sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie
Moon Hoax Moon Hoax
Jak na razie to nasz jedyny materiał o Moon Hoax

Moon Hoax - "Moon Hoax"

0 04-09-2014 19:44

Debiutancki album, będący jednocześnie kandydatem do tytułu jazzowej płyty roku.

Materiał na ten krążek zarejestrowano przeszło rok temu. Światło dzienne ujrzał w styczniu, ale w moje ręce trafił dopiero teraz. Te kilka miesięcy od wydania nie znaczy jednak nic. Płyta jest po prostu pierwyj sort.

To wprawdzie debiut, ale przynoszący muzykę niesłychanie świeżą, pełną pomysłów; w kwestii brzmienia dopiętą na ostatni guzik. Ale nie może być inaczej, skoro zespół tworzą muzycy doświadczeni i otrzaskani w bojach. Grupa powstała z inicjatywy gitarzysty Michała Karbowskiego i kontrabasisty Ju Ghana. Tego pierwszego możecie kojarzyć choćby z Robotobiboka, z którego, między innymi, wywodzi się również wibrafonista Moon Hoax – Marcin Ciupidro. Skład sekstetu uzupełnia sekcja dęta Michał Bąk (saksofon) i Klaudiusz Kłosek (trąbka), oraz perkusista Przemysław Borowiecki.

Skoro padła już nazwa Robotobibok, pociągnijmy temat, bo podobieństwa łączące tę, nieistniejącą już niestety świetną off jazzową orkiestrę, z opisywanym debiutem narzucają się same. Nie tyle w kwestii samej muzyki, co raczej spojrzenia na nią. I tu i tu mamy do czynienia z podobną wrażliwością, postmodernistyczną zabawą konwencjami, otwartym podejściem do jazzowej tradycji. Te punkty styczne da się wyczuć już od początku płyty. Budowana miarowym rytmem konstrukcja „Pałacu”, znienacka rozlśniewa dźwiękami wibrafonu, by potem wznieść się jeszcze wyżej za sprawą trąbki i saxu. W ogóle gra sekcji dętej w przekroju całego albumu przywołuje liczne skojarzenia ze starą polską szkołą czasów Komedy i Trzaskowskiego. Znakomity jest kawałek tytułowy, mogący robić za zajawkę ścieżki dźwiękowej do jakiegoś odjechanego kina drogi. Jazzowy liryzm spotyka się tu z szorstkością post rocka. Równie ciekawie, ale bardziej zaskakująco jest w „Time Jugglers”, gdzie mamy do czynienia z surową, minimalistyczną elektroniką, a w finale atakuje saksofon i mocno, równo idąca sekcja rytmiczna. „Taniec Don Juana” przynosi śródziemnomorski powiew Południa z jego krętymi i wąskimi uliczkami oraz sennymi kafejkami. A w zamykającym album „Eksperymencie Filadelfia”, sekstet składa hołd czarnym korzeniom, fundując nam miejscami granie rodem z klubów Nowego Jorku. Autorem wszystkich kompozycji jest Michał Karbowski (szczególnie druga część płyty ukazuje kunszt gitarzysty), a krążek ukazał się nakładem oficyny Tkliwi Nihiliści Records. To tak pro forma.

Jak już na wstępie wspomniano, album wyszedł z początkiem bieżącego roku. O płycie jest jednak ciągle cicho, a to przecież muzyka świetna, na poziomie światowym. Jest w niej wizja, duch free, liryzm, pazur, szacunek dla tradycji, światło, melodia, psychodela, radość i całe mnóstwo innych rzeczy, których tu wymieniał nie będę, bo wolę po raz nie wiem już który, oddać się przyjemności słuchania. Podsumowując jednym zdaniem: jedna z najlepszych jazzowych pozycji ostatnich lat.



Moon Hoax w sieci

Senior Cartero


tagi: jazz (92)  moon_hoax (1)  polskie (886)  recenzje (806) 
komentarze