Hc, wódka, miłość i religia.
Recenzując ich poprzednie wydawnictwo stwierdziłem, że gdy ich styl nieco bardziej się wyklaruje, to będzie można się zachwycać. I można.
Mniej tutaj francuskich kapel, a wiele więcej charakterystycznego dla ekipy brzmienia, pokazanego na poprzedniej EP - choćby w numerach takich, jak „Będziesz ze mną chodzić”, czy „Ona ma chłopaka”. Tutaj jednak doszedł jeszcze damski wokal (wpasowany zresztą idealnie, w takich numerach jak „Pory Roku” czy „Ile razy pierś” tworzy z wokalem męskim coś na kształt dialogu, co wypada całkowicie bez zarzutu), który w kreowaniu tego brzmienia bardzo pomógł.
Od ekipy z Piły na nowym wydawnictwie dostajemy 5 numerów – numerów zrobionych tak, że nie pozostawiają po sobie ani grama niedosytu. Wiele kapel często w całej swojej dyskografii nie umie skumulować takiej dawki energii i emocji. Każdy z tych utworów to prawdziwy cios – tym razem nie w mordę, a prosto we wrażliwość. Zawsze miałem wrażenie, że w screamo wszelakim (zwłaszcza pośród klasyki gatunku) kiepska jakość nagrania zabija uczuciowość tej muzyki. Wygląda na to, że mojapołowa poszła tym samym tropem – bo 2015 jest zrealizowane jeszcze lepiej, niż 2014.
mojapołowa na scenie niezależnej zasłynęła przede wszystkim bardzo nietypowymi, nietuzinkowymi tekstami – wielu też z powodu rzekomej grafomanii wieszało na nich psy. Był to też jeden z głównych aspektów mojego dystansu w podejściu do 2015. Wszelkie obawy były jednak całkowicie zbędne. Płyta ta pod względem lirycznym na pozór wygląda monotonnie – wódka, miłość i religia. Otwierasz jednak książeczkę z tekstami i dostajesz prosto w serducho. Nie trzeba rozwodzić się nad przywarami Polaków, o czym śpiewały już miliony kapel, łącznie z gwiazdami juwenaliów na czele. Bo stwierdzenie, że mojapołowa śpiewa tylko o tym, byłoby stwierdzeniem bardzo krzywdzącym. Tutaj pod przykrywką tych ogólników spisanych w typowym dla nich, poetyckim stylu dostajemy prawdę o każdym z nas. Bo kto nie zidentyfikuje się choćby z jednym z tych utworów, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Dla miłośników wersji fizycznej – to chyba najlepiej wydana płyta, jaką ostatnio trzymałem w ręku. Trzyczęściowy digipack z totalnie zajebistym artem autorstwa Michała „Arkusza” Arkusińskiego i rozkładaną książeczką, którą na dobrą sprawę można strzelić sobie na ścianę jako plakat. Za całe dziesięć złotych.
Jeśli chcesz sprawdzić polską płytę, która nie zawiera żadnych wad zarówno od strony muzycznej jak i wydawniczej – sięgaj po 2015. Teraz.
mojapołowa w sieci
Recenzując ich poprzednie wydawnictwo stwierdziłem, że gdy ich styl nieco bardziej się wyklaruje, to będzie można się zachwycać. I można.
Mniej tutaj francuskich kapel, a wiele więcej charakterystycznego dla ekipy brzmienia, pokazanego na poprzedniej EP - choćby w numerach takich, jak „Będziesz ze mną chodzić”, czy „Ona ma chłopaka”. Tutaj jednak doszedł jeszcze damski wokal (wpasowany zresztą idealnie, w takich numerach jak „Pory Roku” czy „Ile razy pierś” tworzy z wokalem męskim coś na kształt dialogu, co wypada całkowicie bez zarzutu), który w kreowaniu tego brzmienia bardzo pomógł.
Od ekipy z Piły na nowym wydawnictwie dostajemy 5 numerów – numerów zrobionych tak, że nie pozostawiają po sobie ani grama niedosytu. Wiele kapel często w całej swojej dyskografii nie umie skumulować takiej dawki energii i emocji. Każdy z tych utworów to prawdziwy cios – tym razem nie w mordę, a prosto we wrażliwość. Zawsze miałem wrażenie, że w screamo wszelakim (zwłaszcza pośród klasyki gatunku) kiepska jakość nagrania zabija uczuciowość tej muzyki. Wygląda na to, że mojapołowa poszła tym samym tropem – bo 2015 jest zrealizowane jeszcze lepiej, niż 2014.
mojapołowa na scenie niezależnej zasłynęła przede wszystkim bardzo nietypowymi, nietuzinkowymi tekstami – wielu też z powodu rzekomej grafomanii wieszało na nich psy. Był to też jeden z głównych aspektów mojego dystansu w podejściu do 2015. Wszelkie obawy były jednak całkowicie zbędne. Płyta ta pod względem lirycznym na pozór wygląda monotonnie – wódka, miłość i religia. Otwierasz jednak książeczkę z tekstami i dostajesz prosto w serducho. Nie trzeba rozwodzić się nad przywarami Polaków, o czym śpiewały już miliony kapel, łącznie z gwiazdami juwenaliów na czele. Bo stwierdzenie, że mojapołowa śpiewa tylko o tym, byłoby stwierdzeniem bardzo krzywdzącym. Tutaj pod przykrywką tych ogólników spisanych w typowym dla nich, poetyckim stylu dostajemy prawdę o każdym z nas. Bo kto nie zidentyfikuje się choćby z jednym z tych utworów, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Dla miłośników wersji fizycznej – to chyba najlepiej wydana płyta, jaką ostatnio trzymałem w ręku. Trzyczęściowy digipack z totalnie zajebistym artem autorstwa Michała „Arkusza” Arkusińskiego i rozkładaną książeczką, którą na dobrą sprawę można strzelić sobie na ścianę jako plakat. Za całe dziesięć złotych.
Jeśli chcesz sprawdzić polską płytę, która nie zawiera żadnych wad zarówno od strony muzycznej jak i wydawniczej – sięgaj po 2015. Teraz.
mojapołowa w sieci
komentarze