Zwykła dziewczyna grająca na ukulele? Z początku też tak myślałem, do momentu gdy nie zapoznałem się z „Uke”.
Pod pseudonimem Zagi kryje się multiinstrumentalistka, wokalistka i kompozytorka – Natalia Wójcik. W przeszłości współpracowała gościnnie z Rotten Bark, Cup of Mint oraz Kasią Gomołą. Artystka w 2009 roku zdobyła I miejsce w Konkursie Piosenki Poetyckiej w Gnieźnie, natomiast w tym roku wygrała XXIII Zimową Giełdę Piosenki w Opolu. Jednak na nic byłyby wszystkie nagrody i współprace, gdyby nie miało to przełożenia na projekt Zagi. W 2011 roku Wójcik wydała demo pt. „Kilka słów o miłości”. Na pełnoprawny debiut trzeba było poczekać 2 lata. Nie był to jednak czas zmarnowany przez wokalistkę, bo jej płyta to wyjątkowo dobry materiał.
„Uke” rozpoczyna singiel promujący album – „Być”. Krótka kompozycja, bardzo przyjemna melodia, niezły tekst. Utwór ma wszystko by się podobać. Jednak taki wstęp może sugerować, że krążek nie oferuje nic więcej poza kilkoma ładnymi piosenkami zagranymi na ukulele. W ten schemat wpisuje się właściwie jedynie „Grass”. Reszta numerów jest zdecydowanie bogatsza brzmieniowo, niż się mogłoby się wydawać.
Na pierwszy plan wybija się niezwykle taneczna, wręcz electropopowa „Katarakta”. Początek z ukulele nie zapowiada tak wciągającej dawki syntezatorów. Jest to chyba największe zaskoczenie na całej płycie. Dalej jest równie ciekawie. Na albumie bardzo dobrze wypadają goście. Zarówno „Nic” z gitarową solówką Krzysztofa Jarosza jak również „Peekaboo” z wokalnym wkładem Oly. nie zawodzą. Zwłaszcza klimatycznie robi się gdy słyszymy dwie wokalistki prawie a capella.
„Monday” i „So Far” początkowo wydają się kompozycjami bez historii. Jednak oba rozwijają się z czasem. Pierwsza z nich zachwyca wybijającą rytm perkusją, a druga pojawiającymi się po raz kolejny klawiszami. Całość wieńczy „Outro”, z ładnym, acz nieco niepokojącym motywem zagranym na pianinie.
„Uke” minusów posiada niewiele. Jednym z nich jest na pewno jest czas. Cała płyta trwa nieco ponad 20 minut. Chciałoby się, aby zajmowała chociaż 10 minut więcej. Nieco odstają także angielskie piosenki. Zdecydowanie lepiej Zagi brzmi w polskich aranżacjach. Jednak te niedociągnięcia nie zmieniają całokształtu i ostatecznej oceny - debiut Natalii Wójcik to świetna płyta.
Zagi w sieci
Pod pseudonimem Zagi kryje się multiinstrumentalistka, wokalistka i kompozytorka – Natalia Wójcik. W przeszłości współpracowała gościnnie z Rotten Bark, Cup of Mint oraz Kasią Gomołą. Artystka w 2009 roku zdobyła I miejsce w Konkursie Piosenki Poetyckiej w Gnieźnie, natomiast w tym roku wygrała XXIII Zimową Giełdę Piosenki w Opolu. Jednak na nic byłyby wszystkie nagrody i współprace, gdyby nie miało to przełożenia na projekt Zagi. W 2011 roku Wójcik wydała demo pt. „Kilka słów o miłości”. Na pełnoprawny debiut trzeba było poczekać 2 lata. Nie był to jednak czas zmarnowany przez wokalistkę, bo jej płyta to wyjątkowo dobry materiał.
„Uke” rozpoczyna singiel promujący album – „Być”. Krótka kompozycja, bardzo przyjemna melodia, niezły tekst. Utwór ma wszystko by się podobać. Jednak taki wstęp może sugerować, że krążek nie oferuje nic więcej poza kilkoma ładnymi piosenkami zagranymi na ukulele. W ten schemat wpisuje się właściwie jedynie „Grass”. Reszta numerów jest zdecydowanie bogatsza brzmieniowo, niż się mogłoby się wydawać.



Na pierwszy plan wybija się niezwykle taneczna, wręcz electropopowa „Katarakta”. Początek z ukulele nie zapowiada tak wciągającej dawki syntezatorów. Jest to chyba największe zaskoczenie na całej płycie. Dalej jest równie ciekawie. Na albumie bardzo dobrze wypadają goście. Zarówno „Nic” z gitarową solówką Krzysztofa Jarosza jak również „Peekaboo” z wokalnym wkładem Oly. nie zawodzą. Zwłaszcza klimatycznie robi się gdy słyszymy dwie wokalistki prawie a capella.
„Monday” i „So Far” początkowo wydają się kompozycjami bez historii. Jednak oba rozwijają się z czasem. Pierwsza z nich zachwyca wybijającą rytm perkusją, a druga pojawiającymi się po raz kolejny klawiszami. Całość wieńczy „Outro”, z ładnym, acz nieco niepokojącym motywem zagranym na pianinie.
„Uke” minusów posiada niewiele. Jednym z nich jest na pewno jest czas. Cała płyta trwa nieco ponad 20 minut. Chciałoby się, aby zajmowała chociaż 10 minut więcej. Nieco odstają także angielskie piosenki. Zdecydowanie lepiej Zagi brzmi w polskich aranżacjach. Jednak te niedociągnięcia nie zmieniają całokształtu i ostatecznej oceny - debiut Natalii Wójcik to świetna płyta.
Zagi w sieci
komentarze