sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Lazy Class - "Hell Of San Domingo"

0 03-09-2015 12:21

Oi! przeżywa swoją kolejną już młodość. Również w Polsce.

Street punkowa scena zaczęła na nowo istnieć w świadomości szerszego grona słuchaczy. Ze względu na rosnącą modę na skinheadowskie granie, już jakieś 3 lata temu pierwsze EPki zaczęli nagrywać Lion's Law z Francji, po czym wydanym długograjem skutecznie rozbujali europejską scenę. Brytyjczycy, dokładając nieco bardziej hardcore'owe brzmienie, oraz Kanadyjczycy z Bishops Green ostatecznie przyklepali powrót takiej muzyki na większe koncerty czy festiwale. Owoce tego powrotu mamy również i na polskiej scenie.

Pojawiły się bowiem kapele takie jak Lazy Class czy Glory Days, które skutecznie odbiły od, niegdyś typowego w Polsce niestety, "oiopolo". Dzisiaj rzecz o nowym wydawnictwie tych pierwszych - Lazy Class. Nie byle kogo zresztą, bo w składzie członkowie choćby Wounded Knee, Warsaw Dolls czy The Lunatics.

Wywołali nieco szumu na polskiej scenie - świetny, na każdym koncercie chóralnie odśpiewywany polski numer "Kiedyś", covery Ramzes & The Hooligans... Teraz atakują swoją "Hell of San Domingo" - zewsząd pojawiają się głosy, że jest nieco inaczej. Mimo to - tak samo dobrze.

"Hell of San Domingo" zawiera 9 utworów - 6 nowości i trzy, dobrze znane już choćby z występów na żywo, bonusy („Stracone Pokolenie” z Iglakiem, „Divided & Conquered” z Mrokiem i „(We Are) Lazy Class” w nieco innej wersji). Ten ostatni numer zresztą znalazł się też na "regularnej" płycie, nagrany na nowo - i obok właśnie utworu tytułowego, to ten jest najbardziej flagowy.

Poza tym mamy jeszcze 4 utwory w typowo Oi!-owym, acz jednak nieco wolniejszym niż na poprzednich wydawnictwach, stylu. Pobrzmiewają tutaj klimaty wspomnianych choćby Lion's Law - zwłaszcza w „Voice Of Oi!” (klawisze wpasowały się świetnie, nie jest odpustowo!) i tytułowym „Hell of San Domingo”, w którym wokalista/gitarzysta oddał mikrofon basiście, i wyszedł z tego hit tej płyty. Niczego oczywiście wokaliście nie odejmując.

Zetknąłem się także ze zdaniem nieco narzekającym - głównie na akcent wokalisty. Nie ma tutaj jednak nic tragicznego - trzeba pamiętać, że nawet wykształcony w kierunku językowym polski skinhead nigdy nie zaśpiewa jak brytyjski. Ja jedynie patrząc na to, jakie są reakcje na koncertach na „Kiedyś” czy „Stracone Pokolenie” mogę nakłaniać do częstszego używania polskiego języka.

Mam nadzieję, że polski street punk nadal będzie szedł w tą stronę, nie wiejską, punkopolową. Tą, w której wszystko zrobione jest porządnie - poczynając od kompozycji, aż do etapu produkcji. Utwory z najnowszej 10" Lazy Class zostają w głowie na długo, nawet już po pierwszym przesłuchaniu. "Hell of San Domingo" to naprawdę niezłe wydawnictwo.

Igor Prusakowski


tagi: _lazy_class (1)  polskie (886)  punk (172)  recenzje (806) 
komentarze