Kontrolowane szaleństwo.
Pierwsze słowo na tej płycie należy do basu. Do żywego, masywnego basu, kojarzącego się w pierwszym rzędzie ze starym, dobrym Primusem. Ale te automatyczne skojarzenia nie są w zasadzie ważne, gdyż już chwilę później dzieją się rzeczy, o których się Claypoolowi nie śniło. Banda Nella Nebia na swoim debiutanckim albumie łączy bowiem ogień z wodą; ekspresję i spontan muzyki źródeł z wywiedzioną z tradycji King Crimson, matematyczną precyzją wykonania. Ten kompozycyjny ład i folkowy żywioł to dwie klisze, które nakładając się na siebie, tworzą bardzo spójną i oryginalną wizję. Słychać w muzyce zespołu echa rockowej awangardy, jazzowe zajawki, ale fundamentem jest tu muzyczne dziedzictwo Europy Środkowej i okolic.
Tradycja klezmerska, litewska, bałkańska w takim niebanalnym ujęciu, nabiera całkowicie unikalnego smaku. Kapitalnie poczyna sobie sekcja dęta, tworząca miejscami klimat rodem z filmów Kusturicy. Z całego zestawu najbardziej przypadły mi do gustu dwa najdłuższe utwory: kipiący korzenną energią, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji „Screaming Rondo” oraz łączący różne wątki, od tanecznej ekstazy po melancholijną zadumę „Concertino in A Major”. Te, jak i pozostałe kompozycje, mimo swojej złożonej struktury, zagrane są ze swadą i lekkością, co czyni nieoczywistą muzykę grupy klarowną i przystępną.
Dziesięcioosobową brygadą zawiaduje Justinas Vaznevicius alias Franciszek Szpilman, kompozytor, dyrygent i basista w jednej osobie. W zeszłym roku na Nowej Tradycji, charyzmatyczny Litwin został wyróżniony laurem za wybitną osobowość, a sam zespół zdobył główną nagrodę festiwalu. I nie ma się czemu dziwić, gdyż Banda Nella Nebia to całkowicie nowa jakość na naszej scenie folkowej. Debiutancki album potwierdza to w stu procentach.
Pierwsze słowo na tej płycie należy do basu. Do żywego, masywnego basu, kojarzącego się w pierwszym rzędzie ze starym, dobrym Primusem. Ale te automatyczne skojarzenia nie są w zasadzie ważne, gdyż już chwilę później dzieją się rzeczy, o których się Claypoolowi nie śniło. Banda Nella Nebia na swoim debiutanckim albumie łączy bowiem ogień z wodą; ekspresję i spontan muzyki źródeł z wywiedzioną z tradycji King Crimson, matematyczną precyzją wykonania. Ten kompozycyjny ład i folkowy żywioł to dwie klisze, które nakładając się na siebie, tworzą bardzo spójną i oryginalną wizję. Słychać w muzyce zespołu echa rockowej awangardy, jazzowe zajawki, ale fundamentem jest tu muzyczne dziedzictwo Europy Środkowej i okolic.
Tradycja klezmerska, litewska, bałkańska w takim niebanalnym ujęciu, nabiera całkowicie unikalnego smaku. Kapitalnie poczyna sobie sekcja dęta, tworząca miejscami klimat rodem z filmów Kusturicy. Z całego zestawu najbardziej przypadły mi do gustu dwa najdłuższe utwory: kipiący korzenną energią, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji „Screaming Rondo” oraz łączący różne wątki, od tanecznej ekstazy po melancholijną zadumę „Concertino in A Major”. Te, jak i pozostałe kompozycje, mimo swojej złożonej struktury, zagrane są ze swadą i lekkością, co czyni nieoczywistą muzykę grupy klarowną i przystępną.
Dziesięcioosobową brygadą zawiaduje Justinas Vaznevicius alias Franciszek Szpilman, kompozytor, dyrygent i basista w jednej osobie. W zeszłym roku na Nowej Tradycji, charyzmatyczny Litwin został wyróżniony laurem za wybitną osobowość, a sam zespół zdobył główną nagrodę festiwalu. I nie ma się czemu dziwić, gdyż Banda Nella Nebia to całkowicie nowa jakość na naszej scenie folkowej. Debiutancki album potwierdza to w stu procentach.
komentarze