Ta płyta nie zmieści się w żadnym podsumowaniu roku, za to prawie na pewno jest pierwszą wydaną płytą w Polsce w 2014 roku.
Nagrobki wydane zostały przez B.D.T.A (nowe wcielenie Oficyny Biedota) 1 stycznia 2014 roku o godzinie 00:01. Nagrobki to projekt Maćka Salamona i Adama Witkowskiego z zespołu Gówno, wspartych przez Olo Walickiego, który zagrał na basie.
Płytka to nie trwający nawet kwadransa wypust twórczości na kolanie. Trochę punkowego rzępolenia, kilka sampli i wykrzyczanych tekstów, również wyraźnie skleconych ad hoc. – „Bardzo się męczyliśmy aby ją zrobić w jeden dzień, chociaż trochę nam nie wyszło” – nucą w pseudopsalmowym „Lękajcie się”, w którym tekst wyraźnie powstaje w trakcie nagrania. Ot taka forma kabaretu muzycznego. Trochę śmieszne, trochę bolesne.
Fajniej jest w drugim „Na śmierć zapomniałem”, singlowym utworze, do którego powstał nawet klip. Gothowy klimat wprost z cmentarza i wykrzyczane teksty, pewnie też sklecone w 5 minut, ale z całkiem niezłym efektem. „Jak mu dewastuję grób” znowu właściwie pozbawione jest jakiejkolwiek piosenkowości – proste nabicie na perkusji, rzężąca gitara i deklamacja jednym tchem. „Róża córka sąsiada” to z kolei pogrzebowe porno, czyli znowu grobowy motyw, sample z pornola, pochód basu i ledwie zrozumiałe krzyki.
Kończące płytkę „Nekropolo” nie tylko jest określeniem gatunku Nagrobków, ale również najlepszym momentem tego przedziwnego indywiduum. To porcja punkowego brzydkiego łojenia przechodzącego w jakąś dziwaczną suitę z syntezatorem. Porąbane na maxa.
„Pańskie Wersety” to dawka upiornego żartu okołopunkowego, z którym – nie oszukujmy się – gdyby chłopaki nie byli znani z Gówna, przebiliby się zupełnie nigdzie. Ale dobrze się stało, bo nam też zależało na pierwszej recenzji 2014 roku. Nie jest to najlepsza recenzja, ale strasznie się męczyłem aby zrobić ją w 10 minut. I prawie wyszło.
Nagrobki wydane zostały przez B.D.T.A (nowe wcielenie Oficyny Biedota) 1 stycznia 2014 roku o godzinie 00:01. Nagrobki to projekt Maćka Salamona i Adama Witkowskiego z zespołu Gówno, wspartych przez Olo Walickiego, który zagrał na basie.
Płytka to nie trwający nawet kwadransa wypust twórczości na kolanie. Trochę punkowego rzępolenia, kilka sampli i wykrzyczanych tekstów, również wyraźnie skleconych ad hoc. – „Bardzo się męczyliśmy aby ją zrobić w jeden dzień, chociaż trochę nam nie wyszło” – nucą w pseudopsalmowym „Lękajcie się”, w którym tekst wyraźnie powstaje w trakcie nagrania. Ot taka forma kabaretu muzycznego. Trochę śmieszne, trochę bolesne.
Fajniej jest w drugim „Na śmierć zapomniałem”, singlowym utworze, do którego powstał nawet klip. Gothowy klimat wprost z cmentarza i wykrzyczane teksty, pewnie też sklecone w 5 minut, ale z całkiem niezłym efektem. „Jak mu dewastuję grób” znowu właściwie pozbawione jest jakiejkolwiek piosenkowości – proste nabicie na perkusji, rzężąca gitara i deklamacja jednym tchem. „Róża córka sąsiada” to z kolei pogrzebowe porno, czyli znowu grobowy motyw, sample z pornola, pochód basu i ledwie zrozumiałe krzyki.
Kończące płytkę „Nekropolo” nie tylko jest określeniem gatunku Nagrobków, ale również najlepszym momentem tego przedziwnego indywiduum. To porcja punkowego brzydkiego łojenia przechodzącego w jakąś dziwaczną suitę z syntezatorem. Porąbane na maxa.
„Pańskie Wersety” to dawka upiornego żartu okołopunkowego, z którym – nie oszukujmy się – gdyby chłopaki nie byli znani z Gówna, przebiliby się zupełnie nigdzie. Ale dobrze się stało, bo nam też zależało na pierwszej recenzji 2014 roku. Nie jest to najlepsza recenzja, ale strasznie się męczyłem aby zrobić ją w 10 minut. I prawie wyszło.
komentarze