sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Vavamuffin – „Solresol”

0 06-08-2013 13:01

„Muzyka ma tu łączyć i oddzielać od pogardy” - nawija Gorgu. Na „Solresol” - ostatnim albumie naszej najważniejszej regałowej grupy ubiegłej dekady, słychać to w każdym dźwięku.

Już po pierwszej płycie Vavamuffin wiedziałem, że mam do czynienia z czymś niespotykanym na naszej scenie, a każde kolejne wydawnictwo warszawskiej ekipy będzie można brać w ciemno. Do tej pory dwukrotnie w tym temacie nos mnie nie zawodził. A jako że „szczerość w naszym klubie to norma”, to dodam, iż nie zawiódł mnie po raz trzeci.

Rozpoczynający album „Balsam” wchodzi gładko i bezproblemowo. To skoczne rocksteady z gościnnym udziałem Macka B. i świetnymi dęciakami. Tych jest na płycie całkiem sporo. Pojawiają się choćby w „Radical Rootsman” – hymnie na cześć tych, którzy odnaleźli własną drogę do źródeł. Utwór ten (jeden z najlepszych na krążku) to znakomita, korzenna wibracja z chwytliwym refrenem. Przebojowe - w najlepszym tego słowa znaczeniu - melodie są zresztą od początku znakiem firmowym Vavamuffin. Podobnie jak swobodne poruszanie się po rozmaitych muzycznych stylistykach. Muzyka warszawskiego kolektywu to po prostu wulkan pomysłów. I czuć, że tym facetom tworzenie jej przychodzi zupełnie naturalnie. Ta płyta sprawdza się więc zarówno wtedy, gdy sami obcujemy z nią w czterech ścianach, jak i na zatłoczonych parkietach. Wybrany na singiel, optymistyczny „Nie pękaj!” to bardzo energetyczny kawałek, wręcz stworzony do imprezowych wygibasów. Podobnie rzecz się ma z dancehallową, beztroską „Odrobiną tej radości”. Oba te numery przedziela utwór „Za tobą i za mną”, kojarzący się nieco z Black Uhuru, a będący opowieścią o utraconych miłościach.


Tak dotarliśmy do półmetka płyty. O ile do tej pory jest ona co najmniej zadowalająca, to druga jej połowa po prostu powala. Zarówno muzycznie jak i tekstowo. Rozpoczynająca się melodyjką jak ze starego kabaretu „Gra gitara”, jest kompozycją w stylu retro, opiewającą wszelakie uroki wiosny. „Pędź precz!” to ognisty, typowo koncertowy numer, w którym Vavamuffin na chwilę zagląda na Bałkany – słuchać tu zarówno echa turbofolku jak i liryczny klarnet, czy partie żywcem wyjęte z cygańskich, ludowych orkiestr (znów dęciaki!). Z kolei tekst funkowo – hiphopowego „Pa na tego typa” bardzo celnie prześwietla świat naszych celebrytów. Następny na liście „Ruff & Tuff” to świetne, dubowe reggae skonstruowane wedle wzorców starej szkoły - z rootsową pulsacją i kapitalną grą sekcji rytmicznej. Antywojenne przesłanie niesie ze sobą dynamiczny „Time to wake up!”, z refrenem przywołanym z czasów złotej ery disco. Zamykający całość „Że warto” to znów klimatyczny reggae dub, będący jednocześnie głębokim wyznaniem wiary. Że warto nie wyłączać płyty zaraz po końcowych dźwiękach ostatniego utworu, dowiadujemy się parę chwil potem. Bonusowo dostajemy bowiem opowieść o tym, jak to fajnie jest zakończyć nagrywanie albumu. Pablopavo na fristajlu (i nie tylko) udowadnia, że jest naprawdę w wysokiej formie, reszta wokalnego tercetu również trzyma konkretny poziom.


Ciekawie prezentuje się okładka płyty odzwierciedlająca stylistyczny misz-masz jakim raczy nas stołeczna banda. Robi wrażenie również produkcja albumu, ale nie może być inaczej skoro odpowiadają za nią tacy giganci jak Activator i Smoku oraz były klawiszowiec Vavamuffin - Mothashipp, którego na „Solresol” zastąpił Patryk. Wydawcą albumu jest tradycyjnie już Karrot Kommando.

Nowością na krążku, o czym wcześniej nie wspominałem, są skity, nieobecne dotychczas na płytach formacji. W jednym z nich Junior Stress nadaje :”Vavamuffin – morowe chłopaki / rad jestem, że mogłem na taką załogę trafić.” Ja również nie rozpaczam z tego powodu. Vavamuffin is king!

Vavamuffin w sieci

Senior Cartero
Senior Cartero


tagi: polskie (886)  recenzje (806)  reggae (122)  vavamuffin (2) 
komentarze