sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

JoPil – „Something Good”

0 26-06-2013 18:34

Przedstawiamy dziś debiutancką, solową płytę Joanny Pilarskiej, czyli inaczej JoPil. Jeśli lubicie kobiety z gitarą, to coś dla was.

Asia Pilarska wykonuje głównie muzykę akustyczną z pogranicza bluesa, folku, blue-grassu, rocka i americany. Związana była z żeńskim trio bluesowym Woman Blues Band, grupą Na Drodze oraz z zespołem Banaszak & The Best. Teraz przyszedł czas na w pełni solowy album, zatytułowany „Something Good”.

Joanna pokazuje na nim, że mimo młodego wieku jest już dojrzałą folkową songwriterką, tworząc zgrabne, pełne delikatności kompozycje. Nieprzypadkowo w swojej karierze zgarniała już wyróżnienia wokalne, bo śpiewa czyściutko i co tu dużo mówić, po prostu ładnie. Jej piosenki to w większości numery na gitarę i głos, z dokładanymi umiejętnie dźwiękami pianina, czy solówkami skrzypiec i harmonijki ustnej. Stylistyka to dosyć już solidnie wyeksplorowana i ciężko o jakąś świeżość czy unikalność, łatwo więc o porównania do Norah Jones czy Kate Melua.


JoPil nie zapomina o swoich korzeniach, kilka piosenek nosi wyczuwalne bluesowe zabarwienie, które szczególnie zauważalne jest przy momentach brzmienia harmonijki, jak w „Oh, Jeremy”, czy osadzonym wręcz w country „A Very Bad Day”. Ale to nie one są trzonem albumu - stanowią go oszczędne w dźwięki folkowe balladki, jak otwierający „Drifting Song”, delikatny „Princess”, pełen uroku „Big Colored Baloon”, tudzież bardzo nośny i okraszony miłymi chórkami tytułowy „Something Good”, ze świetną solówką skrzypiec elektrycznych, gościnnie udzielającego się Jana Gałacha. Mocnym punktem na pewno jest zwiewny „Just In Case”, który już zabrzmiał na liście Trójki. W kilku momentach tego albumu brakuje mi jednak jakiejś wyrazistości, iskry, tej trudnej do uchwycenia rzeczy, działającej jak magnes. Dlatego chwilami – choć niby wszystko brzmi jak najbardziej ok – bywa nudnawo – tu dobrym przykładem jest pełen melancholii i skupienia „Don’t Leave Me Angel”, mimo, że Joanna brzmi tu niezwykle wzruszająco przy dźwiękach pianina i smutnych skrzypiec, to czegoś brak. Podobnie sklasyfikowałbym „Trivial Thing” i „Friendly”, które wnoszą niewiele. Na koniec mamy kolejną odsłonę melancholijnej JoPil w „I’m Cold”, gdzie znowu oprócz ślicznego głosu Joanny, słyszymy wyjątkowej urody solo na skrzypcach.

„Something Good” to dobry tytuł, bo to całkiem dobry album, na bardzo porządnym poziomie. Dziewczyn ładnie śpiewających z gitarą nigdy dość! Właściwie nie sposób się tu do czegoś przyczepić. A że brak tej płycie „ognia”? No cóż, to muzyka raczej na zimowe wieczory, bardziej do posiedzisk w kapciach przy kominku niż np. do jazdy samochodem. Jako ciekawostkę warto dodać, że dwie piosenki z tej płyty znalazły się na ścieżce dźwiękowej do filmu Miguela Gaudencio „Pragnienie Piękna”.

jopil.bandcamp.com/album/something-good

Płyta do wygrania w konkursie – info TUTAJ.

JoPil w sieci

rad
rad


tagi: folk (192)  jopil_ (1)  polskie (886)  recenzje (806) 
komentarze