Trzy zupełnie odmienne epki. Dwa razy Warszawa, raz Kraków…
Don't Ask Smingus - Album Sampler
Zapowiedź długograja polsko-brytyjskiego zespołu Don’t Ask Smingus, który planowany jest na jesień. Krótka epka (były 4 kawałki na bandcampie, ale jeden gdzieś wsiąknął) to smakowity kąsek dla wszystkich kochających nutkę nostalgii w blues-rockowych dźwiękach (z niemałą domieszką folku). David Molus śpiewa tu umęczonym – ale przy tym bardzo ładnym – głosem barda-podróżnika, przemierzającego odludzia dajmy na to Arizony. Taki to mniej więcej klimat. Balladowe utwory podszyte są bluesem i starym rockiem, zwłaszcza przez oldskulowe hammondy. Bywa też bardziej przebojowo, z momentami, że nóżka drgnie („Wanted”), ale bywa też, że radioheadowych oparach wpłyniemy na mielizny-dłużyny („Wicked Tide”).
Całość jednak brzmi zachęcająco, bardzo pełnie, co tu dużo mówić, profeska. Zapowiada się co najmniej solidny album. A może coś więcej? Damy znać.
Bombat Belus - Demo 02.2013
Macie ochotę na coś niegrzecznego? Idealnie. To sięgnijcie po muzykę Bombat Belus, grających psychobilly z warszawskim sznytem. Trio pozostaje wierne muzyce psychobilly, tworząc typowe dla tego gatunku piosenki z punkową rytmiką, nieco countrowymi riffami muzyki rockabilly i wywalonym na wierch twardym basiwem. Nie szukajcie tu wyrafinowanych rzeczy, to prosta ale porywają muzyka.
Nieskomplikowane, szybkie kawałki, „chamski” ochrypły wokal, chóralne śpiewy i teksty z punktu widzenia twardziela. W sześciu utworach wysłuchać możemy opowieści m.in. o wojnie (złowrogi „Wichry Wojny”) nieudanej miłości („Moja dziewczyna znowu jest ze mną” brzmiąca jak spunkowiony fragment „Taty Kazika”, wyjątkowo dosadny „Balast”) czy życiowym nieogarnięciu („Jesteś debilem”). Jest nawet ballada o cycatej i dupiastej dziewoi, ballada oczywiście tylko z nazwy, bo Bombat Belus nie bawią się w słodkie pierdzenie.
Augen X – Demo
Czterech chłopaków, ubranych oczywiście na czarno, spogląda na nas posępnie z oczywiście czarno-białej fotografii. W tym świecie wszystko musi współgrać – mrok, alienacja, niepokój i cierpienie. Bez tego nie byłoby muzyki goth. Wygląda na to, że Augen X doskonale o tym wiedzą…
Na swoim pierwszym materiale demo, zapowiadającym jednocześnie długograja zmieścili cztery kawałki, wszystkie czarne jak smoła. W „Stuck In The Hell” mrok wyłania się zza ściany gitarowego hałasu, zimnych jak ciekły azot syntezatorów i dudniącego basu. Karl Nesser – wokalista grupy, śpiewa zdartym głosem, jakby starając się – czasem nawet za bardzo - wskrzesić Morrisona. Choć te wycieczki w stronę psychodelicznego rocka lat 60., w zetknięciu ze stylistyką „post-„ to ciekawe rozwiązanie: obok ponurych, monotonnych podkładów pojawiają się czysto hard rockowe solówy. W „Nails” pokazują, że i w rockowym klimacie czują się dobrze. Nic dziwnego, że kombinują wspólną trasę z Gonzo and the Prezidents, bo obie grupy, mimo wszystkich różnic, mają punkty styczne.
Augeni zaglądają w różne rejony muzycznych otchłani. „Vampyr” to już bardziej cold wave i sygnał, że panowie zakochani są w dokonaniach grupy Bauhaus i kilku innych dziwolągów ze stajni 4AD. Inspiracje Bauhausem usłyszymy też w „Poison”, skręcającym gdzieś w stronę ociężałego doom metalu.
