sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Maciek Szymczuk - „Music For Cassandra”

0 10-09-2015 10:36

Mitologiczne historie opowiedziane za pomocą elektronicznych dźwięków.

Swoją najnowszą, trzecią już z rzędu wydaną w barwach Zoharum Records płytę, Maciek Szymczuk zadedykował Kasandrze. I choć leitmotivem są tu losy mitologicznej wieszczki, przedstawione na tle wojny trojańskiej, anglojęzyczne tytuły poszczególnych kompozycji odsyłają nas do wątków uniwersalnych, obecnych w różnorodnych wierzeniach, mitach i religiach. Życie, śmierć, miłość, wojna, zemsta. Tematy znane od zarania dziejów. Muzyka dla Kasandry również nie jest zbyt odkrywcza, ale właściwie co to ma za znaczenie? Wysłuchałem tej płyty z przyjemnością parę razy i na tym się nie skończy, bo Maciek swoimi dźwiękowymi opowieściami potrafi wciągnąć i pobudzić wyobraźnię. To muzyka czysta, i nie mam tu na myśli jedynie świetnego, dynamicznego brzmienia. Czuć tu po prostu prawdziwe emocje, ale i coś pierwotnego, surowego, jakiś archetypiczny pierwiastek, przywołany wcześniej. 


„Music For Cassandra” ma swoją dramaturgię. Po spokojnym, ale i dosyć mrocznym wstępie, następuje masywny „The Seer”, a później „Helen's Golden Veil” wprowadza nas znów w  kontemplacyjny nastrój. Niepokojący „In The Belly Of The Weapon” jest jedynie zapowiedzią zaczynającego się niesamowicie mocno „Spoil Of War”. Kontrastująca z całością materiału ściana syntetycznego dźwięku jednak opada, atmosfera łagodnieje i tak już jest do samego końca płyty. I właśnie te fragmenty albumu uważam za najciekawsze. Spowity tajemną aurą „Infinite Sadness Of Being Right”, „Let My Life Be Done” z marszowym rytmem, melancholijny, dołujący „Last Lament In Death”. A całość zamyka, rozmywający się gdzieś w kosmicznych przestrzeniach i opatrzony niejednoznacznym tytułem „I Am Free”.


„Music For Cassandra” to pozycja głównie dla tych, którzy w muzyce cenią sobie najbardziej brzmienie i przestrzeń. Dźwięki te mogłyby być znakomitą ilustracją dla scen filmowych, czy przedstawień teatralnych, ale i bez tego sprawdzają się bardzo dobrze. Czasami muzyka jest tak absorbująca, że przypisanie jej roli tła mogłoby nawet zaszkodzić. Leniwy, oszczędny bit, głębokie, basowe tąpnięcia, delikatne harmonie, i oczywiście rozległe, ambientowe pasaże: Maciek Szymczuk łączy to wszystko umiejętnie i z wyczuciem. A kojący, medytacyjny charakter jego muzyki pozwala choć na trzy kwadranse zapomnieć o pędzącym na złamanie karku świecie.


Senior Cartero


tagi: alternatywa (298)  elektronika (161)  maciek_szymczuk (2)  recenzje (806) 
komentarze