała, również z racji jakości nagrań. „Music For Your GrandMa” to już profeska od początku do końca.

Z racji mieszkania w tym samym mieście, znam grupę od początku i mogłem na bieżąco śledzić ich postępy, od próbujących grać funk, do funkowych wyjadaczy, którzy opuścili koparę Wojewódzkiemu. Na przestrzeni lat Gruba Mama stała się czołowym polskim składem koncertowym, przyzwyczajając do niepowtarzalnych show, przesiąkniętych funkiem, narkotycznymi odjazdami i naturalnym luzem, wręcz nonszalancją. Do tego ta olbrzymia kreatywność w kwestii scenicznego image’u (sprawdźcie). Dlatego zanim usłyszałem „Music…” miałem tylko jedno pytanie – czy uda się zespołowi oddać na płycie żywiołowość i spontaniczność występów na żywo? Odpowiedź niestety brzmi nie…


„Music For Your GrandMa” to podróż przez różne rejony funku, od tego łagodnego (smooth funk?), zmieszanego z popem, po szalone funkowe wariacje i rockowe oldschoolowe granie w klimacie Uriah Heep chociażby („Furious”). Jak to w funku - szykujcie się na dyktat basu, rytmu i taneczności. Tłusty funk wita nas od początku w świetnym „One” z fajnym wokalem basisty Matysa, kosmicznymi klawiszami i partią skrzypiec elektrycznych (na nich gościnnie Jan Gałach w pięciu utworach). Solówki skrzypiec sprawiają, że utwory brzmią jak rockowe suity żywcem wyrwane z lat ’70 (np. „Grandfather’s Bone”).

Zaskakująco zaczyna się „Furious”, bo pachnie trip hopem, ale szybko ewoluuje do łagodnie płynącej piosenki, której aura przeczy tytułowi. W „Extra Kick” znajdziemy mieszankę funku i jazzu, w której wokal Minerwy znajduje się idealnie. Zdecydowanie wyróżniłbym szalony i pędzący „Dem Bones” - ma w sobie to coś, czym Gruba Mama potrafi zawładnąć koncertową publiką. Świetnie funkują również w coverze „Mothership 2013”, będącym kwintesencją lajtowego funku i okraszonym rasową solówą na elektryku.

Łezka w oku może zakręcić się babciom i dziadkom, czyli starym fanom kapeli – na krążku znalazły się dwa starocie „Krem do Paznokci” oraz „Kult Okulara”, które jednak nie wypadają porywająco, zresztą jak wszystkie polskojęzyczne kawałki: pop-funkowy „Twój dziki krok”, podbrudzony elektroniką „Módlmy się” oraz wyglądający na wygłup „Dla Funku”.

Z uporem powtórzę, Big Fat Mama to wybitnie koncertowy skład, o czym z pewnością świadczyć może fakt, że debiut wydali w 10-lecie, mając na karku już setki koncertów na całym świecie. Scena jest ich żywiołem, kontakt z publicznością ich nakręca i wyrzuca na wysokości dostępne dla nielicznych polskich kapel. Ale na „Music For Your GrandMa” tego nie poczujecie w pełni, dlatego polecam: posłuchajcie i wyimaginujcie, że może to brzmieć jeszcze lepiej. Albo po prostu sprawdźcie gdzie grają i skonfrontujcie. Idę o zakład, że się nie zawiedziecie.

Big Fat Mama w sieci

rad
rad


tagi: big_fat_mama (1)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze