Były „Lewe Racje”, czas na „Zakręte Lewiry”. Druga płyta projektu Igor Spolski&The Dudes.
Nowa płyta choć pod szyldem Dudesów, to tak naprawdę została napisana przez duet Igor Spolski/Michał Lamża, a zagrana w dużo szerszym składzie. Tytuł sugeruje również powiązanie z filmem „Zaklęte Rewiry”. Trop dobry, bo jest to muzyka do spektaklu pod tymże tytułem, powstałym według powieści autorstwa Henryka Worcella z 1936 roku (film z Konradem to oczywiście ekranizacja tej powieści).
Historia młodego Boryczki, pnącego się po drabinie kelnerskiej kariery zyskała więc teraz także i warstwę muzyczną. Bardzo udanie dopasowaną – trzeba dodać. Spolski i Lamża stworzyli muzykę, która dobrze oddaje atmosferę międzywojennej restauracji i ogólnie klimat tamtego okresu. Już otwierające „Zi za zu za za” brzmi jak skoczna i beztroska przygrywka do wódeczki sprzed stu-z-hakiem lat.
Większość utworów to instrumentale. Igor częściej nuci lub podgwizduje niż śpiewa. Choć i to się zdarza, jak w „Grunt to nie przejmować się!”, gdzie opowiada historię głosem szefa-żulika (akurat tam obok muzyki i tekstu równie ważne jest przesłanie utworu).
Panują tu zupełnie różne nastroje. Są tematy skoczne i lekkie (np. „Fornalski vs Boryczko”, „Boryczko w liściu tabaki zalatany”), gdzie ożywia nas ukulele i akordeon. Są też utwory łagodne, stanowiące subtelne tło, gdzie przewija się sporo ładnych zagrywek pianina (w „Spolskich drogach” czuć Tiersenem). Doszukać się też możemy wpływów bluesowych, folkowych, a nawet country. Całości dopełniają często używane sample ze spektaklu, pocięte i poukładane tak, aby po części zastępowały wokal.
Spektakl wzbogacony tak ciekawie pomyślaną muzyką z pewnością zyskał na wartości, a my możemy posłuchać przyjemnej i miłej dla ucha płyty. Same pozytywy, co?
Igor Spolski&The Dudes w sieci
Nowa płyta choć pod szyldem Dudesów, to tak naprawdę została napisana przez duet Igor Spolski/Michał Lamża, a zagrana w dużo szerszym składzie. Tytuł sugeruje również powiązanie z filmem „Zaklęte Rewiry”. Trop dobry, bo jest to muzyka do spektaklu pod tymże tytułem, powstałym według powieści autorstwa Henryka Worcella z 1936 roku (film z Konradem to oczywiście ekranizacja tej powieści).
Historia młodego Boryczki, pnącego się po drabinie kelnerskiej kariery zyskała więc teraz także i warstwę muzyczną. Bardzo udanie dopasowaną – trzeba dodać. Spolski i Lamża stworzyli muzykę, która dobrze oddaje atmosferę międzywojennej restauracji i ogólnie klimat tamtego okresu. Już otwierające „Zi za zu za za” brzmi jak skoczna i beztroska przygrywka do wódeczki sprzed stu-z-hakiem lat.
Większość utworów to instrumentale. Igor częściej nuci lub podgwizduje niż śpiewa. Choć i to się zdarza, jak w „Grunt to nie przejmować się!”, gdzie opowiada historię głosem szefa-żulika (akurat tam obok muzyki i tekstu równie ważne jest przesłanie utworu).
Panują tu zupełnie różne nastroje. Są tematy skoczne i lekkie (np. „Fornalski vs Boryczko”, „Boryczko w liściu tabaki zalatany”), gdzie ożywia nas ukulele i akordeon. Są też utwory łagodne, stanowiące subtelne tło, gdzie przewija się sporo ładnych zagrywek pianina (w „Spolskich drogach” czuć Tiersenem). Doszukać się też możemy wpływów bluesowych, folkowych, a nawet country. Całości dopełniają często używane sample ze spektaklu, pocięte i poukładane tak, aby po części zastępowały wokal.
Spektakl wzbogacony tak ciekawie pomyślaną muzyką z pewnością zyskał na wartości, a my możemy posłuchać przyjemnej i miłej dla ucha płyty. Same pozytywy, co?
Igor Spolski&The Dudes w sieci
komentarze
Świetne! Tylko stary Cadillac, stylowy garniak, kapelusz i skrzeczący w gramofonie winyl! :)
Lilka12-12-2013 20:49:39
Dobre. Szkoda tylko, że są te wstawki aktorskie - można by samodzielnie słuchać, a tak jednak tylko ,,płyta do przedstawienia''.
bodzioslaw31-12-2013 17:26:33