sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Sunnata -„Climbing the Colossus”

0 11-04-2014 10:57

Muzyka, piasek, skały, dym – czyli o pierwszej płycie warszawskiej Sunnaty.

W 2013 roku zmienili nazwę na Sunnatę, co oznacza pustkę tudzież niebyt i jak sami piszą, koresponduje to z ich aktualnym kierunkiem poszukiwań.

Pierwsze co rzuca się w oczy na „Climbing the Colossus” to przedzielenie utworów krótkimi dronowo-ambientowami intrami, które pozwalają nabrać tchu przed kolejnymi długimi – bo w okolicy 7 minut każda – podróżami po doomowy wybojach. A uwierzcie, zapas sił się przyda, bo nie są to bynajmniej niedzielne wypady za miasto.

Utwory są zbudowane podobnie - wijące się, transowe riffy tworzą długie ciężko bujające partie, wciągające w brudny, pustynny klimat. Dominują potężne i agresywne brzmienia przecinane dołującymi zwolnieniami. Sunnata sieje powalający rozpierdol od samego początku – pierwszy utwór („Orcan”) już tytułem zdradza, że możemy się szykować na sludgowe, metalowe pierdolnięcie. Spogłosowane wokale są tutaj kolejny instrumentem, przeciągłe krzyki tylko dolewają oliwy do ognia. Takiej demolki spodziewajcie się w większości utworów – zmiażdżą was w krótszym „Asteroid”, w którym pośród tornada gitar zdarzają się kilkusekundowe momenty zupełnej ciszy. Rozwalcują takimi głazami jak „Seven”, „Path” czy „Monolith”, w których zrywają skalę w liczniku mocy. Nie ma tu jednak bezmyślnego łomotu, agresja nie wynika z miotania się, szarpania na oślep, po prostu jest naturalną częścią składową brzmienia. Sunnata potrafi również stylowo zwolnić, zaczarować złowrogo mruczącą sekcją rytmiczną. Posłuchajcie narkotycznego wstępu w rewelacyjnym „Stalagmites”, w którym raczą nas OM-ową mantrowością. Znajdziemy ją też w najlepszym na płycie i ją zamykającym „Formalhaut”. To co się dzieje później w tych kawałkach, to piękna, brutalna poezja.

Na „Climbing the Colossus” zapewne nie specjalnie będziecie rozróżniać utwory. Nie ważne, to jest jedna opowieść, jeden stan. Muzyka, piasek, skały, dym. W dodatku płyta jest fajnie wyprodukowana, brzmi przyjemnie matowo, jakby słuchało się tego z kasety. W skrócie: całkiem dużo frajdy.



Sunnata w sieci

rad


tagi: polskie (886)  recenzje (806)  rock (485)  sunnata (2) 
komentarze