sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

anTeny – „Armia Drzew”

0 14-02-2014 19:34

Prawie 11 lat trzeba było czekać na pełnoprawny longplay gorzowskich anTen…

Mały spojler – warto było czekać. Bo choć anTeny od dekady istnieją na muzycznej mapie Polski i od lat są mocnym punktem sceny gorzowskiej, to dopiero „Armia Drzew” może pozwolić im wypłynąć na szersze wody (czyli dotrzeć do szerszego grona odbiorców, bo Fryderyki raczej im nie grożą).

Ta płyta jest bardzo gorzowska. Artyści sceny alternatywnej tego miasta cechują się nieszablonową inwencją, zmysłem do eksperymentowania, tworzenia trochę bezgatunkowego. Tak też jest z anTenami. „Armia Drzew” właściwie nie jest ani indie rockowa, ani rockowa, ani elektroniczna. Jednocześnie każdy z tych gatunków jest na albumie obecny.

To też jest najbardziej hmm… enigmatyczny materiał anTen. Absolutnie nie odcinają się od gitarowych korzeni, a nawet chętnie zaznaczają ciągłość z wcześniejszymi wydawnictwami – „Na Miasto II” i „Na Miasto III” to ciąg dalszy utworu z 2005, a „Nie gol się II” to nowa wersja kawałka z 2009 roku. Lecz wyraźniej stawiają na dosyć mroczną i psychodeliczną, gdzieś tam w korzeniach trip hopową, aurę całości. Co zresztą wyraźnie spostrzeżemy we wspomnianych nawiązaniach do przeszłości.


Cały album trzyma wysoki poziom i naprawdę ciężko wskazać najmocniejsze punkty. Czy będzie to singlowa, mocniej rockowa „Armia Drzew”, czy może gęsty trip hopowy „Klaps na kolanie”? (chyba stawiałbym na niego).

anTenom udało się utrzymać spójność krążka, mimo tego, że obok mglistych i dusznych elektronicznych tworów stoją czysto rockowe momenty. Że kraut rockowe motoryczne fragmenty przechodzą w rozmazane elektroniczne plamy, że nie brak wykręconych eksperymentów (np. takich jak w "Tajemnicach"). Że „Rosa” pachnąca ulkrową elektro-dziwacznością sąsiaduje z najkonkretniejszym na płycie gitarowy wykopem, czyli kawałkiem „Chod”. Jednak sprawdza się to znakomicie i całej płyty słucha się jednym tchem.

„Armia Drzew” zadowoli was nie tylko muzycznie, bo i tekstowo jest na bardzo przyzwoitym poziomie (sprawdźcie wspomniany „Klaps…”!). Doceniam również komentarz odnośnie współczesnej masowej kinematografii w krótkim lołfajowym przerywniku „Zaje”. Pewnie, że wokalista „Niedźwiedź” mógłby mieć lepszy wokal i czasami odpuścić charakterystyczną manierę - bo miewa chwile lepsze i gorsze -ale nie wypływa to znacznie na ocenę albumu.

Wspomniałem o tym, że muzyka anTen jest bezgatunkowa. Ale zgaduję, że gdyby ktoś określił „Armię Drzew” mianem psycho-popu, to by się nie obrazili. Podobno pracują już nad kolejnym wydawnictwem, więc mam nadzieję, że będziecie na nie czekać, bo po „Armii Drzew” nie ma wątpliwości, że warto.



anTeny w sieci

rad


tagi: anteny (2)  elektronika (161)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze