Awangarda wyrastająca wprost z ludowych korzeni.
Od długiego czasu w nurcie folkowym można zaobserwować dwie drogi. Pierwsza zasadza się na podejściu konserwatorskim; jak najwierniejszym odtworzeniu archiwalnych zapisów. Inni podążają zupełnie odmienną ścieżką, traktując folklor jedynie jako punkt wyjścia i szukając jego związków ze współczesną kulturą. Właśnie do tej grupy można zaliczyć warszawskie trio Sutari.
Basia Songin, Kasia Kapela i Zosia Barańska debiutowały na Festiwalu Nowa Tradycja w roku 2012, zdobywając nie tylko dwie nagrody ale i uznanie i sympatię znacznej części środowiska folkowego. Do tego doszły późniejsze triumfy na Mikołajkach Folkowych i w Bitwie Zespołów. Nie dziwi więc, że z niecierpliwością czekano na premierowy album zespołu. Płyta ukazała się przed paroma tygodniami i jest to, na dzień dzisiejszy, najciekawszy folkowy debiut tego roku.
Dziewczyny z Sutari tworzą swój muzyczny świat za pomocą bardzo prostych środków. Początek „Wiana” to oszczędne, ascetyczne wręcz granie. Starczy powiedzieć, że akompaniament w „Koniku (morskim)”, stanowią dwa stale powtarzane dźwięki basów oraz...klucze i butelki. Zresztą przedmioty codziennego użytku pełnią tu rolę pełnoprawnych instrumentów. W podkładzie do „Kuchennego” słyszymy zapętlone odgłosy miksera do ciasta, krojonej marchewki i tartego selera. Trio wykorzystuje też rejestracje dźwięków otoczenia (szumu miejskiego, deszczu, lasu) i bez uszczerbku dla sztuki wplata je w swoje nagrania.
Ale tym co stanowi o sile tej płyty, są głosy dziewczyn. Subtelne, zmysłowe; czasem swoją mocą porywające do tańca, kiedy indziej wyciszone. Zawsze jednak pełne emocji oraz pięknie, harmonijnie ze sobą zestrojone. Zresztą sama nazwa grupy wzięła się od słowa sutarti, oznaczającego zgodność, a nawiązującego do sutartines - litewskiej sztuki kobiecego śpiewu polifonicznego. Echa tej tradycji słychać w większości kompozycji, ale najbardziej chyba w pierwszej części utworu „Piję winko” przeradzającego się w żywiołowy, łowicki oberek weselny. Podobnych ukłonów w stronę naszych wiejskich korzeni jest na płycie więcej („Mazurek”, „Jeleń”, „Tranś”). Ogniste, energetyczne, pełne źródłowego transu granie, doskonale współbrzmi z kameralnymi fragmentami albumu. To muzyka żywa, barwna, jak najbardziej współczesna, choć nie ma tu ani jednego elektrycznego instrumentu (nie licząc oczywiście miksera).
Pieśni, będące inspiracją dla warszawskiego tria pochodzą z różnych regionów Polski. Dominują Kujawy, ale znajdziemy tu też tradycyjne tematy z Lubelszczyzny czy Radomskiego. Jeśli zaś chodzi o warstwę tekstową, podejście Sutari skłania się w tym względzie do zachowania wierności oryginałom. A klamrą spinającą całość jest Noc Kupały, stare, słowiańskie święto miłości, która stanowi tu motyw przewodni niemal wszystkich tekstów.
Długo wyczekiwany debiut nie zawiódł. „Wiano” to pozycja wyjątkowa, potwierdzająca nie tylko olbrzymi potencjał jaki tkwi w zespole, ale będąca też świadectwem na to, że przy odpowiednim podejściu, ludowe źródła dzieli od współczesnej awangardy tylko jeden krok.
Sutari w sieci
Od długiego czasu w nurcie folkowym można zaobserwować dwie drogi. Pierwsza zasadza się na podejściu konserwatorskim; jak najwierniejszym odtworzeniu archiwalnych zapisów. Inni podążają zupełnie odmienną ścieżką, traktując folklor jedynie jako punkt wyjścia i szukając jego związków ze współczesną kulturą. Właśnie do tej grupy można zaliczyć warszawskie trio Sutari.
Basia Songin, Kasia Kapela i Zosia Barańska debiutowały na Festiwalu Nowa Tradycja w roku 2012, zdobywając nie tylko dwie nagrody ale i uznanie i sympatię znacznej części środowiska folkowego. Do tego doszły późniejsze triumfy na Mikołajkach Folkowych i w Bitwie Zespołów. Nie dziwi więc, że z niecierpliwością czekano na premierowy album zespołu. Płyta ukazała się przed paroma tygodniami i jest to, na dzień dzisiejszy, najciekawszy folkowy debiut tego roku.
Dziewczyny z Sutari tworzą swój muzyczny świat za pomocą bardzo prostych środków. Początek „Wiana” to oszczędne, ascetyczne wręcz granie. Starczy powiedzieć, że akompaniament w „Koniku (morskim)”, stanowią dwa stale powtarzane dźwięki basów oraz...klucze i butelki. Zresztą przedmioty codziennego użytku pełnią tu rolę pełnoprawnych instrumentów. W podkładzie do „Kuchennego” słyszymy zapętlone odgłosy miksera do ciasta, krojonej marchewki i tartego selera. Trio wykorzystuje też rejestracje dźwięków otoczenia (szumu miejskiego, deszczu, lasu) i bez uszczerbku dla sztuki wplata je w swoje nagrania.
Ale tym co stanowi o sile tej płyty, są głosy dziewczyn. Subtelne, zmysłowe; czasem swoją mocą porywające do tańca, kiedy indziej wyciszone. Zawsze jednak pełne emocji oraz pięknie, harmonijnie ze sobą zestrojone. Zresztą sama nazwa grupy wzięła się od słowa sutarti, oznaczającego zgodność, a nawiązującego do sutartines - litewskiej sztuki kobiecego śpiewu polifonicznego. Echa tej tradycji słychać w większości kompozycji, ale najbardziej chyba w pierwszej części utworu „Piję winko” przeradzającego się w żywiołowy, łowicki oberek weselny. Podobnych ukłonów w stronę naszych wiejskich korzeni jest na płycie więcej („Mazurek”, „Jeleń”, „Tranś”). Ogniste, energetyczne, pełne źródłowego transu granie, doskonale współbrzmi z kameralnymi fragmentami albumu. To muzyka żywa, barwna, jak najbardziej współczesna, choć nie ma tu ani jednego elektrycznego instrumentu (nie licząc oczywiście miksera).



Pieśni, będące inspiracją dla warszawskiego tria pochodzą z różnych regionów Polski. Dominują Kujawy, ale znajdziemy tu też tradycyjne tematy z Lubelszczyzny czy Radomskiego. Jeśli zaś chodzi o warstwę tekstową, podejście Sutari skłania się w tym względzie do zachowania wierności oryginałom. A klamrą spinającą całość jest Noc Kupały, stare, słowiańskie święto miłości, która stanowi tu motyw przewodni niemal wszystkich tekstów.
Długo wyczekiwany debiut nie zawiódł. „Wiano” to pozycja wyjątkowa, potwierdzająca nie tylko olbrzymi potencjał jaki tkwi w zespole, ale będąca też świadectwem na to, że przy odpowiednim podejściu, ludowe źródła dzieli od współczesnej awangardy tylko jeden krok.
Sutari w sieci
komentarze