Słychać, że ten materiał daleki jest od ideału i że nagrywany był po partyzancku. Nie brzmią i nie grają jeszcze tak żeby zapierać dech, ale dali znak, że może być z tego coś ciekawego. Płyta ma być na jesień, będziemy się przyglądać.
zlepił
Don't Ask Smingus - Album Sampler
Zapowiedź długograja polsko-brytyjskiego zespołu Don’t Ask Smingus, który planowany jest na jesień. Krótka epka (były 4 kawałki na bandcampie, ale jeden gdzieś wsiąknął) to smakowity kąsek dla wszystkich kochających nutkę nostalgii w blues-rockowych dźwiękach (z niemałą domieszką folku). David Molus śpiewa tu umęczonym – ale przy tym bardzo ładnym – głosem barda-podróżnika, przemierzającego odludzia dajmy na to Arizony. Taki to mniej więcej klimat. Balladowe utwory podszyte są bluesem i starym rockiem, zwłaszcza przez oldskulowe hammondy. Bywa też bardziej przebojowo, z momentami, że nóżka drgnie („Wanted”), ale bywa też, że radioheadowych oparach wpłyniemy na mielizny-dłużyny („Wicked Tide”).
Całość jednak brzmi zachęcająco, bardzo pełnie, co tu dużo mówić, profeska. Zapowiada się co najmniej solidny album. A może coś więcej? Damy znać.
Bombat Belus - Demo 02.2013
Macie ochotę na coś niegrzecznego? Idealnie. To sięgnijcie po muzykę Bombat Belus, grających psychobilly z warszawskim sznytem. Trio pozostaje wierne muzyce psychobilly, tworząc typowe dla tego gatunku piosenki z punkową rytmiką, nieco countrowymi riffami muzyki rockabilly i wywalonym na wierch twardym basiwem. Nie szukajcie tu wyrafinowanych rzeczy, to prosta ale porywają muzyka.
Nieskomplikowane, szybkie kawałki, „chamski” ochrypły wokal, chóralne śpiewy i teksty z punktu widzenia twardziela. W sześciu utworach wysłuchać możemy opowieści m.in. o wojnie (złowrogi „Wichry Wojny”) nieudanej miłości („Moja dziewczyna znowu jest ze mną” brzmiąca jak spunkowiony fragment „Taty Kazika”, wyjątkowo dosadny „Balast”) czy życiowym nieogarnięciu („Jesteś debilem”). Jest nawet ballada o cycatej i dupiastej dziewoi, ballada oczywiście tylko z nazwy, bo Bombat Belus nie bawią się w słodkie pierdzenie.
Augen X – Demo
Czterech chłopaków, ubranych oczywiście na czarno, spogląda na nas posępnie z oczywiście czarno-białej fotografii. W tym świecie wszystko musi współgrać – mrok, alienacja, niepokój i cierpienie. Bez tego nie byłoby muzyki goth. Wygląda na to, że Augen X doskonale o tym wiedzą…
Na swoim pierwszym materiale demo, zapowiadającym jednocześnie długograja zmieścili cztery kawałki, wszystkie czarne jak smoła. W „Stuck In The Hell” mrok wyłania się zza ściany gitarowego hałasu, zimnych jak ciekły azot syntezatorów i dudniącego basu. Karl Nesser – wokalista grupy, śpiewa zdartym głosem, jakby starając się – czasem nawet za bardzo - wskrzesić Morrisona. Choć te wycieczki w stronę psychodelicznego rocka lat 60., w zetknięciu ze stylistyką „post-„ to ciekawe rozwiązanie: obok ponurych, monotonnych podkładów pojawiają się czysto hard rockowe solówy. W „Nails” pokazują, że i w rockowym klimacie czują się dobrze. Nic dziwnego, że kombinują wspólną trasę z Gonzo and the Prezidents, bo obie grupy, mimo wszystkich różnic, mają punkty styczne.
Augeni zaglądają w różne rejony muzycznych otchłani. „Vampyr” to już bardziej cold wave i sygnał, że panowie zakochani są w dokonaniach grupy Bauhaus i kilku innych dziwolągów ze stajni 4AD. Inspiracje Bauhausem usłyszymy też w „Poison”, skręcającym gdzieś w stronę ociężałego doom metalu.
Słychać, że ten materiał daleki jest od ideału i że nagrywany był po partyzancku. Nie brzmią i nie grają jeszcze tak żeby zapierać dech, ale dali znak, że może być z tego coś ciekawego. Płyta ma być na jesień, będziemy się przyglądać.
zlepił
tagi: augen_x (1) bombat_belus (2) dont_ask_smingus (1) punk (172) punk_rock (78) recenzje (806) rock (485) zlepek (7)
komentarze