Brutalna poezja Tomasza Budzyńskiego w kolejnej odsłonie.
Tomasz Budzyński mówi, że znudziły mu się rockowe festiwale i chciałby aby Trupia Czaszka z nowym materiałem była zapraszana na koncerty do takich miejsc jak teatry, galerie itp. Po wysłuchaniu albumu „Mor” śmiem wątpić, że takie propozycje nastąpią.
Nie twierdzę tak z tego powodu, że nowe wydawnictwo Czaszki jest słabe. Jest po prostu za głośne i chyba nie jest to przekaz kompatybilny z przestrzeniami przeznaczonymi dla tzw. kultury wysokiej. "Mor" to 16 radykalnych wstrząsów dźwiękowych - numerów, opartych na grubych gitarowych riffach, do których lider dołożył bezkompromisowe teksty, w większości wykrzyczane lub wygardłowane wręcz przez niego samego. Już wstęp czyli numer „Cała moc” nie pozostawia wątpliwości, że dla uszu nieobznajomionych z takim artystycznym łomotem będzie to bezlitosne doświadczenie.
Chociaż mamy tu kilka utworów bardziej finezyjnych np. „Golem”(powalający drapieżnym brzmieniem) czy deklamowany na tle industrialnego szumu „Demoner”, to jednak przewaga utworów o typowej punkowej proweniencji jest bezsprzeczna. Ekstremum w tym zestawie jest najbardziej agresywny, opatrzony żartobliwym tytułem „Faszysta o gołębim sercu”, a niewiele mniej ciężkie jest „Zło”. Trupia Czaszka zbliża się momentami także do gatunków okołometalowych i do grind core`a (choćby w utworze „Ogień”) czy do starej dobrej Siekiery („Głowa na mur”).
Grupę tworzą aktualnie (oprócz Budzego, który jest oczywiście głównym sprawcą), Dariusz Budkiewicz (znany z De Press) – bas, Rafał "Franz" Giec - gitara i Amadeusz "Amade" Kaźmierczak – perkusja. To chyba najbardziej drastyczna brzmieniowo produkcja jaką ma na koncie Marcin Bors, który zakolegował się z Budzyńskim przy pracy nad płytą Armii - "Podróż na Wschód". Wszystkie teksty zostały napisane przez Tomasza, a ich tematyka to demony, ból, zabijanie. Jednak piękno również gdzieniegdzie przebłyskuje, bo wszakże ich autor - jak sądzę - nie miał zamiaru epatować odbiorców dosadnym, odkręconym na maksa przekazem, ale chciał stworzyć raczej coś w rodzaju brutalnej poezji. I to mu się udało. Co istotne znajdziemy w nich wiele neologizmów, które nadają lirykom Budzego szczególnego, czarnego poloru.
To jednak nie jest raczej płyta dla tych, którzy cenią literackie niuanse, bo warstwa muzyczna po prostu przytłacza odbiorcę i to gitary są na pierwszym planie. „Mor” jest niewątpliwie kontynuacją poszukiwań twórczych Budzego, ale dalej niż kończące to dzieło „Piekło dusz” zajść już chyba nie można...
Budzy w sieci i Trupia Czaszka
Tomasz Budzyński mówi, że znudziły mu się rockowe festiwale i chciałby aby Trupia Czaszka z nowym materiałem była zapraszana na koncerty do takich miejsc jak teatry, galerie itp. Po wysłuchaniu albumu „Mor” śmiem wątpić, że takie propozycje nastąpią.
Nie twierdzę tak z tego powodu, że nowe wydawnictwo Czaszki jest słabe. Jest po prostu za głośne i chyba nie jest to przekaz kompatybilny z przestrzeniami przeznaczonymi dla tzw. kultury wysokiej. "Mor" to 16 radykalnych wstrząsów dźwiękowych - numerów, opartych na grubych gitarowych riffach, do których lider dołożył bezkompromisowe teksty, w większości wykrzyczane lub wygardłowane wręcz przez niego samego. Już wstęp czyli numer „Cała moc” nie pozostawia wątpliwości, że dla uszu nieobznajomionych z takim artystycznym łomotem będzie to bezlitosne doświadczenie.
Chociaż mamy tu kilka utworów bardziej finezyjnych np. „Golem”(powalający drapieżnym brzmieniem) czy deklamowany na tle industrialnego szumu „Demoner”, to jednak przewaga utworów o typowej punkowej proweniencji jest bezsprzeczna. Ekstremum w tym zestawie jest najbardziej agresywny, opatrzony żartobliwym tytułem „Faszysta o gołębim sercu”, a niewiele mniej ciężkie jest „Zło”. Trupia Czaszka zbliża się momentami także do gatunków okołometalowych i do grind core`a (choćby w utworze „Ogień”) czy do starej dobrej Siekiery („Głowa na mur”).
Grupę tworzą aktualnie (oprócz Budzego, który jest oczywiście głównym sprawcą), Dariusz Budkiewicz (znany z De Press) – bas, Rafał "Franz" Giec - gitara i Amadeusz "Amade" Kaźmierczak – perkusja. To chyba najbardziej drastyczna brzmieniowo produkcja jaką ma na koncie Marcin Bors, który zakolegował się z Budzyńskim przy pracy nad płytą Armii - "Podróż na Wschód". Wszystkie teksty zostały napisane przez Tomasza, a ich tematyka to demony, ból, zabijanie. Jednak piękno również gdzieniegdzie przebłyskuje, bo wszakże ich autor - jak sądzę - nie miał zamiaru epatować odbiorców dosadnym, odkręconym na maksa przekazem, ale chciał stworzyć raczej coś w rodzaju brutalnej poezji. I to mu się udało. Co istotne znajdziemy w nich wiele neologizmów, które nadają lirykom Budzego szczególnego, czarnego poloru.
To jednak nie jest raczej płyta dla tych, którzy cenią literackie niuanse, bo warstwa muzyczna po prostu przytłacza odbiorcę i to gitary są na pierwszym planie. „Mor” jest niewątpliwie kontynuacją poszukiwań twórczych Budzego, ale dalej niż kończące to dzieło „Piekło dusz” zajść już chyba nie można...
Budzy w sieci i Trupia Czaszka
tagi: polskie (886) punk (172) punk_rock (78) recenzje (806) rock (485) tomasz_budzyński (4) trupia_czaszka (1)
komentarze