sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Paweł Szamburski - „Ceratitis Capitata”

0 21-10-2014 14:43

Niezwykła podróż inspirowana muzyką sakralną rejonu Morza Śródziemnego.


Paweł Szamburski to jedna z czołowych postaci rodzimej sceny improwizowanej. Współtwórca takich przedsięwzięć jak Sza/Za, Ircha czy Cukunft. Założyciel jednej z naszych najciekawszych, niezależnych oficyn fonograficznych Lado ABC. Lista jego współpracowników imponuje, a znajdziemy na niej zarówno gigantów jazzu, jak i czołowych polskich DJ-ów. Całkiem niedawno ukazał się solowy (w dosłownym tego słowa znaczeniu) debiut klarnecisty, nagrany w kościele w Błoniach pod Tarnowem, a zatytułowany tajemniczo „Ceratitis Capitata”.

Artysta zabiera nas w duchową podróż w rejon Morza Śródziemnego, kolebki wielkich religii monoteistycznych. Każdy z pięciu zamieszczonych tu utworów odpowiada jednej z nich. Kolejność kompozycji jest, wydaje mi się, nieprzypadkowa. Taki a nie inny układ, stanowi harmonijnie skonstruowaną całość, której celem jest ukazanie duchowej jedności łączącej każdą z obecnych tu tradycji religijnych. Utwór centralny nawiązuje do bahaizmu, wywodzącego się z Persji synkretyzmu religijnego, zbudowanego na bazie wielkich systemów wierzeń, zaś klamrą spinającą całość jest chrześcijaństwo.

„Ceratitis Capitata” to wypowiedź bardzo osobista, wręcz intymna. Autor improwizując na bazie motywów sakralnych, w kontemplacyjnej aurze buduje swoje poetyckie kompozycje. Każdy z utworów przynosi wątki charakterystyczne dla liturgii poszczególnych wyznań. W otwierającym album „Catholic”, melodyka czerpie z pieśni modlitewnych towarzyszących obrzędom katolickich mszy. Poświęcony mistycznemu odłamowi islamu „Sufi”, przywołuje specyficzną ornamentykę tradycyjnej muzyki arabskiej. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie kompozycja zamykająca płytę. „Orthodox” to utwór w pełni oddający ducha tradycyjnej muzyki prawosławnej; pozbawionej zawiłych harmonii, wyrafinowanej w swojej prostocie.

Wszystkie utwory, od początku do końca, utrzymane są w jednolitym klimacie, podkreślając po raz kolejny wspólny fundament wszystkich religii. Kompozycje rozwijają się nieśpiesznie; dominuje spokojny, pełen zadumy ton. Urzeka brzmienie klarnetu, szlachetne, dostojne, pełne ciepła i jasności. To muzyka trwająca jakby poza czasem. Być może wpływ na taki jej charakter ma samo postrzeganie czasu przez ludy zamieszkujące okolice basenu Morza Śródziemnego? Pewne jest natomiast, że „Ceratitis Capitata” jest pozycją wymagającą od słuchacza całkowitego skupienia; trudną, ale jednocześnie pełną subtelnego piękna. Płyta ta mogłaby być ozdobą katalogu monachijskiej ECM. Wydało ją jednak oczywiście Lado ABC, w bardzo skromnej, estetycznej oprawie i limitowanej edycji 500 egzemplarzy.

A sam enigmatyczny tytuł? Jest łacińską nazwą śródziemnomorskiej muszki owocowej, pustoszącej uprawy wielu gatunków roślin. Szablonowy wizerunek owada zdobi front płyty. Co jeszcze, poza wątkiem geograficznym (i graficznym), ma to wspólnego z koncepcją albumu i muzyką na nim zawartą? Bóg jeden raczy wiedzieć...



Paweł Szamburski w sieci

Senior Cartero


tagi: paweł_szamburski (2) 
komentarze