sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie
Łukasz Ciszak Łukasz Ciszak
Jak na razie to nasz jedyny materiał o Łukasz Ciszak
W siecifacebook

To nie żadne podsumowanie, ale parę słów o kilku fajnych płytach z 2015 to już bardziej

0 23-12-2015 11:15

Spełniamy obietnicę o zdupiałym tytule i nie bawiąc się w żadne miejsca, krótko piszemy o tym, co wyłowiliśmy najlepszego w 2015.

Po przejrzeniu dorobku mijającego roku wyszło nam osiem płyt zasługujących na wyróżnienie czy szczególne polecenie oraz sześć odkryć – to co najlepsze z puli albumów wykopanym przez nas z sieci. Obowiązuje jedynie kolejność alfabetyczna.

Echoes of Yul - „The Healing”
EoY z zespołu przekształcił się w projekt solowy Michała Śliwy. Samotny Śliwa nie porzucił mrocznych rewirów. Jednak zamglone obrazy chętniej teraz maluje ambientową elektroniką i post-rockiem niż metalem i doomem. A „The Healing” jest jak labirynt - gwarantuje dreszcz emocji, dezorientację i niepewność happy endu.


Jesień – „O”
Noise rock z poetyckim zacięciem. Toruńskie trio trafia w punkt z proporcją hałasów i rzewnych momentów, balansując między tymi elementami z gracją i porzucając proste schematy. Gorzkie i klaustrofobiczne teksty dobrze robią tej muzyce.


Lomi Lomi – „Heroizm Woli”
Taneczna muzyka eksperymentalna i nowoczesna muzyka dawna. Lomi Lomi klei niesklejalne: psychodelię, melodyjną lekkość i odrobinę nerdowości (te cymbały!). A wszystko to z luzem, absurdem i totalnie przekonującą blazą. Brak utworu „halo halo halo halo” we wszelkich podsumowaniach najlepiej świadczy o ich schujałości.

Melisa – „Dla Melizy”
Noise rock, screamo, emoviolence czy po prostu melisawpierdol. Stołeczna ekipa bez krzty pretensjonalności stawia na kombinowanie. Nie traci przy tym atutu w postaci szczerej, naturalnej energii, która bucha również z tekstów.


Nagrobki – „Stan Prac”
Nagrobki szybko przeszły drogę od trupiego żartu, przez koncerty bliższe performance’om, do bardzo dobrej płyty, która zaskoczy każdego, kto widział ich na żywo. Te nowofalowe i post punkowe piosenki to też ważny głos upominający się o równouprawnienie śmierci w umysłach współczesnego człowieka.


Slalom – „Wunderkamera”
Ekipa Tyciński/Weber/Zemler gatunki mija niczym tyczki. Przyzwyczaili już, że wybierają najbardziej kręty tor. Na drugiej płycie przyspieszyli i na bazie perkusyjnego groove’u tworzą kwasowe rzeczy o magnetycznej sile przyciągania. Ekwilibrystyka, ale pod kontrolą.


The Feral Trees – „The Feral Trees”
Mroczne granie na amerykańską modłę prosto z Puław. Brzmi jakby się nie mogło udać. A jednak. Anielski głos Moriah, dark folkowe numery i oto zdecydowanie czołówka tegorocznych albumów nad Wisłą. Szersza popularność całkowicie zasłużona.


Złota Jesień - "Girl Nothing"
Lołfajowa petarda wybuchająca punkowymi i szugejzowymi iskrami w szarzyźnie powtarzalnego grania. Optymalne wyważenie improwizacji, szaleństwa, melodii i ciężaru. W dodatku brzmieniowy majstersztyk. Tej płycie nie grozi zakurzenie w archiwach.


/Odkrycia/


Artykuły Rolne – „Artykuły Rolne” i „Artykuły Rolne 2”
Oni naprawdę muszą grać fajnie, żeby przebić się z tą nazwą. Dwie bardzo dobre epki każą AR (nie, nie Rojka) ustawiać w pierwszym szeregu polskiego noise rocka. Przynajmniej w tym roku.




Lutownica - "Tribute To 4 and 10"
Jedna z najbardziej emocjonalnych polskich płyt tego roku. Im dłużej jej słuchasz, tym bardziej dochodzisz do zdania, że to jednak złość dominuje nad smutkiem.


Łukasz Ciszak – „The Locked Room”
W zamkniętym pokoju odzyskasz wiarę w sens 10-minutowych numerów.


Nazwy Komponowane – „Rdzeń”
Mathrockowe i post-rockowe granie, w którym jednym z głównych atutów są basowe motywy. A zespół tworzą gitarzysta i perkusista.


Siła – „Siła”
Może idea grania bez gitary nie jest nowa, ale rzadko kiedy udaje się z dwóch basów zrobić coś naprawdę sensownego. U Siły uzupełniają się idealnie.


Undertheskin – „Undertheskin”
Przebojowość i chłód. Same hity na smutne imprezy.


rad


tagi: polskie (886)  przybliżamy (144) 
komentarze