sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

kIRk – „Zła Krew”

0 31-08-2013 17:19

Już przeszło pół roku minęło od ukazania się tego albumu, ale pochodzące z niego dźwięki nie przeterminowały się ani o jotę.

Na swoje pierwsze, duże wydawnictwo, elektroakustyczny kolektyw kIRk musiał czekać lat dziesięć. W międzyczasie, z sekstetu przeobraził się w trio, zdobył niemałe uznanie za granicą, a wspomniana płyta stała się z miejsca wydarzeniem. „Mszę świętą w Brąswałdzie” wypełniła muzyka oparta na improwizacji, a pochodząca z koncertów i prób. Na swoim drugim albumie kIRk nadal konsekwentnie podąża tą samą drogą, ale w tej wędrówce posuwa się dalej. O wiele dalej.

Od samego początku jest bardzo mocno. Hiphopowe strzępy siekane dodatkowo miarowym beatem, wchłaniane są przez zimne, elektroniczne wiry. Chwilę potem preparowana trąbka - przywołująca na myśl eksperymenty Billa Dixona - po krótkiej szamotaninie rozpływa się w syntetycznym transie. „Zła krew” zaczyna gęstnieć i coraz intensywniej bulgotać w odmętach minimalistycznego techno. Za moment jednak atmosfera znów się przerzedza. Ale nie na długo. Dubowy puls ustępuje przed atakiem nerwowych, industrialnych dźwięków.


kIRk po mistrzowsku stopniuje napięcia a swoje narracje buduje miejscami w oparciu o karkołomne połączenia. W „Dżumie” niepokojący klimat rozprasza znów trąbka, której ciepłe brzmienie znakomicie kontrastuje z chłodem upiornej elektroniki.

Mamy też na płycie hołd złożony mistrzom rytualnego hałasu, amerykańskiej grupie Swans. „Dzieci Boga” to ascetyczna interpretacja chyba najwybitniejszego utworu Łabędzi. I znowu trąbka jest tu na pierwszym planie; powtarzając główny motyw, pozostawia za sobą smugi tonące w illbientowej mgle.

kIRk snuje swoje opowieści tak sugestywnie, że nie trzeba nawet specjalnie w nie wchodzić. One same wciągają. I uzależniają. Wystarczy tylko odsunąć na bok wszelkie uprzedzenia i uruchomić wyobraźnię i emocje. Każdy może odczytać tę muzykę po swojemu. Dla mnie jest ona zaproszeniem do podróży po mrocznym, tajemniczym, a zarazem fascynującym labiryncie, gdzie nic nie jest pewne. Ani to, co czai się za kolejnym rogiem; ani to, czy za chwilę nie zapadnie się ziemia pod nogami; ani to, czy niebo z całą resztą nie zwali się na łeb. Wiadome jest tutaj w zasadzie tylko jedno: z tej matni nie ma wyjścia. Po wybrzmieniu ostatniego dźwięku trzeba znów wrócić do początku...

oficynabiedota.bandcamp.com/album/z-a-krew-2

kIRk w sieci

Sienior Cartero
Senior Cartero


tagi: elektronika (161)  kirk (8)  polskie (886)  recenzje (806) 
komentarze