Pod koniec lat ’80 Gardenia była czołowym polskim zespołem rockowym, uciekając reszcie sceny wraz z Brygadą Kryzys, Siekierą, Tiltem i paroma innymi kapelami. Później słuch po nich zaginął…
Czerwony początek
Stojąc na czerwonym świetle na zbiegu ulic Gagarina i Belwederskiej, Radek Nowak i Alek Januszewski podjęli decyzje o utworzeniu zespołu Gardenia. W tak banalny sposób powstał jeden z ciekawszych i zarazem najbardziej niedocenionych zespołów w historii polskiego rocka.
Gardenia od początku prezentowała własny, unikalny styl lawirujący między zimną falą, hard rockiem i psychodelią. Debiutancka płyta zespołu „Gardenia” to niezwykły materiał, dowodzący, że niekiedy dzieła znakomite pozostają niedocenione przez tłum. Dla wielu „Gardenia” to płyta kultowa, nie ustępująca niczym najlepszym płytom polskiej sceny alternatywnej lat ’80. Płyta miała swoje wzloty, szczególnie dzięki przebojowi „Papierosy i zapałki”, który pojawił się na listach Rozgłośni Harcerskiej Polskiego Radia i w Radiowej Trójce, gdzie prezentowany był szerszej publice.
Na przełomie lat 80/90 zespół występował w warszawskich klubach, wystąpił też na festiwalu w Jarocinie jako gość Armii.
Słuchanie to odruch warunkowy…
Połączenie intrygujących, ciężkostrawnych i depresyjnych tekstów Radka Nowaka z mroczną, surową muzyką stało się kwintesencją stylu Gardenii. Płyta z 1988 roku naszpikowana jest świetnymi kawałkami w tym klimacie. Niektóre teksty zapadają w pamięć – raz, że są naprawdę ciekawe, a dwa, wokalista śpiewa je emocjonalnie, w sposób pełnym ekspresji. „Telefon sprawdza system alarmowy, w nocy w słuchawce monotonny głos, odbieranie telefonu to odruch warunkowy, na jej prześcieradle lodowata noc”. „Stoję w tłumie bezimienny”. „Ona wie jak się umiera, ale nie wie jak żyć…”, „Czwarta rano w pustym pokoju, piskliwy dźwięk altowych saksofonów” – te wybrane cytaty mogą dać obraz niepokoju, tajemniczości i ezoteryczności, jakie niesie ze sobą „Gardenia”. Płyta jest absolutnie wyjątkowa, katowana niemiłosiernie nie nudzi się i wciąga nawet po latach.
Gardenia w XXI wieku
Po całych kilkunastu latach bez oficjalnego wydawnictwa, Gardenia powróciła w 2000 roku płytą „Halucynacje”. W całkowicie odmiennych muzycznie czasach płyta brzmi nad zwyczaj świeżo. Zespół nie zatracił ducha lat ’80 ale udało mu się też uniknąć tanich chwytów i pseudorockowej działalności. Co prawda jest to materiał słabszy od „Gardenii”, ale przecież dzieła znakomite do powtórzenia są niezwykle trudne. Na tle wyjałowionej polskiej sceny rockowej „Halucynajce” są szkołą porządnego grania. Wolę rock polski definiować dinozaurową Gardenią niż Comą!
Na przybrudzonych „Halucynacjach” znajdziemy kilka rewelacyjnych kawałków: „Nowy Horyzont”, „Ultrafiolet”, „Długa Łódź”, „Wysokie Trawy”, „Godzina X”. Gardenia gra o niebo ostrzej niż w latach ’80, co z pewnością mogło być zaskoczeniem dla fanów formacji.
Kolejna płyta nazwana „Gardenia III” wyszła w 2006 roku. Podobnie jak „Halucynacje” nie odbiła się szerszym echem na rynku, mimo, że jest to także solidny materiał. Tu z kolei znajdziemy niespodziankę w postaci kawałka reggae „Radioreggae” oraz spokojne „Północ” i „Chciałbym zasnąć”.
Kwiaty, Wiązanki, Wieńce
W marcu 2011 roku ukazała się ostatnia płyta zespołu „Kwiaty, Wiązanki, Wieńce”, która jest właściwie kompilacją najlepszych utworów z poprzednich płyt, wzbogaconą o dwa nowe kawałki. Stare piosenki nagrane na nowo i zremasterowane brzmią znakomicie. Szkoda, że o formacji jest tak cicho.
Bez pośpiechu
Jak to możliwe, że przez tyle lat działalności Gardenia nie stała się koncertowo-medialnym kombajnem jak choćby wspomniana Coma czy KULT? Słowa Radka Nowaka wiele tłumaczą: Tak naprawdę, nigdzie się nie spieszyliśmy. Chcieliśmy uniknąć presji robienia kariery muzycznej. Graliśmy wtedy, kiedy naprawdę czuliśmy potrzebę. Kapela nie stała się formą zarobkowania, raczej luźną ekipą ludzi, którzy cieszą się wspólnym tworzeniem*.
Świat massmediów jest bezlitosny i biernych wypiera na brzegi, przez co cała masa wartościowych rzeczy ląduje w krzakach. Od tego, by z tych habaziów ów wartościowe rzeczy trafiły na światło dzienne, jesteśmy my i cała rzesza ludzi, którzy poszukiwań dobrej muzyki nie kończą na przyciskach pilota.
rad
Czerwony początek
Stojąc na czerwonym świetle na zbiegu ulic Gagarina i Belwederskiej, Radek Nowak i Alek Januszewski podjęli decyzje o utworzeniu zespołu Gardenia. W tak banalny sposób powstał jeden z ciekawszych i zarazem najbardziej niedocenionych zespołów w historii polskiego rocka.
Gardenia od początku prezentowała własny, unikalny styl lawirujący między zimną falą, hard rockiem i psychodelią. Debiutancka płyta zespołu „Gardenia” to niezwykły materiał, dowodzący, że niekiedy dzieła znakomite pozostają niedocenione przez tłum. Dla wielu „Gardenia” to płyta kultowa, nie ustępująca niczym najlepszym płytom polskiej sceny alternatywnej lat ’80. Płyta miała swoje wzloty, szczególnie dzięki przebojowi „Papierosy i zapałki”, który pojawił się na listach Rozgłośni Harcerskiej Polskiego Radia i w Radiowej Trójce, gdzie prezentowany był szerszej publice.



