sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Korbowód – „My Six Is Your Nine"

0 13-06-2013 19:10

Czwarty album śląskiej grupy Korbowód to kolejne podróże po peryferiach psychodelicznego rocka. Tym razem przyniosły wyjątkowo intrygujący efekt.

Największa zmiana nastąpiła na wokalu, stojący do tej pory za mikrofonem Michał Koterba ograniczył się do gitary, a śpiew i teksty przypadły irlandzkiemu muzykowi Davidowi O’Sullivanowi. I zmiana ta ma niebagatelny wpływ na odbiór tego krążka. David śpiewa znakomicie, a jego frazowanie uwydatnia psychodeliczną atmosferę generowaną przez zespół.

Korbowód przyzwyczaił do takich psychodelicznych klimatów również poprzednimi płytami, na których nie brakowało jednak też charakterystycznej nutki „mysłowickiej” (skąd pochodzą). „My Six Is Your Nine" jest ich najbardziej psychodelicznym albumem i co tu dużo mówić, również najlepszym. Nie bez powodu w info prasowym wymieniają inspiracje zespołami zgromadzonymi wokół brytyjskiej wytwórni 4AD. Na czwartej płycie odwołują się do tego charakterystycznego awangardowego brzmienia, pokręconego, świrowatego, często narkotycznego, spod znaku elektronicznej psychodelii, post punka czy gothu. Nie powinny dziwić więc odniesienia do takich grup jak Bauhaus, Clan of Xymox, Dead Can Dance. Ja bym od siebie dorzucił jeszcze motywy muzyki Morphine (boski sax w „Secret i nie mniej boski głos Julii Rybakowskiej) i Cave’a (w „City of You”, znany już nam ze składanki „Sealesia 2”). O…i wstęp z „Eve” to wypisz wymaluj Noir Désir.


Klaustrofobiczna i duszna psychodelia, trans, elektroniczne udziwnienia, emocjonalny i złowrogi wokal - to wszystko znajdziemy na „My Six Is Your Nine", będącym niezwykle spójnym materiałem. Właściwie każdy z utworów może walczyć o palmę pierwszeństwa w kategorii „do jakiego świata bym nie chciał trafić po zbyt dużej działce” - to muzyka niepokoju i niepewności.

Korbowód operuje w mrocznych majakach, perkusja pracuje nerwowo, znakomicie chodzący bas podbija odbiór transu (basem zachwycam się na przestrzeni całej płycie), a dzieła dopełniają elektroniczne wtrącenia i noisy. A właściwie dzieło wieńczy znakomicie pasujący do tej konwencji wokal Davida, bo tak naprawdę ta muzyka i bez wokalu by się broniła. I naprawdę, nie potrafię wyróżnić żadnego utworu, ich po prostu trzeba słuchać razem, najlepiej po kolei. Gdybym miał próbować, to chyba jednak „Drive”, w którym ciemny dym psychodelii snuje się po powierzchni elektronicznie wykręcanego transu. I „69” też, powolne, dobitne, przejmujące. I kwasowe „You See It”, o tak! Jakżeby to brzmiało z sitarem, ale spokojnie, wystarcza egzotyczne brzmienie duduku – cały kawałek to 6,5 minuty znakomitego acid rocka (odkurzyli mi w pamięci taki zespół jak Liquid Sound Company).

Świetnie się słucha tego materiału, kawał wciągającej psychodelii. Więc jeśli macie ochotę na coś więcej niż muzyka łatwa i odprężająca, to łapcie za korbowód, tylko uważajcie żeby nie pourywał paluchów. (korbowód – „część mechanizmu korbowego maszyny przenosząca ruch danego jej elementu na ruch obrotowy wału korbowego”). I jeśli ta płyta w żaden sposób nie zaistniej szerzej w polskim światku muzycznym to będzie skandal.

korbowod.bandcamp.com/album/my-six-is-your-nine

Korbowód w sieci

rad
rad


tagi: alternatywa (298)  korbowód (2)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze