Program dobrowolnych odejść i przyjść.
Lubię ich opis na bandcampie. „Zespół grający muzykę będącą fuzją funku, rocka, jazzu oraz elementów folkowych. Mocne bity, nieokrzesane melodie i duża dawka absurdu i radości.” Ponadto, bogate instrumentarium w postaci „tupanka prawą nogą, pustej butli po wodzie mineralnej niegazowanej (bo po gazowanej przecież brzmi inaczej) i szmerów bajerów”. Czy można nie sprawdzić, jak coś takiego brzmi?
Panowie podchodzą do funku raczej na rockowo, ale cały czas gdzieś podskórnie ciągnie ich do jazz-fusion w związku z czym momentami w „Strefie zgniotu” następuje mały bałagan. Gitara z perkusją są niekiedy mocno zagubione, nie wiedząc jaki kierunek ostatecznie obrać, a i flow w tekstach nie zawsze brzmi jeszcze tak jak powinno. Ogromny potencjał grupy kryje w sobie jednak „Wielbłąd” z bezbłędną linią basu, przywodzący na myśl nagrania Muariolanzy, tekstowo natomiast jak zaczerpnięty z Łąki Łanu. Przy okazji całej płyty nie potrafię również nie zapętlać niespiesznego „Już jestem” z ciekawie osadzoną partią trąbki podchwyconą w kolejnych minutach przez klawisze i nieskomplikowanymi, acz bardzo trafionymi uderzeniami w talerze.
Dobrych momentów u PDO jest więcej, bo i tło z pierwszego numeru do dziś nie daje mi spokoju, i przewrotne gitary w „Gazie” po raz kolejny nie pomagają w określeniu stylistycznego kierunku, w którym zmierza zespół. Pokręcone granie w krzykliwym „Zabierz Mnie” miesza jeszcze bardziej, wyjaśnia za to podgatunek „shorstky funk” wymyślony przez zespół. Pół żartem, pół serio, trochę do przodu, trochę na przekór, trochę dla jaj – tak po prostu gra ta grupa. No bo czy w muzyce w sumie cokolwiek „trzeba”?
Są tu bardziej i mnie udane utwory. Niektóre chwytają od razu, tak jak „PDO” i wychillowane „Już jestem”, inne - mimo wykorzystania wielu ciekawych pomysłów - nie brzmią tak dobrze, coś nie siada i na wierzch wychodzą niedoskonałości, czy to techniczne, czy aranżacyjne. Mimo to „Strefa zgniotu” zapada w pamięć i sprawia, że wokół głośników robi się jakoś tak jakby cieplej. Przede wszystkim miało być zajawkowo i bez ściem. No to jest.
PDO w sieci
Lubię ich opis na bandcampie. „Zespół grający muzykę będącą fuzją funku, rocka, jazzu oraz elementów folkowych. Mocne bity, nieokrzesane melodie i duża dawka absurdu i radości.” Ponadto, bogate instrumentarium w postaci „tupanka prawą nogą, pustej butli po wodzie mineralnej niegazowanej (bo po gazowanej przecież brzmi inaczej) i szmerów bajerów”. Czy można nie sprawdzić, jak coś takiego brzmi?
Panowie podchodzą do funku raczej na rockowo, ale cały czas gdzieś podskórnie ciągnie ich do jazz-fusion w związku z czym momentami w „Strefie zgniotu” następuje mały bałagan. Gitara z perkusją są niekiedy mocno zagubione, nie wiedząc jaki kierunek ostatecznie obrać, a i flow w tekstach nie zawsze brzmi jeszcze tak jak powinno. Ogromny potencjał grupy kryje w sobie jednak „Wielbłąd” z bezbłędną linią basu, przywodzący na myśl nagrania Muariolanzy, tekstowo natomiast jak zaczerpnięty z Łąki Łanu. Przy okazji całej płyty nie potrafię również nie zapętlać niespiesznego „Już jestem” z ciekawie osadzoną partią trąbki podchwyconą w kolejnych minutach przez klawisze i nieskomplikowanymi, acz bardzo trafionymi uderzeniami w talerze.
Dobrych momentów u PDO jest więcej, bo i tło z pierwszego numeru do dziś nie daje mi spokoju, i przewrotne gitary w „Gazie” po raz kolejny nie pomagają w określeniu stylistycznego kierunku, w którym zmierza zespół. Pokręcone granie w krzykliwym „Zabierz Mnie” miesza jeszcze bardziej, wyjaśnia za to podgatunek „shorstky funk” wymyślony przez zespół. Pół żartem, pół serio, trochę do przodu, trochę na przekór, trochę dla jaj – tak po prostu gra ta grupa. No bo czy w muzyce w sumie cokolwiek „trzeba”?
Są tu bardziej i mnie udane utwory. Niektóre chwytają od razu, tak jak „PDO” i wychillowane „Już jestem”, inne - mimo wykorzystania wielu ciekawych pomysłów - nie brzmią tak dobrze, coś nie siada i na wierzch wychodzą niedoskonałości, czy to techniczne, czy aranżacyjne. Mimo to „Strefa zgniotu” zapada w pamięć i sprawia, że wokół głośników robi się jakoś tak jakby cieplej. Przede wszystkim miało być zajawkowo i bez ściem. No to jest.
PDO w sieci
komentarze