Na przełomie lat 80/90 zespół występował w warszawskich klubach, wystąpił też na festiwalu w Jarocinie jako gość Armii.
Słuchanie to odruch warunkowy…
Połączenie intrygujących, ciężkostrawnych i depresyjnych tekstów Radka Nowaka z mroczną, surową muzyką stało się kwintesencją stylu Gardenii. Płyta z 1988 roku naszpikowana jest świetnymi kawałkami w tym klimacie. Niektóre teksty zapadają w pamięć – raz, że są naprawdę ciekawe, a dwa, wokalista śpiewa je emocjonalnie, w sposób pełnym ekspresji. „Telefon sprawdza system alarmowy, w nocy w słuchawce monotonny głos, odbieranie telefonu to odruch warunkowy, na jej prześcieradle lodowata noc”. „Stoję w tłumie bezimienny”. „Ona wie jak się umiera, ale nie wie jak żyć…”, „Czwarta rano w pustym pokoju, piskliwy dźwięk altowych saksofonów” – te wybrane cytaty mogą dać obraz niepokoju, tajemniczości i ezoteryczności, jakie niesie ze sobą „Gardenia”. Płyta jest absolutnie wyjątkowa, katowana niemiłosiernie nie nudzi się i wciąga nawet po latach.






Gardenia w XXI wieku
Po całych kilkunastu latach bez oficjalnego wydawnictwa, Gardenia powróciła w 2000 roku płytą „Halucynacje”. W całkowicie odmiennych muzycznie czasach płyta brzmi nad zwyczaj świeżo. Zespół nie zatracił ducha lat ’80 ale udało mu się też uniknąć tanich chwytów i pseudorockowej działalności. Co prawda jest to materiał słabszy od „Gardenii”, ale przecież dzieła znakomite do powtórzenia są niezwykle trudne. Na tle wyjałowionej polskiej sceny rockowej „Halucynajce” są szkołą porządnego grania. Wolę rock polski definiować dinozaurową Gardenią niż Comą!



Na przybrudzonych „Halucynacjach” znajdziemy kilka rewelacyjnych kawałków: „Nowy Horyzont”, „Ultrafiolet”, „Długa Łódź”, „Wysokie Trawy”, „Godzina X”. Gardenia gra o niebo ostrzej niż w latach ’80, co z pewnością mogło być zaskoczeniem dla fanów formacji.



Kolejna płyta nazwana „Gardenia III” wyszła w 2006 roku. Podobnie jak „Halucynacje” nie odbiła się szerszym echem na rynku, mimo, że jest to także solidny materiał. Tu z kolei znajdziemy niespodziankę w postaci kawałka reggae „Radioreggae” oraz spokojne „Północ” i „Chciałbym zasnąć”.
Kwiaty, Wiązanki, Wieńce
W marcu 2011 roku ukazała się ostatnia płyta zespołu „Kwiaty, Wiązanki, Wieńce”, która jest właściwie kompilacją najlepszych utworów z poprzednich płyt, wzbogaconą o dwa nowe kawałki. Stare piosenki nagrane na nowo i zremasterowane brzmią znakomicie. Szkoda, że o formacji jest tak cicho.



Bez pośpiechu
Jak to możliwe, że przez tyle lat działalności Gardenia nie stała się koncertowo-medialnym kombajnem jak choćby wspomniana Coma czy KULT? Słowa Radka Nowaka wiele tłumaczą: Tak naprawdę, nigdzie się nie spieszyliśmy. Chcieliśmy uniknąć presji robienia kariery muzycznej. Graliśmy wtedy, kiedy naprawdę czuliśmy potrzebę. Kapela nie stała się formą zarobkowania, raczej luźną ekipą ludzi, którzy cieszą się wspólnym tworzeniem*.
Świat massmediów jest bezlitosny i biernych wypiera na brzegi, przez co cała masa wartościowych rzeczy ląduje w krzakach. Od tego, by z tych habaziów ów wartościowe rzeczy trafiły na światło dzienne, jesteśmy my i cała rzesza ludzi, którzy poszukiwań dobrej muzyki nie kończą na przyciskach pilota.
rad
komentarze