sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Odraza – „Esperalem tkane”

0 22-07-2014 14:50

Muzyka na kaca.

Krajowy black metal to od dawna symbol jakości na międzynarodowej scenie. Kapele takie, jak Furia, Massemord i Mgła w ostatnich latach stały się rozpoznawalne wśród słuchaczy black metalu właściwie wszędzie. Odraza to najlepszy przykład tego, że rodzima scena idzie za ciosem i uporczywie nie obniża lotów. Duet złożony z członków Massemord wysmażył debiut, który jakością muzyki i tekstów ani trochę nie odstaje od najciekawszych płyt gatunku.

Wydany przez Arachnophobia Records album to siedem niezbyt ostrych, ale za to nastrojowych (wbrew pozorom to dobre określenie) utworów.

Muzycznie jest to mieszanka typowych dla gatunku motywów z akustycznymi wariacjami, wpadającymi w coś brzmiącego jak nowoczesna jazzowa improwizacja. Płyta ma refleksyjny nastrój, w którym sporo jest niepokoju i szaleństwa. Słychać francuską scenę BM, co budzi skojarzenia z Peste Noire, ale Odraza w swoim szaleństwie jest bardziej powściągliwa. Całość jest dobrze wyważona, żaden motyw nie męczy, nie czuć niedosytu hałasu, ani lżejszych motywów. Nie czuje się też przesytu, mimo, że kompozycje raczej nie należą do krótkich (najdłuższy trwa ponad 11 minut).


Ale najciekawsze w Odrazie są teksty. Black metal nie jest łatwy i miły, ale tutaj nie ma typowej demonicznej metafizyki i rytualizmu, jest twarde stąpanie po ziemi. Już tytuł zwiastuje tematykę – esperal to specyfik, który wszywa się alkoholikom pod skórę, żeby brutalnie wybić im z głowy chlanie. O tym też są utwory – o chlaniu i ludzkim zepsuciu. Wiele w tym pijackich przemyśleń, jakby wyjętych z filmów Smarzowskiego, podlanych obserwacjami stanu (części) społeczeństwa i klimatem blokowiska, czy sypiących się kamienic. Trochę introwertyzmu, trochę „publicystyki”, dużo syfu. Całość napisana zgrabnie i poetycko, ale nie grafomańsko, a to w metalu jest rzadkie, bo większość tekściarzy nie wie, że co za dużo patosu, to niezdrowo. Tutaj kurwy przeplatają się z metaforami i bardzo dobrze trzyma się to wszystko kupy, brzmiąc zupełnie naturalnie. Całości dopełnia czytelny i potężny wokal, w większości wyrzygany, miejscami mówiony. Stawrogin (gitara, bas i wokal) wypluwa z siebie teksty z takim przekonaniem, że słowa „najczarniejszy z czarnych” powodują, że naprawdę robi się ciemno.

Zdecydowanie jedna z lepszych metalowych pozycji w tym roku. Jedyne zastrzeżenia mam do produkcji, jest trochę za poprawna. Panowie mogliby też dalej odpłynąć w kompozycjach i tekstowe szaleństwo podeprzeć muzycznym, bo poziom jest wysoki, ale eksperymentów za mało. Niemniej jednak nie przyćmiewa to wrażenia, które robi ten album. Człowiek albo ma po nim ochotę odstawić kieliszek, albo sięgnąć po kolejny.

Michał Mikołajewski


tagi: metal (30)  odraza (1)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485) 
komentarze