Dwuosobowa kraina łagodności powraca z nowym mini wydawnictwem.
Od „Peorii” minęły już dwa lata. W międzyczasie Enchanted Hunters, czyli Małgorzata Penkalla i Magda Gajdzic zdążyły nagrać płytę z Michałem Bielą. Nie próżnowały też w ramach swojego projektu. 5 września na ekrany kin wchodzi film „Małe Stłuczki”, do którego dziewczyny napisały muzykę. Little Crushes EP” to zapowiedź płyty, będącej soundtrackiem z tego właśnie filmu.
Na materiał składają się cztery piosenki utrzymane w doskonale znanym dream popowym nastroju. Od razu poznacie charakterystyczne rozmarzone chórki, delikatne głosiki i spokojne melodie. To, że Gosia i Magda swobodnie poruszają się w takich rejonach, pokazały już bardzo dobrym debiutem. Pozostają w swoim świecie, z dźwiękami dzwonków, ukulele, szepczącą gitarą i leśnie brzmiącym fletem, ale nie zatrzymały się bynajmniej w miejscu.
Największa niespodzianka to fakt, że po raz pierwszy możemy usłyszeć Enchanted Hunters po polsku. I co? I co najmniej równie urodziwie to brzmi, jak w języku Szekspir. Więcej taki prób! Druga nowość to perkusja, na której gościnnie zagrał Tomek Pop. Znacznie ożywiła kompozycje - „Topielica” zyskała smooth jazzową miękkości, a zamykający „Hel” dzięki perkusji i wyrazistej gitarze z miejsca został chyba najbardziej dynamicznym kawałkiem w historii grupy. Złamało to jednak lołfajowy charakter tych utworów, nabrały one więcej popowej płynności. Czyżby to sygnał ewolucji muzyki Enchanted Hunters?
Polskojęzyczna, chilloutowa „Topielica” zapewne trafi w łapska Marcina Kydryńskiego i jego „Sjesty”. Trzeba przyznać, że jako umilacz niedzielnego południa sprawdza się znakomicie. Pomału więc może się szykować na sąsiedztwo z którymś utworem Stinga. Natomiast „White Heat” to kompozycja o wadze babiego lata i strukturze mgły, w swojej lekkości przypominający twórczość Babadag.
Śliczne są te oszczędne pioseneczki EH, czarujące eterycznością, atmosferą gdzieś z pogranicza snu i jawy. Snu błogiego, pełnego harmonii i ciepła, a przecież każdy takie lubi. Dlatego ta epka tak gładko wchodzi do głowy. I nie sposób odmówić jej piękna, nawet jeśli całkiem szybko z niej wyparowuje. Koniecznie trzeba sprawdzić jak gra z filmem, bo obraz może nadać jej zupełnie nowego wymiaru. No i… czekamy na płytę.
Album do pobrania za "co łaska":
Enchanted Hunters w sieci
Od „Peorii” minęły już dwa lata. W międzyczasie Enchanted Hunters, czyli Małgorzata Penkalla i Magda Gajdzic zdążyły nagrać płytę z Michałem Bielą. Nie próżnowały też w ramach swojego projektu. 5 września na ekrany kin wchodzi film „Małe Stłuczki”, do którego dziewczyny napisały muzykę. Little Crushes EP” to zapowiedź płyty, będącej soundtrackiem z tego właśnie filmu.
Na materiał składają się cztery piosenki utrzymane w doskonale znanym dream popowym nastroju. Od razu poznacie charakterystyczne rozmarzone chórki, delikatne głosiki i spokojne melodie. To, że Gosia i Magda swobodnie poruszają się w takich rejonach, pokazały już bardzo dobrym debiutem. Pozostają w swoim świecie, z dźwiękami dzwonków, ukulele, szepczącą gitarą i leśnie brzmiącym fletem, ale nie zatrzymały się bynajmniej w miejscu.
Największa niespodzianka to fakt, że po raz pierwszy możemy usłyszeć Enchanted Hunters po polsku. I co? I co najmniej równie urodziwie to brzmi, jak w języku Szekspir. Więcej taki prób! Druga nowość to perkusja, na której gościnnie zagrał Tomek Pop. Znacznie ożywiła kompozycje - „Topielica” zyskała smooth jazzową miękkości, a zamykający „Hel” dzięki perkusji i wyrazistej gitarze z miejsca został chyba najbardziej dynamicznym kawałkiem w historii grupy. Złamało to jednak lołfajowy charakter tych utworów, nabrały one więcej popowej płynności. Czyżby to sygnał ewolucji muzyki Enchanted Hunters?
Polskojęzyczna, chilloutowa „Topielica” zapewne trafi w łapska Marcina Kydryńskiego i jego „Sjesty”. Trzeba przyznać, że jako umilacz niedzielnego południa sprawdza się znakomicie. Pomału więc może się szykować na sąsiedztwo z którymś utworem Stinga. Natomiast „White Heat” to kompozycja o wadze babiego lata i strukturze mgły, w swojej lekkości przypominający twórczość Babadag.
Śliczne są te oszczędne pioseneczki EH, czarujące eterycznością, atmosferą gdzieś z pogranicza snu i jawy. Snu błogiego, pełnego harmonii i ciepła, a przecież każdy takie lubi. Dlatego ta epka tak gładko wchodzi do głowy. I nie sposób odmówić jej piękna, nawet jeśli całkiem szybko z niej wyparowuje. Koniecznie trzeba sprawdzić jak gra z filmem, bo obraz może nadać jej zupełnie nowego wymiaru. No i… czekamy na płytę.
Album do pobrania za "co łaska":
Enchanted Hunters w sieci
tagi: alternative_pop (68) alternatywa (298) enchanted_hunters (2) folk (192) polskie (886) recenzje (806)
komentarze