sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

So Slow – „Dharavi”

0 27-06-2014 19:35

Metal to nie jest, punk też nie.

Instant Classic wyrasta (właściwie to tryb dokonany) na wiodącą polską oficynę wydającą płyty z szeroko pojętym rockiem eksperymentalnym. Kolejną perłą w koronie, obok takich diamentów jak Merkabah, The Stubs, Stara Rzeka czy Innercity Ensamble, jest grupa So Slow, ze swoim debiutanckim krążkiem „Dharavi”.

W skład ekipy So Slow wchodzą muzycy znanych i cenionych grup, o których mogliście czytać także na naszych łamach m.in. Alameda 3 (dokładnie to już 4), Sunrise, The Band Of Endless Noise, Czerń, T’ien Lai, Iron To Gold, Daymares, czy Cast In Iron.


Zacznijmy od tytułu. Dharavi to dzielnica Bombaju, najsłynniejszy slums na świecie, od czasu filmu „Slumdog – Milioner z ulicy”. Na 2 km kwadratowych żyje tam milion ludzi. I to właśnie tematyka współczesnej urbanizacji jest trzonem tekstów na płycie, dzięki którym nabiera ona charakteru koncept-albumu. Ale jest to raczej zarys, niż dosłowne podporządkowanie muzyki z góry narzuconej koncepcji.

Muzycznie So Slow wpisuje się znakomicie w trudny do precyzyjnego określenia styl wydawnictw spod znaku Instant Classic. To muzyka nieoczywista, amalgamat stylów, umiejętnie wpasowanych w atmosferę albumu. Znajdziemy tu dużo gitarowego jazgotu, ale i spokojnych, lecz wciąż psychodelicznych fragmentów, wspólnie tworzących dosyć mroczny i tajemniczy klimat materiału, podkreślony jeszcze elektronicznymi mazami.



Na „Dharavi” przebijają się echa post hardcore’u, szczególnie w rozkrzyczanej, nierzadko spogłosowanej warstwie wokalnej (co ciekawe, wokale dogrywane były korespondencyjnie). Mamy tu także punkową werwę, trochę metalowej ciężkości i noise’owych hałasów. Przede wszystkim jednak jest to wszystko ciekawie łamane, zespół swobodnie porusza się w najróżniejszych stylistykach, które tak naprawdę tracą jakiekolwiek znaczenie. Nad całością unosi się duch eksperymentowania, motoryczne riffy i pchająca do przodu sekcja co rusz przechodzą w intrygująco poszarpane partie. Głośne, agresywne numery zestawione są ze spokojnymi („Delray”). Te dwie przeciwności godzone są także – i to z powodzeniem - w ramach poszczególnych kawałków („Manahatta”, „Takie niezwykłe są te późne dni”). Do tego dorzucić jeszcze trzeba fantastycznie wplecione dęciaki w dwóch numerach („1852” i „Starzy są już Królowie Świata”), które po prostu dają piorunujący efekt.

Takie albumy jak „Dharavi” to prawdziwy skarb. Dźwięki spójne z wizją tekściarza, zero sztampy, zero kalkowania. Ryzykowna i śmiała próba, zakończona pełnym sukcesem. Ta płyta nie wypuści was ze swoich szponów przez długie godziny.



So Slow w sieci


rad


tagi: polskie (886)  punk (172)  recenzje (806)  rock (485)  so_slow (3) 
komentarze