sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Andrzej Bonarek –„Be Free”

0 11-09-2014 20:37

„Tytuł zobowiązuje” - jak mówi sam autor.

Andrzej Bonarek to krakowski kompozytor i producent, twórca muzyki teatralnej i filmowej. Jego portfolio w tej dziedzinie jest pokaźne. Kilkanaście sztuk, kilka filmów, współpraca z krakowskimi ośrodkami teatralnymi, ogólnopolskie nagrody. Artysta ma w swoim dorobku parę płyt (m.in. Wilderness Concerto, o którym pisał u nas rad) jednak „Be free” jest pierwszą jaka trafiła w moje ręce. Z góry mówię: to bardzo dobry album. Bogactwo brzmień, ich różnorodność i wyobraźnia autora mogą wzbudzać uznanie.

Muzyka otwiera się przed nami spokojnie, trochę od niechcenia. Ale alikwotowy śpiew Mariusza Kolucha, opleciony delikatnie tkanymi dźwiękami jest tylko zaproszeniem do muzycznego świata krakowskiego twórcy. Kolejna kompozycja, „The rain in my head” to już w pełni zespołowe granie, bardzo emocjonalne, nawiązujące miejscami do najlepszych zdobyczy etno jazzu. Niesamowite są tu wokalizy Moniki Wierzbickiej, które możemy usłyszeć również w dynamicznej, pełnej filmowego napięcia „Ucieczce”. W ogóle ilustracyjność jest najmocniejszą stroną tego albumu. Ale w tym przypadku nie może to dziwić. Posłuchajcie tylko, najlepszego moim zdaniem na płycie, utworu tytułowego. Trąbka Jacka Ziobry niesiona mięsistym, mechanicznym beatem wprowadza nas w klimat...właśnie, każdy może sobie dopisać w tym miejscu co zechce. Towarzyszące jej głosy, podobnie jak w większości utworów na płycie, pełnią rolę instrumentów. Nie ma tu werbalnej narracji, co daje jeszcze większe pole do popisu dla wyobraźni. Tak samo jest w świetnym „Mario fajterze”.

Na „Be free” znajdziemy też żartobliwą „Miłość listonosza”, czy „Just imagine” mogący kojarzyć się z twórczością Davida Bowiego. Z kolei końcówka albumu to jakby jedna kompozycja, złożona z czterech połączonych ze sobą części. W tej bujnej „Winorośli” znajdziemy zarówno leniwy spokój przedświtu jak i biesiadną radość wieczoru. Słychać tu też mocne inspiracje muzyką Bliskiego Wschodu. To kwintesencja całej płyty. W zasadzie, w przekroju całego albumu, nie przekonał mnie tylko „Dobry rok”, dryfujący niebezpiecznie w rejony „krainy łagodności”. Pozostałe kompozycje trzymają naprawdę wysoki, równy poziom.

Materiał na płytę powstawał przez kilkanaście lat, jakby trochę na marginesie głównych zainteresowań pana Andrzeja. Na koniec oddajmy mu głos. „Be Free jest wypadkową wielu spotkań i współpracy nie tylko na polu muzycznym z wieloma twórcami. Nie istotny jest dla mnie gatunek, rodzaj muzyki nawet forma. Jak na mnie działa i mi się podoba mając dla mnie to coś, to mogę się pod tym podpisać. Nigdzie nie śpiesząc się uprawiam swój ogródek w spokoju”. I o to właśnie chodzi. Bez pośpiechu, świadomie, poza wszelkimi ograniczeniami. „Be free” to płyta, na której czuć wolnego ducha i wspólnotę muzyków. W mój gust ten album trafił idealnie. Zresztą sprawdźcie sami.



Senior Cartero


tagi: alternatywa (298)  folk (192)  jazz (92)  polskie (886)  recenzje (806) 
komentarze